Nowy rozdział, okej. Przepraszam za błędy, ale ich nie sprawdzałam, bo nie mam za bardzo czasu. Ok, endżoj.
+ komentarze są fajne, bardzo ładnie o nie proszę, albo stracę wenę i nie będzie rozdziałów, ups ups.
_________________________
Nic dziwnego, że po imprezie moje relacje z Victorem stały się jeszcze bardziej napięte. Ja zdenerwowałem się na niego przez Erwina i to, co wydarzyło się po spotkaniu z dyrektorem. On obraził się na mnie dlatego, bo uważał, że przesadzałem i powinienem okazać trochę pokory. Żaden z nas chyba nie miał zamiaru odezwać się do drugiego, a przynajmniej na nie planowałem tego zrobić, bo nie należałem do typu człowieka, który jako pierwszy wyciąga rękę na zgodę. Zresztą, to nie była moja wina. To Vic okazał się kolejną osobą, która oceniała moją niezmienną osobowość. Pewnie obraziłby się jeszcze bardziej, gdyby dowiedział się, że spałem z Erwinem, tak w ramach małej zemsty, żeby poczuć się lepiej i sobie ulżyć. Cóż, przez seks z obcym chłopakiem czułem się co najmniej dziwnie, bo Erwin nie był Victorem. Było mi dobrze, było przyjemnie, ale czy dorównywał Vicowi? Zdecydowanie nie. Mój tyłek woli Vica, bo to właśnie on wiedział co zrobić, aby było mi nie tylko dobrze, ale kurewsko wspaniale.
+ komentarze są fajne, bardzo ładnie o nie proszę, albo stracę wenę i nie będzie rozdziałów, ups ups.
_________________________
Nic dziwnego, że po imprezie moje relacje z Victorem stały się jeszcze bardziej napięte. Ja zdenerwowałem się na niego przez Erwina i to, co wydarzyło się po spotkaniu z dyrektorem. On obraził się na mnie dlatego, bo uważał, że przesadzałem i powinienem okazać trochę pokory. Żaden z nas chyba nie miał zamiaru odezwać się do drugiego, a przynajmniej na nie planowałem tego zrobić, bo nie należałem do typu człowieka, który jako pierwszy wyciąga rękę na zgodę. Zresztą, to nie była moja wina. To Vic okazał się kolejną osobą, która oceniała moją niezmienną osobowość. Pewnie obraziłby się jeszcze bardziej, gdyby dowiedział się, że spałem z Erwinem, tak w ramach małej zemsty, żeby poczuć się lepiej i sobie ulżyć. Cóż, przez seks z obcym chłopakiem czułem się co najmniej dziwnie, bo Erwin nie był Victorem. Było mi dobrze, było przyjemnie, ale czy dorównywał Vicowi? Zdecydowanie nie. Mój tyłek woli Vica, bo to właśnie on wiedział co zrobić, aby było mi nie tylko dobrze, ale kurewsko wspaniale.
Niewiele pamiętam z imprezy, biorąc pod uwagę mój pobyt w szpitalu. Erwin to idiota, mówił, że nie dał mi alkoholu, a tak naprawdę przygotował mi tak mocnego drinka z jakimś świństwem, że po jednej szklance kręciło mi się w głowie. Nie byłem dobry w piciu, bo tego nie robiłem i miałem słabą głowę. Na dodatek nasłuchałem się od lekarza, jaki to jestem nieodpowiedzialny i jakiś tam jeszcze. Och, jak mi przykro, że ktoś się na mnie uwziął i chce zmieść mnie powierzchni ziemi. Coraz częściej zastanawiałem się nad tym, kto mógłby chcieć się mnie pozbyć. Moje myśli krążyły tylko wokół jednej osoby. Zacząłem łączyć zdarzenia i tropy, wiele rzeczy zaczęło się zgadzać, ale nie mogłem pochopnie oceniać potencjalnie niewinnych ludzi. Musiałem powęszyć, a kto zrobi to lepiej ode mnie?
Listopad oznaczał mój powrót do gazetki, ku wielkiemu niezadowoleniu Laury, której bardzo pasowała posada redaktorki naczelnej. Wiedziałem, że mi zazdrościła, ale lepiej, żeby się nie przyzwyczajała, bo ja nigdzie się nie wybierałem.
W najnowszym numerze zamieściłem małą wiadomość do anonima, który koniecznie chciał sobie ze mną poigrać. Może po tym "ataki" ustaną, może nie, kto wie, warto było spróbować.
Siedziałem na fotelu w redakcji i z uśmiechem spoglądałem na mój mały artykulik, w którym skierowałem do anonima kulturalne słowa o tym, że likwidacja mnie chyba mu nie idzie i będzie musiał postarać się bardziej, jeśli chce zrzucić mnie z tronu.
- Czy ty aby nie przesadzasz? - zapytała Laura.
- Z czym? - spojrzałem na nią znad gazety, a ona nerwowo przełknęła ślinę.
- Z tym małym artykułem. Kogo obchodzi, że dostajesz anonimy? Nikogo to nie obchodzi.
- Mnie obchodzi, to wystarczy. Nie życzę sobie takich wiadomości, gróźb i jakichś zasadzek. Jeśli ten ktoś nie przestanie lub się nie przyzna, zrobi się naprawdę niemiło, a doskonale wiesz, jak bardzo mogę być nieprzyjemny, skarbie.
Laura poruszyła brwiami i założyła kosmyk jasnych włosów za ucho, spuszczając wzrok. Była trochę nerwowa, jakby bała się, że ten artykuł zniszczy naszą gazetkę, czy coś w tym stylu, ale to tylko moje podejrzenia. To właśnie Laura stała się moją główną podejrzaną w sprawie anonimów. Od dawna czyha na moją posadę, nie lubimy się, ma dostęp do redakcji, więc mogła zostawiać liściki w tym miejscu. Na dodatek chciała wcisnąć we mnie lukrowane słodycze, no i rozmawiała o mnie z Erwinem, który dał mi później alkohol. Jeśli to nie była ona, to ja już nie wiedziałem kto i sam chyba do tego nie dojdę. Musiałem jeszcze powęszyć, nie mogłem przyciskać jej do ściany i wyrzucić z siebie wszystkie zarzuty skierowane w jej stronę. Miałem jeszcze trochę czasu na śledztwo, dopiero później będę wyciągał wnioski.
- To pewnie jakiś dzieciak. Wcześniej nigdy się tym nie przejmowałeś - stwierdziła.
- Bo wcześniej nikt nie kradł moich leków, nie poił mnie alkoholem, ani nie podawał nasyconych węglowodanami słodyczy w lukrze - mruknąłem.- Swoją droga, nie ma potrzeby obgadywania mnie z byłym Vica.
- O kim ty mówisz? - zapytała, marszcząc brwi.
- O Erwinie.
- Byli kiedyś razem? - zdziwiła się.
- Umm, tak? Nie wiedziałaś?
- Nie - powiedziała krótko, ale ja i tak jej nie uwierzyłem. Przyjaźnili się, musiała o tym wiedzieć, a teraz po prostu się wymigiwała, abym się na nią nie zdenerwował.
W pewnym momencie dziewczyna po prostu wyszła z redakcji, a ja uniosłem brew w górę zaraz po tym, jak zatrzasnęła za sobą drzwi. Może miała okres, a może po prostu to ona za wszystkim stała.
Stwierdziłem, że nie miałem po co dłużej siedzieć w redakcji, więc zebrałem potrzebne rzeczy do torby i wyszedłem z pokoju. Zostało mi jeszcze piętnaście minut przerwy, więc postanowiłem iść na stołówkę, nawet jeśli już zjadłem swój lunch. Ukradnę komuś jakieś owoce, przeżyję.
Wszedłem do stołówki i udałem się do stołu, przy którym siedzieli Adam i Felice. Usiadłem między nimi i w między czasie zwinąłem budyń z tacki dziewczyny, która spiorunowała mnie wzrokiem. Otworzyłem pudełko, chwyciłem jeszcze łyżkę i zacząłem jeść. To tylko budyń, nie powinno mi się nic stać.
- Nie pracujemy, opierdalamy się? - zagadnąłem, a dójka wzruszyła ramionami.- Dlaczego jesteście tacy dziwni?
Adam spojrzał na Felice, która lekko się zarumieniła, a ja otworzyłem usta ze zdziwienia. No to gratulacje.
- Serio ze sobą chodzicie? - zapytałem, a oni oboje skinęli głowami.- Cóż. A ja sam jak rodzynek.
- Nie bardzo, Vic idzie do naszego stolika - odezwała się Fel, a ja podniosłem spojrzenie, które spotkało się ze wzrokiem Vica zatrzymującym się przy naszym stoliku. Nie potrafiłem utrzymać tego połączenia, bo było mi co najmniej dziwnie. To było do przewidzenia, prawda? Przyłapałem go, gdy obciągał mu jego były, z którym później się przespałem, trochę niewygodna sytuacja.
- Możemy porozmawiać? - zapytał, a ja powoli skinąłem głową i wstałem z krzesła, nadal jedząc skradziony budyń.
Vic poszedł do kąta stołówki, gdzie było sporo miejsca i usiadł na podłodze przy ścianie. Ja zrobiłem to samo. Nie miałem zamiaru odzywać się jako pierwszy, bo to on zainicjował rozmowę, więc spokojnie jadłem budyń, aż w końcu go skończyłem. Vic nadal nic nie mówił. Układał sobie wszystko w głowie, widziałem to. Potrafiłem obserwować jego zachowanie, bardzo dobrze go znałem. W końcu na mnie spojrzał, a ja przełknąłem ślinę.
- W sumie to dlaczego jesteśmy pokłóceni? - zapytał.
Wzruszyłem ramionami. Przecież mu nie powiem, że leży mi na sercu to, że nie liczy się z moim podejściem do życia. Doskonale wiedziałem, że Vic mnie szanował, ale i tak było mi troche przykro.
- To głupie, nie chcę już trwać w takiej antypatii, to okropne, bo nie mogę spędzać z tobą czasu - westchnął.- Zaczęło mi cię brakować, Kell. Tęskniłem za tobą, mimo że codziennie widywałem cię w szkole. Chciałem wszystko wyjaśnić, ale nie potrafiłem zmusić do tego mojej głowy i ust. Mam nadzieję, że nie gadam głupoty, podszedłem do tego dosyć spontanicznie...
Nadal nic nie mówiłem. Dałem mu się wygadać, bo widziałem, że go korciło i chciał wyrzucić z siebie dosłownie wszystko. Nie chciałem mu przeszkadzać, to było niewskazane.
- Przepraszam, Kell, nawet jeśli to głupia błahostka - powiedział spokojnie, chwytając moją dłoń i splatając nasze palce.- Pewnie chodzi ci o rozmowę po spotkaniu z dyrektorem. Okej, może nie powinienem tego komentować, to twoje podejście do tej sprawy, nie moje.
Uśmiechnąłem się lekko i spojrzałem na niego z wyraźnie wymalowaną ulgą na twarzy. Przeprosił mnie, to się liczyło. Oczywiście wiedziałem, że zaraz przyjdzie czas i na mnie, ale na razie się z tym nie spieszyłem. Jeśli Vic da wyraźną aluzje, że mam go przeprosić, to to zrobię. Na razie jednak nie pałałem do tego entuzjazmem.
- I przepraszam, jeśli obraziłeś się za imprezę... Za tego chłopaka i loda za drzewem. Przepraszam - dodał.
Zrobiło mi się głupio, bo Vicowi tylko zrobił loda, a ze mną się przespał. Może warto było się do tego przyznać i mieć to za sobą, bo przecież prędzej czy później Vic i tak się o tym dowie, jeśli nie od Erwina, to od Laury albo jeszcze kogoś innego.
- No właśnie, co do Erwina... - zacząłem, ale Vic mi przerwał.
- Skąd wiesz, jak ma na imię?
- Cóż, rozmawiałem z nim potem w kuchni - mówiłem.- Zrobił mi drinka, okazało się, że był tam alkohol.
- Co? - oburzył się chłopak.- Dał ci alkohol? Pewnie nie wiedział, że jesteś cukrzykiem.
- Wiedział. Przyjaźni się z Laurą, powiedziała mu, że nie mogę przesadzać z alkoholem.
- No i dał ci ten alkohol i co dalej?
- No cóż, dodał tam też jakąś tabletkę, prawdopodobnie na popęd seksualny. No i tak jakby... Dałem mu się przelecieć.
Zamknąłem się i zacząłem czekać na jakiekolwiek słowa Vica, który patrzył na mnie z uniesionymi brwiami. Ciekawe, czy jest tak zraniony jak ja wtedy, na imprezie. Dodatkowo, punkt dla mnie, bo sam mu się przyznałem, a ja go nakryłem. Chłopak oparł tył głowy o ścianę i wbił wzrok w jakiś punkt przed sobą. Chyba trudno było mu przetworzyć fakt, że spałem z innym chłopakiem, a nie z nim.
- Przespałeś się z moim byłym. Wow. Po tym, jak zrobił mi laskę. Wow. No, Kellin - spojrzał na mnie, a ja zerknąłem na niego niepewnie.- Kto wie, może nie powinniśmy żyć w jakimkolwiek związku i będziesz mógł dawać dupy każdemu dookoła?
- Słucham? - prychnąłem.- Obciągnął ci jako pierwszemu!
- Ale to ty dałeś mu się przelecieć! Może przez cały czas szmacisz się gdzieś na boku?
Rozchyliłem usta i spojrzałem na niego z niedowierzaniem. Vic też jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co powiedział. Pobladł i spojrzał na mnie przepraszająco. Wiedziałem, że żałował swoich słów, bo nie był złym człowiekiem, tylko nie potrafił zatrzymać niektórych rzeczy dla siebie. Jego słowa mnie zraniły, to było oczywiste, ale nie gniewałem się na niego. Gdybym dowiedział się, że Vic się z kimś przespał, tym bardziej z moim byłym, też pewnie powiedziałbym coś, czego bym później żałował. Nie byliśmy razem, żaden z nas nie powinien być zazdrosny. To moja sprawa z kim spałem, to była jego sprawa, kto robił mu loda. A jednak, obaj nawzajem się zraniliśmy. Widziałem to po jego wyrazie twarzy i zachowaniu. Próbował to zamaskować, zrzucając winę na mnie i zakrywając swoje uczucia. Zresztą, ja robiłem to samo. Nie chciałem przyznać się do błędu, bo przecież to od niego się zaczęło.
Nawet jeśli nie byłem na niego całkowicie zły, postanowiłem takowego zgrywać. Jego słowa był dobitne, bo przecież się nie szmaciłem - sypiałem tylko z nim. Jeden jedyny raz poszedłem do łóżka kimś innym, nie licząc oczywiście chłopaków przed Victorem. Nie szmaciłem się. Może nie należałem do tych grzecznych i porządnych chłopaków, ale się nie szmaciłem. To były za mocne słowa, które do mnie nie pasowały.
- Kell... - zaczął cicho, próbując chwycić mnie za rękę, którą zabrałem. Sam nieco się odsunąłem i przymknąłem oczy. Szczerze mówiąc, chciało mi się ryczeć, ale nie mogłem się złamać. Ostatnimi czasy stałem się bardzo wrażliwy, nie powinno tak być.- Nie miałem tego na myśli, przecież wiesz.
Otworzyłem oczy i na niego spojrzałem, po czym wzruszyłem ramionami. Lepiej zgrywać obojętnego czy zranionego?
- Nie chciałem tego powiedzieć, przepraszam - westchnął, a ja odwróciłem się do niego plecami.- Ech, Kellin, przepraszam... Przepraszam, że na ciebie naskoczyłem i nie pomyślałem, zanim powiedziałem. I za te głupoty z Erwinem też przepraszam. Bardzo przepraszam.
Nadal się nie odwracałem, ale zmusiłem się na lekki uśmiech, który sam pojawił się na mojej twarzy. Po chwili poczułem, jak Vic chwyta mnie w pasie i przyciąga bliżej siebie, aby następnie posadzić mnie na swoich kolanach. Tak, niech wykorzystuje moją drobną posturę... To urocze. Po chwili pocałował mnie w ramię, a następnie przeszedł na szyję i policzek. Ja jednak postanowiłem być jeszcze bardziej uparty. Odwróciłem głowę i próbowałem zejść z jego kolan, ale ten mocno chwycił mnie w pasie i nie miałem innego wyjścia, jak tylko wtulić się w jego klatkę piersiową. Nie, żebym narzekał. Uwielbiałem trwać w takiej pozycji. W końcu się rozluźniłem i objąłem go ramionami. Vic pocałował mnie w czubek głowy i mogłem przysiąc, że się wtedy uśmiechnął, jakby cieszył się, że wszystko naprawił i ma mnie z powrotem.
- Przepraszam - szepnął, chwytając mój podbródek, przez co zmusił mnie do spojrzenia na jego uśmiechniętą twarz.
Czule naparł swoimi ustami na moje, a ja nie potrafiłem mu się oprzeć. Jest wszystkim, czego potrzebuję, nawet jeśli to skończony idiota.
- Ja też przepraszam - westchnąłem.- Przepraszam, że się z nim przespałem, nie powinienem...
- Był tak dobry jak ja? - zapytał, a ja spojrzałem na niego z rozbawieniem i pokręciłem przecząco głową.- Lepszy?
- Vic, ty zazdrośniku - zaśmiałem się, chwytając jego twarz w dłonie, po czym dałem mu szybkiego buziaka.- Nie był lepszy. Był gorszy. Ty jesteś najlepszy, zapamiętaj to. Jesteś najlepszy ze wszystkich.
- A ilu ich było? - mruknął, a ja zamrugałem kilka razy oczami i wzruszyłem ramionami.- Nie, naprawdę, Kellin, możesz mi powiedzieć.
- Serio chcesz wiedzieć, z iloma chłopakami spałem? - westchnąłem ciężko, a szatyn skinął głową.- No to... - zacząłem liczyć w głowie, patrząc w jakiś punkt na podłodze.- Sześciu. Ale odkąd sypiam z tobą, z nikim nie spałem. Oprócz tej imprezy, oczywiście, ale tak to nie. Przysięgam.
- Wierzę - pocałował mnie w czoło.- O, prawie bym zapomniał. Chcę powiedzieć ci o czymś jeszcze.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z zaciekawieniem. Vic sięgnął do kieszeni swoich spodni, z któej wyciągnął małą karteczkę. Tego się obawiałem - wciągnięcia Vica w to gówno. To wszystko zaczęło się od zdjęć, ale nie myślałem, że pociągnie się dalej. Robiło się niemiło i jeśli będzie jeszcze gorzej, nie omieszkam się gdzieś to zgłosić, bo nie chciałem mieć problemów z jakimś zdesperowanym anonimem.
Dosłownie wyrwałem karteczkę spomiędzy jego palców, bo zżerała mnie ciekawość. Drżącymi dłońmi rozwinąłem papierek i przetarłem twarz jedną z nich. To przestało być śmieszne. Cóż, tym razem anonim napisał do Vica, że powinien zająć się prawdziwymi mężczyznami, skoro jest gejem, a nie jakąś zniewieściałą laleczką. Tym razem byłem laleczką, na dodatek zniewieściałą, ciekawie.
- Jesteś moją laleczką, najwspanialszą na świecie laleczką - odezwał się nagle, a ja uśmiechnąłem się lekko i oddałem mu papierek.- Nie przejmuj się tym. Trzeba to ignorować.
- A gdybyśmy spróbowali z tym walczyć? - zapytałem, a Vic spojrzał na mnie pytająco, dając mi do zrozumienia, że mam kontynuować.- No bo mam pewną teorię.
- Trafną?
- To się okaże. Tak czy siak, na imprezie Laura dała mi do zjedzenia coś tak słodkiego i lukrowanego, że miałem szczęście, że tego nie zjadłem. Potem rozmawiała z Erwinem, Erwin dał mi alkohol, bo Laura powiedziała mu o cukrzycy. Na dodatek napisałem małą wstawkę do gazetki, która zwracała się do anonima, że nie idzie mu pozbycie się mojej osoby. Wiesz, jaka była spięta? No i jeszcze przyzwyczaiła się do posady redaktorki naczelnej, gdy mnie nie było, a teraz musiała ją porzucić.
- Cóż, to sensowne.
- Nie wiem, Vic, to tylko moje spekulacje, nie mam pojęcia, czy tak jest.
- Wiele rzeczy wskazuje na to, że jednak tak jest - stwierdził.- Może warto trochę powęszyć?
- Coś w stylu śledzenia, fałszywej przyjaźni i podchodów?
- Warto spróbować - Vic wzruszył ramionami.- Jeśli to nie ona, będziesz mógł skreślić jedną osobę z listy. Jeśli to ona, ma pecha i zrobi się nieprzyjemnie.
Skinąłem głową i pocałowałem go w policzek. Miał rację, trzeba będzie mieć oko na Laurę, bo to ona była główną podejrzaną. Nikt inny nie przychodził mi do głowy i nic nie wskazywało na to, że to mógłby być ktoś zupełnie inny. Trzeba będzie włączyć swój mały radar i zacząć węszyć. A kto jest w tym najlepszy, jak nie Quinn?
- Przepraszam - szepnął, chwytając mój podbródek, przez co zmusił mnie do spojrzenia na jego uśmiechniętą twarz.
Czule naparł swoimi ustami na moje, a ja nie potrafiłem mu się oprzeć. Jest wszystkim, czego potrzebuję, nawet jeśli to skończony idiota.
- Ja też przepraszam - westchnąłem.- Przepraszam, że się z nim przespałem, nie powinienem...
- Był tak dobry jak ja? - zapytał, a ja spojrzałem na niego z rozbawieniem i pokręciłem przecząco głową.- Lepszy?
- Vic, ty zazdrośniku - zaśmiałem się, chwytając jego twarz w dłonie, po czym dałem mu szybkiego buziaka.- Nie był lepszy. Był gorszy. Ty jesteś najlepszy, zapamiętaj to. Jesteś najlepszy ze wszystkich.
- A ilu ich było? - mruknął, a ja zamrugałem kilka razy oczami i wzruszyłem ramionami.- Nie, naprawdę, Kellin, możesz mi powiedzieć.
- Serio chcesz wiedzieć, z iloma chłopakami spałem? - westchnąłem ciężko, a szatyn skinął głową.- No to... - zacząłem liczyć w głowie, patrząc w jakiś punkt na podłodze.- Sześciu. Ale odkąd sypiam z tobą, z nikim nie spałem. Oprócz tej imprezy, oczywiście, ale tak to nie. Przysięgam.
- Wierzę - pocałował mnie w czoło.- O, prawie bym zapomniał. Chcę powiedzieć ci o czymś jeszcze.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego z zaciekawieniem. Vic sięgnął do kieszeni swoich spodni, z któej wyciągnął małą karteczkę. Tego się obawiałem - wciągnięcia Vica w to gówno. To wszystko zaczęło się od zdjęć, ale nie myślałem, że pociągnie się dalej. Robiło się niemiło i jeśli będzie jeszcze gorzej, nie omieszkam się gdzieś to zgłosić, bo nie chciałem mieć problemów z jakimś zdesperowanym anonimem.
Dosłownie wyrwałem karteczkę spomiędzy jego palców, bo zżerała mnie ciekawość. Drżącymi dłońmi rozwinąłem papierek i przetarłem twarz jedną z nich. To przestało być śmieszne. Cóż, tym razem anonim napisał do Vica, że powinien zająć się prawdziwymi mężczyznami, skoro jest gejem, a nie jakąś zniewieściałą laleczką. Tym razem byłem laleczką, na dodatek zniewieściałą, ciekawie.
- Jesteś moją laleczką, najwspanialszą na świecie laleczką - odezwał się nagle, a ja uśmiechnąłem się lekko i oddałem mu papierek.- Nie przejmuj się tym. Trzeba to ignorować.
- A gdybyśmy spróbowali z tym walczyć? - zapytałem, a Vic spojrzał na mnie pytająco, dając mi do zrozumienia, że mam kontynuować.- No bo mam pewną teorię.
- Trafną?
- To się okaże. Tak czy siak, na imprezie Laura dała mi do zjedzenia coś tak słodkiego i lukrowanego, że miałem szczęście, że tego nie zjadłem. Potem rozmawiała z Erwinem, Erwin dał mi alkohol, bo Laura powiedziała mu o cukrzycy. Na dodatek napisałem małą wstawkę do gazetki, która zwracała się do anonima, że nie idzie mu pozbycie się mojej osoby. Wiesz, jaka była spięta? No i jeszcze przyzwyczaiła się do posady redaktorki naczelnej, gdy mnie nie było, a teraz musiała ją porzucić.
- Cóż, to sensowne.
- Nie wiem, Vic, to tylko moje spekulacje, nie mam pojęcia, czy tak jest.
- Wiele rzeczy wskazuje na to, że jednak tak jest - stwierdził.- Może warto trochę powęszyć?
- Coś w stylu śledzenia, fałszywej przyjaźni i podchodów?
- Warto spróbować - Vic wzruszył ramionami.- Jeśli to nie ona, będziesz mógł skreślić jedną osobę z listy. Jeśli to ona, ma pecha i zrobi się nieprzyjemnie.
Skinąłem głową i pocałowałem go w policzek. Miał rację, trzeba będzie mieć oko na Laurę, bo to ona była główną podejrzaną. Nikt inny nie przychodził mi do głowy i nic nie wskazywało na to, że to mógłby być ktoś zupełnie inny. Trzeba będzie włączyć swój mały radar i zacząć węszyć. A kto jest w tym najlepszy, jak nie Quinn?
Aww. Pogodzili się i to jak suodko. Kellin ty cipo vic cie kocha :/
OdpowiedzUsuńciekawe co będzie dalej
och, tak bardzo zżerała mnie ciekawość, co dalej i w końcu się dowiedziałam. jak dobrze, że się pogodzili, niemalże cały czas cieszyłam się do telefonu, jak idiotka :3
OdpowiedzUsuńoj ten uparty Kellin, laleczka Vica, aww.
a Vic taki zazdrosny, omg, tacy uroczy :3
może ten Erwin jest zazdrosny? możliwe. kurde, czekam niecierpliwie. kc <3
/@blush244
Zajebisty blog. Dzisiaj przeczytalam wszystkie rozdzialy. Pogodzili sie... je tez sie normalnie cieszylam do telefonu. Dawno nie czyalam tekiego bloga. Czekam na wiecej.. XD
OdpowiedzUsuńAle slodko . Ciesze sie sama do siebie i chyba mama mysli ,ze mi odbija . Cudowny rozdzial jak i caly blog czekam na nastepny rozdzial
OdpowiedzUsuńAwwwwh. <3 pogodzili sie wreszcie ^^ to takie urocze.. Kell laleczka Vica i cipa w jednym ^^ blagam dodaj jutro nastepny jak bedziesz miala dostep do komputera <3 nie moge sie doczekac az chlopaki beda miec oko na Laure :3
OdpowiedzUsuńkellin i victor jako detektywi... mmm, seksownie.
OdpowiedzUsuń/@smilequinn
Awwwwwwwwwwwww. :3 Wreszcie się pogodzili. :')
OdpowiedzUsuńChcę więcej! :D
TO JEDEN Z NAJKJUT ROZDZIAŁÓW!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG
TYLE CZUJE
JEDNO WIELKIE OMG
JAKIE TO UROCZE JEZUS, TY ZAWSZE NAPISZESZ COS CO MNIE ROZJEBIE SERIO
ALBO SIE SMIEJE JAK POJEBANA ALBO PŁACZE ALBO UMIERAM ZE SŁODKOŚCI OMG
BOŻE DŻO KC KC KC KC
/Tori
Super rozdział! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńawwwwwwww jak uroczo <3
OdpowiedzUsuńchcę już następny!! :D
Jestem taka ciekawa jak to wszystko się potoczy! gjasgdlfalaud świetny rozdział chcę już następny <3
OdpowiedzUsuńJej jej jej jak suodko ♥♥ Viktur ty lajzo w koncu przeprosiles XD Quinn ty pedale suko kocham Cie najmocniej ♥ KC DZOGURCIE ♥♥♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńDlaczego oni jeszcze nie są razem?
OdpowiedzUsuńIDIOCI.
KOCHAJĄ SIĘ BARDZO, SĄ O SIEBIE ZAZDROŚNI, NO ALE PRZECIEŻ NIEEE, BO PO CO.
Czekam na kolejny
Cudownie piszesz, Dżogurciku :3
Moja teoria się sprawdza <3 Vic kocha Kellsa c: A ja kocham Vica <3
OdpowiedzUsuńStrasznie, strasznie suodko c: Vic jest taki supcio kochany <3
Laura to jakaś debilka, chociaż mam wrażenie że to nie ona jest tym anonimem, ale to tylko moje przeczucia.
Rozdział taki awwwww *.*
Strasznie niecierpliwie na niego czekałam i dzisiaj co 10min odświeżałam stronę żeby zobaczyć czy już jest i nawet sobie nie wyobrażasz jaką była moja radość gdy zobaczyłam że już dodałaś. Przez cały czas szczerzyłam się do telefonu jak jakaś chora xDD
Jak już wspomniałam jesteś moim mistrzem Yodą (nadal nie mam pojęcia kto to) i strasznie mocno cię uwielbiam <33
No to ten, życzę duuuużo weny i CZEKAM NA NASTĘPNY KTÓRY MUSI BYĆ SZYBKO c:
Przeczytałam już w niedziel, ale nie mam pojęcia dlaczego komentarz się wtedy nie chciał dodać... :cc
W końcu sie pogodzili.
OdpowiedzUsuńAwwww cudowny rozdział... czekam na następny <3
awww ich relacje są zupełnie takie, jakby byli parą :( uroczy rozdział
OdpowiedzUsuńDżogurt nie może przestać pisać, bo jest krulową kellica :( komentarze będą zawsze, bo zawsze są supcio rozdziały ♥