środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział XIV

Nie wiem, czy dodam rozdział jeszcze w tym tygodniu, bo święta, ale niczego nie obiecuję. Na razie macie to.
+ wiem, że tęsknicie za kellicowym seksem, to ostatni rozdział bez niego po długiej przerwie, naprawdę!
+ komentarze są supcio!!!!!
_________________________________
Misję "Udupić Laurę" czas zacząć. Nie mogłem dłużej zwlekać, musiałem działać, aby jak najszybciej pozbyć się anonimów. Zawsze były to niewinne wiadomości, które dostawałem raz na tydzień, nie częściej, ale odkąd w mojej szafce karteczki pojawiały się codziennie, nie mogłem tak tego zostawić i udać, że nic się nie dzieje. Na dodatek wplątano w to Vica, a ja nie mogłem pozwolić, aby ucierpiał. Świetny ze mnie bohater, nie ma co.
Siedziałem w redakcji z Laurą i Bonnie. Odkąd Adam chodził z Felice, para spędzała tu mniej czasu niż zwykle. Cholera, nie miałem pojęcia, dlaczego nagle zaczęli być razem. Zawsze byli tylko przyjaciółmi, a teraz tak nagle się w sobie zakochali. Może to było tylko zauroczenie, kto wie, ale wystarczyło, żebym stał się nieco osamotniony i odsunięty na bok. Wtedy szedłem do Vica, jeśli znalazł dla mnie chwilę. Jeśli nie, siedziałem przy stole z moimi przyjaciółmi, którzy za każdym razem zachowywali się, jakby byli na randce. To było okropne uczucie, ale muszę to przeżyć do czasu, aż ze sobą zerwą. Nie, żebym im tego życzył, ale było przyjemniej, gdy się ze sobą nie umawiali.
- Quinn? - z rozmyślań wyrwał mnie głos Laury, na którą spojrzałem pytająco.- Pytałam, czy mam napisać ten artykuł o nowym kółku malarskim.
Rozchyliłem nieco usta i zacząłem zastanawiać się nad odpowiedzią. Musiałem wyciągnąć z niej pewne informacje, a to oznaczało, że trzeba spędzić ze sobą trochę czasu. Nie chciałem tego robić, ale musiałem się poświęcić.
- Napiszemy go razem - odparłem, a Laura zerknęła na Bonnie, która uniosła głowę, bo była skupiona na pisaniu czegoś na komputerze.
- Ale już umówiłam się z Bonnie, że jeśli się zgodzisz, to napiszemy artykuł razem.
- Bonnie zajmie się czymś innym. Na pewno sobie poradzi. Prawda? - spojrzałem na dziewczynę, która niepewnie skinęła głową, po czym zerknęła na Laurę.
Blondynka również spojrzała na swoją koleżankę, jakby wymieniały się informacjami bez użycia słów. Poruszyłem brwiami i głośno chrząknąłem, aby obie dziewczyny zwróciły na mnie uwagę. Jakby nie patrzeć, to ja jestem tu najważniejszy.
- Więc kiedy? - zapytała z niezadowoleniem Laura.- Dzisiaj popołudniu?
- Nie, dzisiaj nie mogę - pokręciłem głową. Po lekcjach szedłem do psychologa, więc ten termin odpada.- Jutro.
- W porządku.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wygodniej usiadłem na moim fotelu. Jeden punkt odhaczony - stworzyć okazje i ją wykorzystać. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i szybko wystukałem na ekranie nową wiadomość.
Kellin: Jutro się czegoś dowiemy. Będę informował na bieżąco.
Vic: Ja też już coś załatwiłem, ale powiem ci o wszystkim, gdy będę stuprocentowo pewny.
Kellin: Stoi.
Vic: Mrr ;)

Zaśmiałem się krótko, przez co zwróciłem na siebie uwagę dziewczyn, które spojrzały na mnie pytająco. Nie miałem zamiaru mówić im o moich dwuznacznych smsach z Victorem, więc machnąłem ręką i wróciłem do swojej pracy, którą przerwałem.

- No dalej, chodź, im szybciej wejdziesz, tym prędzej sobie pójdziesz - powiedziała Laura, wpuszczając mnie do swojego domu.
- Wow, jakaś ty miła - prychnąłem, wchodząc do środka.
Nie był to tak wielki dom jak Vica, ale na pewno większy od mojego. Miał dwa piętra, urządzony był w bardzo nowoczesny i minimalistyczny sposób. Na wyższy poziom prowadziły szklane schody z metalowymi wstawkami. Nigdy nie zwróciłem uwagi na status majątkowy Laury i chyba dobrze, że tego nie zrobiłem, bo pewnie nienawidziłbym jej jeszcze bardziej. Co ci ludzie do cholery jasnej robią, że mają tyle pieniędzy?
- Laura, to ty? - krzyknęła jakaś kobieta, która po chwili pojawiła się w korytarzu. To na pewno jej mama, były do siebie bardzo podobne.- O, dzień dobry. Kto to? - spojrzała na mnie, a ja skinąłem głową i cicho się przywitałem.
- Kolega ze szkoły, nie, nie jest moim chłopakiem, jest gejem, nie jesteśmy razem, chodź - mruknęła, cholernie się przy tym rumieniąc, i zaprowadziła mnie na piętro do jej pokoju.
Próbowałem stłumić śmiech. Najwyraźniej jej mama lubiła bawić się w swatkę, podobnie jak moja. Matki jednak są do siebie podobne.
Weszliśmy do sypialni dziewczyny, która znacznie różniła się od reszty domu. Nie była modernistyczna. To zwykły pokój nastolatki, z plakatami przystojnych mężczyzn na ścianach, kosmetykami na biurku, tysiącem ubrań w garderobie. Bez pytania usiadłem na fotelu stojącym przy biurku i popatrzyłem z rozbawieniem na dziewczynę, która usadowiła się na łóżku.
- Twoja mama jest niepocieszona, że nie masz chłopaka? - zapytałem.
- Tak, można tak powiedzieć - Laura wzruszyła ramionami.- Chce mnie swatać z wszystkimi chłopakami, z którymi mnie widuje, nie wiedząc, że ja mam kogoś na oku, ale jest dla mnie nieosiągalny. Gdybym nie powiedziała, że jesteś gejem, pewnie by tu przyszła i nadal próbowała coś zrobić, a mnie cholernie to irytuje, bo wolę działać na własną rękę, bez jej pomocy.
- Znam ten ból. Tylko że moja próbuje swatać mnie z dziewczynami.
- Nie może pogodzić się z tym, że jesteś pedałem? - zapytała.
- Tsk, tsk, nie jestem pedałem, tylko gejem - mruknąłem, a Laura wzruszyła ramionami.- No ale tak, ma z tym problem i myśli, że może mi się jeszcze odmieni. No cóż, marne szanse.
Rozejrzałem się po jej pokoju, jakby szukając czegoś, co podpowiedziałoby mi, że to Laura stoi za wszystkimi anonimami. Może musiałem poszperać w szafkach albo zajrzeć pod łóżko. Od czegoś musiałem zacząć, więc postanowiłem rozpocząć od rozmowy.
- No więc, zabieramy się za artykuł? - zapytała, zanim zdążyłem się odezwać.
- Tak, tylko mam pytanie. Dlaczego chciałaś napisać go z Bonnie?
- Lubimy się. Mamy wspólne tematy, zgadzamy się w wielu rzeczach - powiedziała spokojnie.- Często działamy w duecie, bo dobrze nam się pracuje.
- Tylko nad artykułami? - zapytałem, unosząc brew w górę.
- Umm, tak?
- Och, w porządku - uśmiechnąłem się, wyciągając telefon z kieszeni, po czym napisałem krótką wiadomość do Vica: Duże prawdopodobieństwo, palce w górę.- To co, zabierzmy się za pracę.
- Racja - skinęła głową.
Pisaliśmy przez kilkanaście minut, gdy w pewnym momencie dziewczynę zawołała jej mama. Z głośnym westchnięciem Laura zeszła z łóżka i wyszła z pokoju. Postanowiłem wykorzystać okazję. Podszedłem do jej biurka i zacząłem przeszukiwać szuflady. Nic w nich nie znalazłem, ale postanowiłem szukać dalej. Zajrzałem do szafy i stolika przy łóżku. W tym ostatnim znalazłem tylko wspólne zdjęcie Laury, Erwina i Bonnie. Skąd ta ostatnia znała byłego Vica, nie miałem pojęcia. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem zdjęcie fotografii, po czym schowałem ją na miejsce, aby Laura niczego nie podejrzewała. Usiadłem na fotelu w ostatnim momencie, bo dziewczyna akurat wróciła do pokoju.
- Przepraszam, możemy wracać do pracy - powiedziała, a ja skinąłem głową i ponownie zaczęliśmy pisać.

Vic
Od samego początku przejmowałem się pogróżkami skierowanymi do Kellina, ale gdy dotknęły one mojej osoby, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Mnie się nie wyśmiewa, ze mną się nie igra. Nie rozumiałem logiki osoby, która to robiła. Musiała wiedzieć, że jestem wysoko postawioną osobą w szkole. Ba, Kellin też mógł pokazać rogi i w prosty sposób uprzykrzyć życie innym ludziom. Więc co kierowało anonimem? Musiał być bardzo odważny, tylko że odwaga ta przechodziła w brawurę. Cóż, nie zostawię tak tego, a jeśli sprawy się pogorszą, pójdę na policję, czy Kellin tego chce, czy nie.
Swoje śledztwo postanowiłem zacząć na treningu. Pamiętałem o młodym Stevie Smicie, który zupełnie przypadkowo trafił piłką w Kellina, więc musiałem to wyjaśnić. Może i to wszystko nie było celowe, ale nie szkodziło powęszyć. Cholera, czułem się jak Kellin piszący jakiś plotkarski artykuł do gazetki. To było dziwne uczucie i chyba nie mógłbym zajmować się tym zawodowo. Podziwiałem Kellina za to, że łączył wszystko w całość i chciało mu się to robić. Ja pewnie wymięknę po rozmowie ze Smithem.
Wyszedłem z szatni jaki ostatni. Reszta chłopaków szybciej znalazła się na boisku, gdzie stał również trener. Stanąłem obok niego i zacząłem truchtać w miejscu. Lubiłem rozgrzewać się sam, we własnym tempie. Wiedziałem, co jest dobre dla mojego organizmu, więc robiłem wszystko indywidualnie.
- Fuentes, jak zwykle ostatni - odezwał się trener, a ja odszedłem nieco na bok i zacząłem wykonywać różnego typu ćwiczenia.
- Ostatni, ostatni, ale za to najlepszy, nie? - uśmiechnąłem się do mężczyzny.
- I skromny - zaśmiał się Hudson, a ja postanowiłem zacząć swoje dochodzenie. Może on wiedział o Stevie coś, czego nie wiedział nikt inny?
- Umm, trenerze? - zagadnąłem, a mężczyzna spojrzał na mnie pytająco.- Mam takie pytanie. Czy ostatnio Steve nie zachowywał się jakoś, no nie wiem, inaczej?
- Smith? - zapytał, a ja skinąłem głową.- Nie, nie podpadał i raczej był spokojny, nie robił nic dziwnego. Dlaczego pytasz?
- A tak... Z ciekawości - mruknąłem.- To ja pójdę na boisko.
Chwyciłem piłkę leżącą obok trenera i pobiegłem na murawę. Musiałem trzymać się blisko Smitha i nawiązać z nim rozmowę.
- Hej, dwie drużyny, ruchy! - krzyknąłem, a chłopacy zaczęli tworzyć dwie grupy. Gdy w końcu się dobrali, doszedłem do tej drużyny, w której było mniej osób, po czym rzuciłem piłkę przeciwnikiem.- Robimy tak: gramy do przewagi dwóch bramek. Przegrani robią pięć kółek wokół boiska - moje słowa spotkały się z głośnymi jękami dezaprobaty.- Okej, za sprzeciw dodatkowe dwa.
Już niczego nie komentowali, bo wiedzieli, że mogłem im kazać biegać nawet trzydzieści takich kółek, jeśli mnie zdenerwują. Lubiłem, gdy trener dawał mi wolną rękę i sam mogłem prowadzić drużynę, oczywiście ze wsparciem ze strony doświadczonych osób.
Gra trwała dość długo, bo obie drużyny na straconą bramkę odpowiadały golem, ale w końcu wygraliśmy siedem do pięciu i mogliśmy chwilę odpocząć. Przegrani zaczęli biegać, a ja wzrokiem szukałem Smitha, z którym byłem w drużynie. Siedział nieco na uboczu, więc postanowiłem wykorzystać sytuację i zacząć węszyć. Podszedłem do niego, po czym usadowiłem się na murawie. Chłopak spojrzał na mnie pytająco.
- Dobra robota, gratuluję dwóch bramek - zacząłem, a Steve uśmiechnął się lekko i skinął głową.- Kto wie, może jeśli nadal będziesz w takiej dobrej formie, to trener nie będzie wymieniał cię na Andersa.
- To by było super! - ucieszył się.
- Pewnie. Celność też masz wyćwiczoną. Na przykład gdy trafiasz prosto w głowę ludzi na trybunach.
Steve nieco się speszył i podrapał w tył głowy, marszcząc przy tym brwi. Próbowałem wyczytać cokolwiek z wyrazu jego twarzy, ale nie byłem dobry w takich rzeczach. Kellin na pewno od razu by wiedział, co dzieje się w głowie Smitha, a ja najzwyczajniej w świecie nie potrafiłem tego zrobić.
- To nie było specjalnie - powiedział w końcu.- Zresztą, przeprosiłem go.
- Przeprosiłeś? - uniosłem brew w górę.
- Nie osobiście, ale powiedziałem Bonnie, żeby mu przekazała, że przepraszam. Nie chciałem, to był przypadek.
Postanowiłem na niego nie naciskać. Chyba niczego już się nie dowiem, więc stwierdziłem, że drążenie tego tematu będzie zupełnie bezsensowne. Nie dowiedziałem się wiele, ale może Kellin zdobył więcej informacji u Laury i dzięki mnie złoży to wszystko w kupę.
Gdy reszta chłopaków skończyła biegać, dokończyliśmy trening i poszliśmy do szatni, aby wziąć prysznic i nieco się odświeżyć. Stałem nagi pod prysznicem. Woda zmywała ze mnie pianę powstałą z szamponu i żelu do kąpieli. Odchyliłem głowę do tyłu i rozkoszowałem się ciepłem, które dawała mi para wodna. W pewnym momencie poczułem szturchnięcie i otworzyłem oczy, aby zobaczyć, kto mi przeszkadza. Ujrzałem jednego z kolegów z drużyny.
- Twój kochać przyszedł do szatni, weź go stąd - powiedział, a ja zakręciłem kurki i sięgnąłem po ręcznik.
Chłopak wyszedł z łazienki, jak gdyby nigdy nic. Nie wstydziliśmy się swoich ciał, każdy z drużyny widział drugiego nago. Wytarłem się i owinąłem ręcznikiem w pasie, po czym przeszedłem z łazienki do szatni. Było tu może z sześciu chłopaków plus Kellin, który siedział nieco na uboczu i miał wlepiony wzrok w ekran swojego telefonu. Piłkarze byli wyraźnie zirytowani jego obecnością, a ja mogłem się założył, że Kellin nie chciał wyjść, dopóki się ze mną nie spotka. To mała uparta kupa, na pewno tak było.
- Ej, Quinn, twój chłopak już przyszedł - powiedział jeden ze sportowców, a Kellin uniósł wzrok. Po chwili na mnie spojrzał i uśmiechnął się uroczo. Mogłem patrzeć na niego godzinami.
- Nie jesteśmy razem - mruknąłem, podchodząc do swojej szafki, z której wyciągnąłem normalne ubrania.- Swoją drogą, kto pozwolił ci tu wejść? - zapytałem Kellina, zrzucając z siebie ręcznik.
Czułem na sobie wzrok bruneta, ale nie chciałem wyobrażać sobie żadnych sprośnych rzeczy, bo erekcja przy tylu chłopakach nie mogła skończyć się dobrze.
- Co, potrzebuję pozwolenia? Wchodzę, gdzie chcę, nawet jeśli innym to nie pasuje.
- Tak, Quinn, nie pasuje to nam - powiedział jeden z chłopaków.
- Och, przykro mi - Kellin uśmiechnął się fałszywie, a ja ubrałem na siebie bokserki i spodnie, kręcąc przy tym głową.- Następnym razem uważaj, co mówisz, Ivanovic, bo Quinn patrzy.
- Kellin - przerwałem mu ostro, piorunując go wzrokiem, a on wzruszył ramionami i już się nie odzywał.
Ubrałem się do końca, rozczesałem włosy, które zaczęły kręcić się na końcówkach, po czym chwyciłem Kellina za rękę, aby wyjść razem z szatni. Poszliśmy na parking, bo wywnioskowałem, że miałem odwieźć go do domu.
- Mogłeś poczekać na zewnątrz - powiedziałem, otwierając mu drzwi, po czym sam wszedłem do samochodu z drugiej strony.
- Nie chciałem czekać - westchnął, siadając na fotelu.- Byłem u Laury, nie dowiedziałem się niczego specjalnego. Ale wiesz, co znalazłem? - wyciągnął telefon z kieszeni i pokazał mi zdjęcie fotografii, na której była Laura, Bonnie i... Erwin? Co on tam do cholery robił?
- Erwin? - prychnąłem.
- Nie wiem, co tu robi i jakie są jego relacje z dziewczynami, ale prędzej czy później się dowiem - powiedział pewnie, chowając komórkę.- A ty czego się dowiedziałeś?
- Rozmawiałem ze Smithem, powiedział, że trafił cię piłką przypadkowo i wysłał przeprosiny przez Bonnie, to tyle.
Kellin westchnął ciężko i skinął głową. Było mi go żal, bo nie dość, że miał na głowie rodzinne kłótnie i sesje z psychologiem, to na dodatek ktoś go nękał. Chciałem pomóc mu jak tylko mogłem, nawet najmniejszymi gestami. Otworzyłem ustami, aby coś powiedzieć, ale on mnie wyprzedził.
- Dziękuję, że starasz się szukać dla mnie informacji, to wiele dla mnie znaczy - powiedział spokojnie.- Nie wiem, czy uda nam się dojść do tego, kto za tym wszystkim stoi, ale naprawdę bardzo dziękuję.
- Nie masz za co, w końcu ja też jestem w to wplątany - odparłem w taki sposób, że można było odnieść wrażenie, że to nieco aroganckie. Cóż, byłem trochę narcystyczny, ale raczej nie kipiałem arogancją.
Kellin uśmiechnął się lekko i zauważyłem smutek w jego jasnych oczach. Nie wiedziałem, co sprawiło, że poczuł się gorzej, ale nie mogłem pozwolić na to, aby taki stan długo się utrzymywał. Musiałem polepszyć mu humor, tylko jeszcze nie wiedziałem jak. Co sprawiłoby, że Kellin byłby szczęśliwy? Czego chciał, o czym marzył? O mnie. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że był we mnie zakochany, a ja nie chciałem dawać mu złudnych nadziei. A może jakieś trzeba, aby chociaż na chwilę chłopak się rozpromienił i szczerze uśmiechnął? To pewnie zupełna głupota, która wiele zniszczy, ale w sumie to dlaczego nie... Raz kozie śmierć, trzeba się poświęcić.
- Wyjdziesz ze mną w weekend? - zapytałem, a Kellin uniósł brew w górę i przechylił głowę na bok.
- Wyjdziesz, czyli daj mi się przelecieć? - zapytał, a ja ruchem głowy zanegowałem to pytanie.- Czyli to taka... Randka?
- Tak, można powiedzieć, że randka - westchnąłem.
- O matko - pisnął, po czym zakrył usta dłonią.- Przepraszam. Ojej.
- Kellin, to nic nadzwyczajnego - zaśmiałem się na widok jego reakcji.- Po prostu zaproszenie na randkę.
- Po prostu się cieszę. Dawno nie byłem na żadnej randce, a ja lubię takie klimaty...
Uśmiechnąłem się i wsunąłem kluczyk do stacyjki, po czym ruszyłem z miejsca. Najpierw udałem się na ulicę, gdzie znajdował się dom Kellina. Zaparkowałem przed drzwiami, a chłopak odwrócił się w moją stronę, aby następnie wejść na moje kolana i długo mnie pocałować. Jego dłonie znalazły się na moich policzkach.
- Dziękuję - mruknął.- Nawet nie wiesz, ile to wszystko dla mnie znaczy.
- Więc muszę się postarać, żeby tego nie spieprzyć, hm? - zapytałem, a Kellin z uśmiechem pokiwał głową.
- Dziękuję i do zobaczenia - powiedział i jeszcze raz krótko mnie pocałował, po czym wyskoczył z samochodu, wszedł do domu i tyle go widziałem.

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam Cię za ten fragment oczami Vic'a. Widać co czuje i to jak to.. idk. Maskuje? Może nie kocha Kellina (a kocha. Bo jak by nie mógł XD) i nie wiem czy to dobrze, czy źle, że będzie udawać. Mimo, że chodzi tu o samopoczucie Kellsa to przecież później może to nabrać złych obrotów. Jezus. :c
    Ale będą seksy. ♥
    Jedyne do czego mogę się przyczepić to literówki "- Tsk, tsk, nie jestem pedałem (...)" i długość. Za króóóóóótkooooo :CC

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej idą na randkę!!! niech ten Vic przestanie zgrywać twardziela i przyzna się wreszcie do tego, że kocha Kellina. nie musi mu tego od razu wyznawać. mi wystarczy, że na razie przyzna się do tego przed samym sobą :( ojej ale by było fajnie, jakby u Kellina się ktoś pojawił. nie wiem, jakiś były chłopak, ktokolwiek. i Vic byłby zazdrosny asgdjfksllsgs to by było takie piękne. niech przestanie się bawić Kellinem, bo biedaczek go tak strasznie kocha :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka pizda z tego Vica, dlaczego on chce tylko udawać? ;--------;
    Coś czuję, że ta kluseczka będzie przez niego cierpieć ;-;
    Rozdział supciooo c;
    /@Huranicee

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG MAM PODEJRZENIA PEWNE
    A CO JAK LAURA JEST ZAKOCHANA W VICU?!!!?!?!!?!?!?!?! TAK MOŻE BYĆ!!!!
    KELLIN W OTOCZENIU NAGICH KOLESI >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    EJ DŻO, ONI SIE BĘDĄ PIEPRZYĆ NA TEJ RANDCE NIE? POWIEDZ, ŻE TAK
    GJDFIERIUGUIEIUERIERIUGG
    UMIERAM CHYBA

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli Vic jednak nie kocha Kellsa :cc Moja teoria legła w gruzach ;--;
    Ale idą na randkę, co oznacza że będą seksy, a to supcio c:
    Ale coś czuję że mój kochany ponczek będzie cierpiał z tego powodu :cc
    Goły, mokry Vic <33 Mmmmmm *.*
    Z tym swataniem to jakbym widziała moją mamę :cc Tylko że u mnie jest inaczej, bo przyjaźnie się raczej z chłopakami, a dokładnie to tylko z chłopakami... więc moja mama ma spore pole do popisu xDD
    Wracając do tematu to strasznie supcio by było gdyby była drama i nagle Kellin zauroczyłby się w jakimś innym gościu i zaczął się z nim umawiać, a wtedy Vic byłby zazdrosny i zrozumiałby że kocha Kellsa, bo już mnie wkurza z tym wykorzystywaniem mojego biednego ponczka :cc Tak. To by było zdecydowanie supcio c:
    Ogólnie to rozdział jak zwykle jdhfyuedhcjdih <33 Tylko wydaje mi się że ostatnio te rozdziały są krótkie :cc Ale to nic, ważne że w ogóle są c:
    "To mała uparta kupa" - jakbym słyszała siebie xD
    Uwielbiam Cię strasznie mocno Dżogurciku i życzę Wesołych Świąt c:
    Aha, no i stwierdziłam że zacznę się podpisywać, bo uważam że byłoby miło gdybyś wiedziała które komentarze są moje. Jako że wcześniej bredziłam coś o mistrzu Yodzie to właśnie tak się będę podpisywać xDD
    No, to ten ... ~ Yoda

    OdpowiedzUsuń
  7. awwwwwww to będzie takie piękne, ma go kochać, halo

    OdpowiedzUsuń
  8. omg hahahaha nie mogę z tej reakcji Kellina na propozycję randki omg hahah rozwalił mnie ten uroczy brunet XD
    z jednej strony Vic może naprawdę zranić Kellina, jeśli wyjdzie na jaw, że on to zrobił tylko, żeby go pocieszyć. a z drugiej strony może przez tą randkę Vic coś może poczuje do Kellsa. Tzn. pewnie już coś do niego czuje, ale może w końcu przekona się do związku, plssss Victor, nie bądź tchórzem XD
    a ta Laura to może zakochana jest w Vicu? no bo mówi, że ten ktoś jest nieosiągalny dla niej? XDDD idk moje wyobrażenia
    a no i czekam z wieeeelką niecierpliwością na nastęny, bo już wiem, co się szykuje, seksy seksy seksy, mrr XDD
    ach i jeszcze ten Vic pod prysznicem i szatni aw
    okej, kończę mój żałosny wywód lol
    kc kc kc
    /@blush244

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże boże boże. Uwielbiam cie. Lubie sposob w jaki piszesz

    OdpowiedzUsuń
  10. wow
    to było świetne a tekst "To mała uparta kupa" mnie rozwalił
    Przepraszam, że piszę takie krótkie komentarze, ale nie mam takiego talentu do pisania, co ty. Poza tym brak mi słów, aby to wszystko wyrazić.
    Czekam na następny rozdział. kc <3

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie wierzę. Jest ten kutachąg skrzywdzi kellsa to mu strzele w łeb.
    Cóż za emocje

    OdpowiedzUsuń
  12. Znowu czytając rozdział piszcze jak głupia XD ale mi to się tam podoba :D myślałam, że zaraz się oślinie jak Kells był w tej szatni. OMG OMG OMG ^^ *o* mokry Vic tylko w reczniku.. ^^ Mmm <3 i ten teksy "To mała uparta kupa" XD KC KC KC KC KC KC DŻOGURCIE <3 PANI MOJA WSZECHPOTĘŻNA :** czekam na nowy rozdział :* <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Czamu Vic nie kocha Kellina? ;-; chyba ze nie wie ; d z niecierpliwoscią czekamy : 3

    OdpowiedzUsuń
  14. To sie szybko obudzilam w swieta z tym rozdzialem XD ale co tam :3 mam jedno pytanie c: dlaczego do kurwy nedzy Vic to taka mala smierdzaca kurwa ? On moze jeszcze tego nie wie ale kocha Kellsa i nie zaprosilby go gdyby go nie kochal i niech sie glizda nie probuje wykrecac -,-' db czekam na kolejny jeztes moja bogina i wgl i wgl <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ok pora się ujawnić.Przeczytałam wszystkie opowiadania tutaj i co mogę powiedziec? Jestes zajebiata, świetna i w ogóle jak czytam to hvajdkalakvjaha *.* kilka razy ryczałam albo śmiałam się czytając Twoje opowiadania.Jesteś świetna w pisaniu, na prawdę masz talent i proszę Cię, piisz dalej! Trochę zwlekałam z komentarzem no ale cóż.Mogę czytać i czytać.Jak juz zacznę to nie mogę przestać.Kocham Cię normalnie za to, ze piszesz i dajesz nam to do przeczytania.
    Miał być długi, fajny i ogarnięty komentarz ale chyba mi nie wyszło xD
    Pisz dalej, życzę duuuuużo dużo weny i chęci do dalszego działania.
    P.S kiedyś może wymyslę sobie jakąś fajną nazwę i będe się tak podpisywać, ale to jeszcze nie teraz xD
    Jesteś najlepsza.Tyle w temacie.Kocham. <3

    OdpowiedzUsuń
  16. vic ty sukwo nie można tak :c

    OdpowiedzUsuń