poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział XX

- Idę do Adama, piszemy artykuł, będę wieczorem i tego się trzymajmy - powiedziałem do Toma, który skinął głową.- Gdyby mama chciała zadzwonić do Adama, pozwól jej, już z nim rozmawiałem i powiedział, że będzie mnie krył.
- W porządku.
- Okej - uśmiechnąłem się promiennie do mężczyzny.- Dzięki wielkie. Do zobaczenia.
- Pa, Kelliś! - krzyknęła Amelie, a ja parsknąłem śmiechem.
Po chwili jednak nie było tak wesoło, bo krzyk dziewczynki zwabił mamę na korytarz. Chciałem wyjść bez jej oddelegowania, ale najwyraźniej nigdy nie dożyję tej chwili. Nie rozumiała, że niedługo wkroczę w dorosłość i sam mogę podejmować decyzje. Na dodatek nadal nie było między nami dobrze, więc chciała znaleźć kolejny pretekst, aby się ze mną pokłócić i znowu wyzwać od najgorszych.
- Gdzie idziesz? - zapytała sucho, patrząc na mnie poważnym wzrokiem.
- Do Adama - odparłem lakonicznie, chcąc jak najszybciej stąd wyjść.
- Do Adama - powtórzyła pod nosem, po czym parsknęła śmiechem i wyszła z korytarza.
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Toma, który również był nieco zdezorientowany. Postanowiliśmy to zignorować, więc jeszcze raz się z nim pożegnałem i wyszedłem z domu.
Grudniowe powietrze było zdrowe, chociaż mogło być trochę mniej suche. Przynajmniej miałem czym oddychać, nie tak jak latem, kiedy żar dosłownie lał się z nieba, a ludzie żyli w strasznym ukropie. Dzisiejszy dzień należał do tych cieplejszych zimą, ale jak na Kalifornię i tak było chłodno. Wsunąłem dłonie do kieszeni kurtki i przyspieszyłem kroku. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w objęciach Vica, wpleść palce w jego miękkie włosy, składać pocałunki na jego całym ciele... Wszystko skończy się pewnie w łóżku, byłem tego pewien, ale nie narzekałem. Ostatnimi czasy nie mieliśmy okazji uprawiać seksu - każdy z nas miał coś na głowie, a gdy już się spotykaliśmy, nie dysponowaliśmy wystarczającą ilością czasu. Dzisiaj potrzebowałem czegoś ostrego, inaczej nie wyjdę z tego domu.
W końcu dotarłem do posiadłości państwa Fuentes i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi uśmiechnięta Olga, która wpuściła mnie do środka, gdzie ściągnąłem kurtkę i buty.
- Witaj, Kellin - przywitała się wesoło, a ja skinąłem głową.- Vic jest w swoim pokoju. Chcesz coś do picia lub jedzenia?
- Nie, dziękuję - uśmiechnąłem się do niej.- Pójdę już do Vica.
Kobieta pokiwała głową, po czym poszła do kuchni, a ja żwawym krokiem zacząłem pokonywać kolejne stopnie schodów. Znalazłem się na piętrze i ruszyłem w stronę sypialnianych drzwi Vica. Chciałem nacisnąć klamkę, gdy ta sama się poruszyła i moim oczom ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha szatyn, który chwycił mnie za rękę i wciągnął do środka. Swoim ciałem przycisnął moje do drzwi, jednocześnie je zamykając, po czym zaatakował moje usta swoimi. Nie zdążyłem zareagować, bo niemal od razu jego język rozchylił moje wargi i wsunął się między nie. Pocałunek ten na pewno nie należał do tych niewinnych i spokojnych. Przepełniało go pożądanie i grzech, a ja bardzo chciałem dzisiaj zgrzeszyć. Najwyraźniej Vic też miał takie plany, nie, żebym narzekał.
Gdy nie mogłem już oddychać, oderwałem się od niego i zaczerpnąłem nieco tlenu. Chłopak wykorzystał to i ściągnął z siebie koszulkę, co po chwili spotkało również i mnie. Nasze usta ponownie połączyły się w mokrym pocałunku, a dłonie Vica zaczęły majstrować przy moim rozporku. Chciał go rozpiąć, ale w pewnym momencie zatrzymał się i nieco ode mnie odsunął. Zmrużył oczy, po czym poszedł w stronę łóżka, przy którym ściągnął z siebie spodnie i bokserki. Następnie usiadł nagi na materacu, trzymając w dłoni swoje przyrodzenie. Rozłożył się wygodnie, po czym zlustrował mnie wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem.
- No, dalej, Kell, striptiz - powiedział beztrosko, a ja uniosłem brew w górę i zaśmiałem się pod nosem.
To nie była prośba, którą słyszało się codziennie, ale to nie znaczy, że już tego nie robiłem. Oczywiście, że Vic widział mnie w różnych pozycjach, w różnych odsłonach, nawet w roli jego prywatnego striptizera. Prawie zawsze kończyło się to śmiechem, bo przecież żaden z nas nie potrafił zachować powagi, ale przynajmniej każdy się wtedy podniecał i można przejść już do sedna sprawy.
- Muzykę poproszę? - uśmiechnąłem się do niego zadziornie, a on sięgnął po swój telefon leżący na etażerce i zaczął szukać jakiegoś utworu, do którego będę mógł się rozebrać.
Po kilku sekundach w pokoju rozległy się pierwsze dźwięki piosenki, na które zareagowałem śmiechem.
- Serio? Britney Spears? - spojrzałem na niego z niedowierzaniem.
- Co miałem ci puścić? Następnym razem będzie Why Don't You Love Me Beyonce.
Poruszyłem brwiami, po czym zabrałem się do roboty. Moje dłonie wędrowały po całym moim ciele. Czułem się dziwnie, bo wolałem, gdy to Vic dotykał mnie w ten sposób, ale wiedziałem, że za chwilę poczuję właśnie jego dotyk. Moje biodra poruszały się w rytm muzyki, a palce powoli wędrowały po brzuchu w dół, do rozporka, który wolno rozpiąłem. W żółwim tempie ściągnąłem z siebie rurki, które chwyciłem, zakręciłem nimi nad głową i odrzuciłem na bok. Powolnym krokiem podszedłem do Vica, który spokojnie poruszał dłonią po swoim penisie, zagryzając przy tym wargę. Usiadłem na nim okrakiem i ustami zacząłem muskać jego szyję. Przy okazji odsunąłem jego dłoń i sam chwyciłem jego przyrodzenie, które zacząłem pieścić. Moje usta zatrzymały się na poziomie jego ucha.
- I'm addicted to you, don't you know that you're toxic? - wymruczałem tekst piosenki i nie pytajcie, skąd go znałem, bo pamiętałem wiele różnych popowych tekstów.
Zassałem się na jego szyi, pozostawiając po sobie różową malinkę. Następnie zniżyłem się na poziom jego przyrodzenia, które bez wahania wziąłem do ust, na co Vic zareagował cichy mruknięciem. Szybko poruszałem głową, patrząc z dołu na zadowoloną twarz szatyna. Uwielbiałem oglądać go w takim stanie, wiedząc, że to ja sprawiam mu tyle przyjemności.
W końcu stwierdził, że tyle wystarczy, bo za szybko skończy, więc chwycił mnie za włosy i nieco od siebie odsunął. Wtedy stanąłem na podłodze i ściągnąłem z siebie bokserki, jedyną część garderoby, którą jeszcze na sobie miałem.
Britney przestała śpiewać, a Vic wstał z łóżka, chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę biurka. Stojący przy nim fotel odsunął na bok, natomiast mnie odwrócił do siebie tyłem i wręcz brutalnie położył na blacie. Moje biodra wbijały się w skraj biurka i pewnie do mojej kolekcji dołączy kilka nowych siniaków, ale nie przejmowałem się tym. Doskonale wiedziałem, że to wszystko będzie cholernie przyjemne i o to właśnie chodziło.
Czułem dłonie Vica muskające moje plecy, przez co cicho jęczałem, bo były moim czułym punktem. Następnie skupił się na moich pośladkach. Przeszedł mnie miły dreszcz, gdy pocałował każdy z nich, po czym nieco je rozchylił i wsunął we mnie jeden palec. Położyłem głowę na biurku i czekałem na więcej, bo jeden palec to dla mnie nic. Oczywiście, po chwili poczułem nie tylko drugi, ale też trzeci palec, poruszający się wewnątrz nie, lecz jedynie przez kilkanaście sekund. Po tym wszystkim znowu ogarnęło mnie uczucie pustki i... Wilgoci. Jęknąłem przeciągle i podniosłem głowę z blatu, aby spojrzeć przez ramię do tyłu. Zagryzłem dolną wargę, gdy zobaczyłem zanurzoną w moich pośladkach twarz Vica, który siedział na fotelu i działał cuda swoim zwinnym językiem. Zawsze to lubiłem, Vic już nieco mniej, więc nic dziwnego, że robił to rzadko. Musiałem korzystać, jeśli miałem taką okazję.
Przymknąłem oczy i rozchyliłem wargi, chwytając bok biurka. Jakkolwiek nie byłoby to przyjemne, chciałem już go w sobie poczuć. Poruszyłem nogą, wydając z siebie drugi jęk, gdy język Vica zatoczył kilka kółek wokół mojego wejścia. W końcu mu się to znudziło i chłopak wstał z fotela. Dosłownie po trzech sekundach poczułem, jak się we mnie wsuwa i to było to uczucie, którego chciałem doświadczyć. Cały się we mnie zanurzył, a ja poprawiłem się nieco na biurku, oczywiście w granicach własnych możliwości.
- Dzisiaj możesz być głośno - powiedział, mocno chwytając moje biodra, na co sapnąłem.- Bądź głośno. Krzycz, jęcz, cokolwiek. Uderzaj pięściami o ścianę, biurko, biurkiem o ścianę, możesz to robić. No, to zaczynamy.
Nie bawił się w nic delikatnego. Od razu poruszał się w szybkim tempie, przez co moje biodra boleśnie wbijały się w kant biurka. Nie mogłem zatrzymać wydostających się z moich ust jęków i krzyków. Vic przyspieszył jeszcze bardziej, przez co biurko zaczęło się ruszać i stukać w ścianę, przy której stało.
- O m-matko - jęknąłem.- V-Viiiic...
- Hmm? - mruknął, chwytając moje włosy i odchylając moją głowę do tyłu.- D-dobrze ci, co? Kochasz, gdy pieprzę cię w t-twój ciasny tyłek, hmm?
Odpowiedziałem mu głośnym krzykiem, bo zaczął uderzać w ten jeden punkt wewnątrz mnie, który sprawiał, że widziałem gwiazdy i byłem na skraju orgazmu. Nie potrafiłem skonstruować zdania. To było niewykonalne przy takiej kumulacji przyjemności.
- Nie mam pojęcia, dlaczego wciąż jesteś taki ciasny, skoro pieprzą cię w dupę już prawie trzy lata - wydyszał, podkręcając tempo.- Ale to i tak ja pieprzę cię najczęściej... I najlepiej... Huh... I jesteś tylko mój... Mój, prawda?
- T-taaaaaak - jęknąłem, a moja erekcja zaczęła być już bolesna.
Potrzebowałem szybkiego rozwiązania tej sprawy. Musiałem już dojść, bo dłużej nie wytrzymam. Zacząłem się wierzgać, nie przez to, że chciałem, aby Vic skończył. Po prostu potrzebowałem orgazmu i jego brak zaczął mnie boleć, dosłownie.
Vic szybko we mnie wyszedł, po czym przewrócił moje wyczerpane ciało na plecy i nie tracąc ani sekundy ponownie się we mnie wsunął. Chwycił mojego penisa i szybko poruszał po nim dłonią. Nie minęły nawet dwie sekundy, a ja doszedłem na swój brzuch i odetchnąłem z ulgą. Od razu lepiej. Teraz musiałem poczekać na Vica, ale był już blisko. Gdy znalazł się na samym skraju wytrzymałości, wyszedł ze mnie, pociągnął na podłogę i poruszał dłonią po swoim członku zaraz nad moją twarzą. Po chwili poczułem, jak nasienie chłopaka ląduje na moich ustach i policzkach, a on długo jęczy i w końcu opada na fotel. Oblizałem usta i kciukiem zgarnąłem spermę z policzków, który następnie zacząłem ssać. Vic patrzył na mnie z lekkim uśmiechem i jęknął, gdy zobaczył co robię.
- Cholera - westchnął, przecierając swoją zmęczoną twarz dłońmi, po czym uśmiechnął się słabo.- Jesteś taki seksowny, nie mogę przestać na ciebie patrzeć.
Mrugnąłem do niego, po czym otworzyłem jedną z szuflad, aby znaleźć jakieś chusteczki.
- Hej, nie otwieraj... No i otworzyłeś - mruknął, a ja spojrzałem na niego podejrzliwie i zajrzałem do szuflady.
Wyciągnąłem z niej kilka naszych zdjęć, co spowodowało, że mimowolnie się ucieszyłem i zrobiło mi się ciepło na sercu. Trzymał nasze wspólne zdjęcia w szufladzie. To nic, że nie były w ramkach (oprócz tego przy pucharze) czy jakichś albumach. Miał je, to się liczyło.
- To urocze, wiesz? - powiedziałem pogodnie, szukając chusteczek, które w końcu znalazłem i posprzątałem bałagan na brzuchu.- I kochane.
Vic jedynie uśmiechnął się pod nosem, po czym zaczął się ubierać. Zrobiłem to samo. Po głowie chodziła mi teraz tylko sprawa zdjęć, która sprawiała, że mój humor polepszył się jeszcze bardziej. To był kolejny dowód, że Vic naprawdę coś do mnie czuł i teraz czekałem na moment, aż to przyzna.
- Jesteś głodny? - zapytał, gdy byliśmy już ubrani i w miarę ogarnięci.
- Bardzo - odparłem szczerze.
- Olga pewnie coś przygotowała, chodźmy na dół.
- Tylko załatwię sprawę leków, okej?
Vic skinął głową, po czym wyszedł z pokoju, aby zostawić mnie samego. Podejrzewałem, że zostanę tu na obiad, więc wziąłem ze sobą leki. Sprawnie ze wszystkim się uporałem, po czym wyszedłem z pokoju i zszedłem na parter. Rozchodziły się po nim wspaniałe zapachy, które oznaczało zbliżający się czas posiłku. Poszedłem do kuchni, gdzie krzątała się Olga, która spojrzała na mnie kątem oka i pokręciła z rozbawieniem głową. No tak, mogłem się tego spodziewać. To było wiadome, że nas usłyszy. Dlaczego Vic pozwolił mi być głośno, gdy w domu była Olga i Mike, nie miałem pojęcia, ale stało się, wszyscy słyszeli, trudno. Przynajmniej wiedzieli, że nasz seks zawsze jest cudowny i wiele tracą (nie, żebym chciał dzielić się Victorem; był tylko mój).
- Gdzie jest Vic? - zapytałem.
- W jadalni z Mike'em - odparła, a ja skinąłem głową i poszedłem do jadalni.
Bracia nakrywali do stołu, kłócąc się przy tym, przez co nie zauważyli, że stanąłem w progu i oparłem się o framugę, patrząc na nich z rozbawieniem.
- Wiesz, jaką ja mam później traumę, gdy słyszę, jak mój starszy brat pieprzy się z chłopakiem? - powiedział Mike, a Vic wzruszył ramionami.
- Jak ty uprawiasz seks z Alyshą, to jest dobrze - prychnął.- Uwierz mi, wszystko słyszę, a nie chcę. Coś za coś, braciszku. Zresztą, seks z Kellinem jest cudowny, bo on jest cudowny, więc... O, hej, Kell.
Jego spojrzenie spoczęło na mnie, a ja uśmiechnąłem się lekko i wszedłem do jadalni. Podszedłem do Vica, poczekałem, aż położy talerz na stole i objąłem go w pasie.
- To ty jesteś cudowny - uśmiechnąłem się, stając na palcach i dając mu buziaka.
- No nie wiem. Wydaje mi się, że ty.
- Huh, tak sądzisz?
- Jestem tego pewien.
- Okej, koniec, koniec - odezwał się Mike.
Trochę go rozumiałem, miał prawo być znudzony naszym zachowaniem, ale powinien się przyzwyczaić. To nie był pierwszy raz, gdy słyszał nas uprawiających seks czy okazujących sobie uczucia. Cóż, usprawiedliwiałem to tym, że po prostu nie chciał widzieć, jak jego brat to robi. Też nie chciałbym oglądać swoich sióstr w jednoznacznej sytuacji z jakimś chłopakiem.
Po chwili do jadalni weszła Olga, która trzymała w dłoniach dużą tacę z małymi półmiskami. Jako że państwo Fuentes znów gdzieś wyjechali, nie było potrzeby przygotowywania dużej ilości jedzenia. Naczynia znalazły się na stole, a ja zacząłem szukać wzrokiem czegoś, co mogłem zjeść.
- Kellin, skarbie, przygotowałam kurczaka cytrynowego, wydaje mi się, że możesz go zjeść? - odezwała się Olga, wskazując na jeden z półmisków, a ja podziękowałem jej uśmiechem i nałożyłem sobie trochę jedzenia na talerz.
Obiad mijał w ciszy, którą raz po raz przerywano krótką pogawędką. Każdy skupiał się na swoim talerzu i spokojnie jadł swoją porcję. Gdy wszyscy już skończyli, zaczęliśmy sprzątać brudne naczynia, aby Olga nie musiała nosić ich sama. I tak już wiele dla nas zrobiła, musieliśmy jej pomóc, nawet takimi małymi drobiazgami.
Po obiedzie postanowiliśmy włączyć jakiś film. Usadowiliśmy się na kanapie, a Mike zaczął szukać jakiegoś filmu wśród domowej kolekcji. Siedziałem wtulony w Vica. Położyłem głowę na jego klatce piersiowej, podczas gdy ten obejmował mnie ramieniem. Ta chwila mogła nigdy się nie kończyć, bo była idealna.
- Nie, odłóż tego Harry'ego Pottera - powiedział Vic, gdy zauważył, że jego brat sięga po pudełko z pierwszą częścią sagi.
- Dlaaaaaaaaaczeeeeeeeeego? - jęknął.
- Bo widziałem go już trzydzieści jeden razy, z czego dwadzieścia osiem z tobą, na razie starczy. Weź coś innego.
Mike mruknął coś pod nosem i zaczął szukać dalej. Siedzieliśmy w ciszy, którą po chwili przerwał dzwonek do drzwi. Zacząłem się denerwować. Co jeśli to moja mama? Dowiedziała się o tym, że tak naprawdę nie poszedłem do Adama, tylko siedziałem tutaj? Umarłem. Już nie żyłem.
- Otworzę! - Usłyszeliśmy krzyk Olgi.
Po chwili kobieta pojawiła się w salonie. W swoich drobnych dłoniach trzymała średniej wielkości paczkę.
- Leżała pod drzwiami, nikogo przy niej nie było, a że jest zaadresowana do Vica, to wzięłam - wyjaśniła, wręczając pakunek zdezorientowanemu chłopakowi. Mike przestał szukać filmu i spojrzał na swojego brata, wyraźnie interesując się przesyłką.
- Co jeśli to bomba? - zapytałem niepewnie, przystawiając głowę do paczki.- Nie tyka... Może to nietykająca bomba.
- Żadna bomba, Kells. - Vic przewrócił oczami i otworzył paczkę. Szybko zajrzałem do środka i dosłownie opadła mi szczęka.
W środku znajdowały się moje strzykawki z insuliną i tabletki, kilka ciastek i innych słodyczy, mała butelka tequili i list. Vic chwycił wiadomość i zaczął po cichu ją czytać. Oczywiście postanowiłem dowiedzieć się wszystkiego, więc zająłem się pudełkiem. Wyciągnąłem z niego moje strzykawki. W istocie, były moje. To te, które ktoś mi ukradł, podobnie było z tabletkami. Dlaczego ktoś mi je oddawał, podczas gdy chciał mnie wykończyć? Może to była swojego rodzaju prowokacja? Do tego te ciastka... I alkohol... Miałem dość.
Vic skończył czytać i przetarł twarz dłonią. Wyrwałem mu liścik spomiędzy palców i sam zacząłem go analizować. Nie różnił się wiele od innych. Był skierowany do Vica, mówił o mnie, żeby lepiej ze mną skończyć i zostawić mnie samego, żebym wykończył się w samotności. Nie wyjaśniono w nim, dlaczego w paczce znajdowały się inne przedmioty, ale może był nawiązaniem do wcześniejszych wydarzeń. To oznaczało, że za wszystkim musiała stać jedna osoba albo bardzo ścisła grupka desperatów nie mających własnego życia, co było nader żałosne.
- Vic - szepnąłem, a chłopak spojrzał na mnie pytająco.- I co teraz?
- Myślisz, że będę słuchać jakiegoś anonima? - prychnął.- Będę z tobą do końca tego szajstwa, a jeśli będę musiał być dłużej, zrobię to. Nikt cie nie skrzywdzi, Kells. Nie wtedy, gdy jesteś mój.

17 komentarzy:

  1. SEKSY, SEKSY, SEKSY SEKSY JAK JA TO LUBIĘ
    AWWWWWWWWW TE ZDJĘCIA AWWWWWWWWWWW
    EJ SERIO DŻO, NIETYKAJĄCA BOMBA, JESTEŚ PEWNA? XD
    KCKCCKCKCCKKCCKCKCKKCCKCKCKCKCKCKKCKC NAJMOCNIEJ NA ŚWIECIE.
    /Toriśka

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdział jak zwyle c:

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaa!!!!
    Kellic! *________* ślinotok...
    Kocham! KOCHAM!!!
    Zbyt dobre, Awwwwwwwwwww <3 <3 <3
    Cuudoo!
    Czekam na wiecej! Im wiecej Kellica tym swiat piekniejszy!
    no i dzikie sexy! Sex!
    Kellicowe sexy!!! <3<3<3<3<3
    To jest pieprzone niebo!!! :*
    SEX+KELLIC+SEX~ ORGASM <3
    <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
    Czekam na next *_________*
    ~Desire (opowiadania-slash-desire.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu jezu jezu COO
    Co się dzieje pls. D:
    Seksy i to wszystko.
    I can't. Teraz biologii to ja się nie nauczę.
    I uwielbiam to jak troszkę wkręciłaś miłość Mike'a do HP. XDD
    KCKCKCKCKCKC

    OdpowiedzUsuń
  5. slodziutkie jak zawsze .-. Kingusia poleca z calego serca i idzie konczyc rysunki na urodzinki!! /Kingaa

    OdpowiedzUsuń
  6. Taaaaaaaakie kochane ♡
    Czdkam!
    @Mars_Weirdo

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu, ale ten rozdział tak strasznie mi się podoba. Oczywiście wszystkie są świetnę, ale ten jakoś specjalnie lubię.
    Mam wrażenie, że to Laura i ta cała grupka jest w to zamieszana, ale to za oczywiste, więc pewnie jeszcze się zaskoczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fak end szit <3 <3 <3
    Ty mnie niszczysz.
    Przez twoje Kellic'owe seksy mam takie orgasmy ze wole sie nie udzielac.
    Zazdroszcze Mike'owi takich dźwięków i pewnie nie jedna a ten narzeka, no tak być nie może.
    Ej, Olga kiedyś skarżyła się na dźwięki z pokoju Vic'a ? :D
    Nietykająca bomba powiadasz ? :3
    Ciekawe.. i intrygujące, jaki ten Kelliś jest mądry.
    Pozazdrościć intelektu. XD
    Strzykawki, tabletki, ciasteczka, alkohol.. liścik.
    Ten ktoś jest niebezpieczny.
    Hahah
    Kellin będzie wracał pewnego dnia od Vic'a skręca a tu go porywają, gwałcą i wyrzucają w krzaki poł żywego. Ojoj :c
    Dalej tłumacz te anonimy i inne, bo ciekawość mnie męczy ;c
    Rozdzał świetny, idealny, lerfekcyjny, seksowny i wgl, i wgl <3
    KC, KC, KC, KC, KC, KC DŻO <3 <3 <3
    CZEKAM NA NASTĘPNY, RUCHY WYKAZYWAĆ, BO SIĘ POSIKAM.
    A TY BĘDZIESZ SPRZĄTAĆ c:

    OdpowiedzUsuń
  9. Takie to wszystko słoooodkiee.
    Chce wiecej! No i seksy. Kellic'owe seksy opisywane przez Dżo zawsze są świetne.I rozdział genialny.I kocham Mike'a xd wszystko super. czekam na next <3 *-*
    ~Bulletproof.

    OdpowiedzUsuń
  10. NO KURDE MIKE JAK ZWYKLE NAJZABAWNIEJSZY HAHA BIEDNY MA TRAUMĘ A TEN HARRY POTTER HAHA OMG KOCHAM GO. KELLIN TEŻ NIEZŁY Z TĄ BOMBĄ ALBO BRITNEY HAHA
    A SEKS BYŁ CUDOWNY BO I VIC I KELLIN JEST CUDOWNY, IDEALNE POŁĄCZENIE. ŚWIETNY ROZDZIAŁ, COŚ CZUJĘ,ŻE NIEDŁUGO DRAMA Z TYM ANONIMEM, KURCZE.
    ACH, KC. /@blush244

    OdpowiedzUsuń
  11. Lindeczga lubi Kellicowe seksy XDDD
    Striptiz przy Britney, śmiechłam troche XDDD
    Boszeee, Vic ma ich wspólne zdjęcia ;-------;
    Omg, trzy ostatnie zdania wypowiedziane przez Vica >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    Tak bardzo słodko, i can't ;----;
    Rozdział perf
    KC <3
    /@Huranicee

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzy litery O. M. G.
    Belz

    OdpowiedzUsuń
  13. Umarlam. Cudownie sie czyta twoja pracę. Jestes niesamowita,wiesz?

    OdpowiedzUsuń
  14. zabijasz mnie. dziś umarłam 132 raz licząc tylko zgony spowodowane przez ciebie i twoje cudowne ff XD

    OdpowiedzUsuń
  15. nie, żebym narzekał XD

    supcioooo rozdział awww vic lofcia kellina :')

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem czy mnie wszystko boli przez feelsy czy przez te rozpychacze które teraz zakładam ;_____;
    ok. Nie, nic. Pa.

    OdpowiedzUsuń