piątek, 27 grudnia 2013

Tonight we'll be throwing a party.

No, to sylwestrowy shot. Dodaję już dzisiaj, bo później będziecie balować i nie przeczytacie XD
Smut smut smut smutty smut o wiele za dużo gejowskiego seksu i w ogóle, tak więc, huh... No jak tam chcecie. Podobno lubicie gejowskie porno.
I REGRET NOTHING.
Ach, no i. Później planuję napisać rozdziałowe fan fiction trochę bazowane na tym shocie. Ale to się przekonacie kiedy indziej.
Zachęcam do komentowania i opinii. Kocham Was bardzo mocno.
Endżoj!
____________________________
Wiecie, jak wyglądają te wielkie imprezy najpopularniejszych dzieciaków z liceum, prawda? Cały dom wolny, bo rodzice wyjechali na weekend, a grzechem byłoby niewykorzystanie okazji i niezorganizowanie balangi. Potłuczone lampy i lustra, rozlany alkohol, nie tylko do żołądków, ale też na podłogę, proszek do prania w basenie. No i ludzie. Bardzo dużo ludzi.
Ludzie, kilka warstw społecznych, niektóre lubiane, inne wręcz przeciwnie. Futboliści, cheerleaderki i inni popularni ludzie brylowali w towarzystwie i nie potrafili opędzić się od wielbicieli, podczas gdy kujony, członkowie szkolnej orkiestry i po prostu ofiary losu siedziały na kanapach i przyjmowały na siebie dosłownie wszystko: od obelg do wylanego alkoholu.
Byłem też ja, chłopak zupełnie normalny, który nie przechylał się na żadną stronę licealnej społeczności. Byłem neutralny, więc może dlatego ludzie się mnie nie czepiali, a może nawet lubili. Potrafiłem spojrzeć na każda sprawę w bardzo obiektywny sposób, dobić człowieka szczerością i podkopać pod nim dołek, jeśli zostanę o to poproszony, a jednak, nikt nie miał mi tego za złe. Może dlatego zostałem redaktorem naczelnym gazetki szkolnej, a na dodatek organizowałem wszystkie licealne przedsięwzięcia. Ale tylko licealne. Ta impreza nie była moja. To nie mój dom, nie mój basen, nie moje potłuczone lampy. Ja tylko przyszedłem powęszyć i poplotkować, później ewentualnie wykorzystać zdobyte informacje. Imprezy sylwestrowe był świetną okazją do dowiedzenia się co nieco o innych, tym bardziej, że zostałem okrzyknięty największym plotkarzem szkoły. Powiedz Quinnowi co się trapi, a on to odpowiednio wykorzysta.
Impreza została zorganizowana przez braci Fuentes. Jeden starszy, drugi młodszy, obaj bardzo w porządku. Należeli do tej popularniejszej grupy uczniów, a zarazem do meksykańskiej bandy chodzącej po korytarzach i straszącej najmłodszych uczniów liceum. To była czysta rozrywka, żaden z nich nie miał zamiaru gnębić dzieciaków i tak naprawdę tylko ja znałem prawdę. Skąd? Bo Quinn wie wszystko. Każdy miał swoje sekrety i tajne sposoby, aby zdobywać informacje. Ja też. Czasem trzeba się było poświęcić, aby uzyskać różne nowinki, ale tyczyło się to tylko specjalnych osób.
Taką osobą był starszy z braci, Vic, cudo nad cudami, przynajmniej w moim mniemaniu. Tak, jestem gejem, cała szkoła o tym wie, to nic dziwnego. Tak czy siak, Vic, cudo nad cudami, mój ulubiony kolega i osobisty dupojebca, który dostarczał mi informacje z najwyższych sfer w zamian za kilka upojnych chwil w łóżku czy na innej powierzchni. Przez te spotkania jeszcze bardziej kochałem moją pracę, bo nie ma nic lepszego od dobrego, ostrego seksu z atrakcyjnym kolesiem. Mieliśmy różne fetysze, było fajnie, a dzisiaj, w sylwestrową noc, nie mogło być gorzej.
W salonie tłumy ludzi bujały się w rytm muzyki. Półnagie dziewczyny prawie wkładały dłonie do spodni przypadkowych kolesi, a ja wiedziałem kto jest kim, bo znałem wszystkich. Wyciągnąłem z kieszeni mały notesik i długopis, mój kieszonkowy zestaw plotkarza i dziennikarza.
- Howard i Johnson, cudownie - uśmiechnąłem się do siebie, zapisując nazwiska, po czym poszedłem dalej, szukając czegokolwiek, co mogło mnie zainteresować.
Wciskałem nos w nie swoje sprawy, co nie spodobało się kiedyś pani Trickett, nauczycielce języka angielskiego, więc wysłała mnie do szkolnego psychologa. To było dość śmieszne, bo dowiedziałem się, że nie daję rady funkcjonować bez informacji o innych ludziach i że to podobno się leczy. Głupoty, byłem zdrowy, tylko trochę wścibski.
- Huh, Murphy zaliczyła zgon już o dziesiątej - zachichotałem, zapisując kolejne słowa w moim notesie.- A Medley... Zniża się do poziomu Wallace...
- A Quinn znowu węszy - usłyszałem znajomy głos za plecami i uśmiechnąłem się pod nosem. Wszędzie go rozpoznam.
- A Fuentes znowu wygląda niesamowicie seksownie - wymruczałem, odwracając się do chłopaka i chowając przybory do kieszeni.
Vic ułożył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie. Był pijany. Zawsze zachowywał dystans do naszych stosunków, rzadko kiedy robiliśmy coś publicznie. Oczywiście, ludzie wiedzieli, że jest gejem, ale on raczej się z tym nie obnosił. Nie to co ja. A teraz, teraz po prostu alkohol wziął w górę. Mimo to chyba kontaktował i nadal wyglądał tak atrakcyjnie, że miałem ochotę zedrzeć z niego ubrania tu i teraz.
- Słodzisz, Quinn, słodzisz - zaśmiał się, a ja pokręciłem przecząco głową i ściągnąłem jego ręce z moich bioder. Do tego przejdziemy później.
- Impreza ponad przeciętna, Victorze, masz ten dar - pokiwałem z uznaniem głową, powoli prowadząc go do kuchni, gdzie było mniej ludzi, a my mogliśmy znaleźć trochę więcej prywatności. Nie, żebym się krępował, ale nie lubiłem, gdy inni plotkowali na mój temat, a nie ja na ich.
Vic spokojnie za mną szedł, nie słaniał się na nogach, więc jeszcze nie było tak źle. Ja osobiście nie piłem alkoholu - no, może czasem jeden kieliszek szampana i to wszystko. Miałem poważne problemy z cukrem w organizmie, dlatego musiałem się pilnować. Kilka razy trafiłem już z tego powodu do szpitala, na przykład po głupim zjedzeniu małej ilości czekolady. Ba, w szpitalu przebywałem przynajmniej raz na tydzień.
W końcu znaleźliśmy się w kuchni, gdzie Vic wziął mnie na ręce i posadził na jednym z blatów.
- Na pewno jesteś głodny - stwierdził.- I spragniony. Zrobię ci drinka.
- Nie, żadnych drinków. Wiesz, że nie mogę, jeśli mam jeszcze trochę pożyć.
- Aaaaaa, no tak - pokiwał głową.- Cukrzyca, te sprawy. Już widzę te nagłówki. "Kellin Quinn chujowo bawi się na imprezach, bo nie może pić alkoholu".
- Albo "Kellin Quinn nie pije alkoholu i potem nie umiera na kaca" - mrugnąłem do niego.
- Ale na pewno jesteś głodny. Zrobię ci kisiel.
Skrzywiłem się i pokręciłem głową. Nie lubiłem kisielu, nie mogłem go jeść, jeśli zawierał w sobie cukier, a większość właśnie go w sobie miała.
- Kisiel ssie - stwierdziłem.
- Ty ssiesz.
- Tylko tobie.
Vic uśmiechnął się, po czym wyciągnął z szafki kilka różnych paczek z proszkami. Następnie wstawił wodę w czajniku i wyciągnął kilka małych miseczek. Gdy woda się gotowała, podszedł do lodówki, z której wyjął bitą śmietanę i napełnił nią jedną z misek. Super, bitej śmietany też nie mogłem jeść. Następnie wyciągnął z szafy czekoladę, która wrzucił do miski. Nie miałem pojęcia, co on do cholery robił. Włożył miskę do mikrofalówki i nastawił na kilka dłuższych chwil. W tym czasie w czajniku zagotowała się woda, więc wlał ją do misek, a następni wsypał do nich zawartość paczek z kisielem i budyniem, jeśli mnie oczy nie myliły. Zaczął mieszać zawartość miseczek, aż w końcu w jednej pojawiła się czerwona maź, a w drugiej waniliowa. Wtedy w mikrofalówce roztopiła się czekolada i Vic, cholernie z siebie dumny, postawił wszystkie miski obok siebie i uśmiechnął się do mnie wesoło.
- No i co żeś wymyślił? - zapytałem ze śmiechem, a on po prostu do mnie mrugnął.- Wiesz, że z tego wszystkiego mogę zjeść tylko budyń?
Podszedł do mnie, stanął pomiędzy moimi nogami i pocałował mnie w usta, namiętnie i łapczywie, jakby od tego zależało jego życie. Językiem rozchylił moje wargi i wsunął go między nie. To było gorące i pociągające, więc nic dziwnego, że niemal od razu zacząłem twardnieć w moich rurkach.
- QUINN I FUENTES, GORZKO, GORZKO, GORZKO!
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na dość okazałą grupkę różnych ludzi, która przyszła do kuchni jedynie po więcej alkoholu. Nikt nie miał problemu z tym, że byliśmy dwójką całujących się chłopaków i między innymi za to kochałem tych ludzi i szkołę.
- Wypieprzać, mam zamiar zaliczyć dzisiaj tego pedałka - zaśmiał się Vic, a ja uniosłem brew w górę. O tak, był bardzo wstawiony.- Teraz. Teraz. Teeeeraaaaaz, Quinn, teraz cię wydupczę. Nie ruszać misek z żarciem, bo was uduszę!
Chwycił mnie za tyłek i podniósł z blatu, a ja od razu oplotłem jego biodra nogami. Nie mogliśmy się od siebie oderwać, ciągle wymienialiśmy się śliną. Vic wyszedł z kuchni i zaczął iść w stronę schodów, po których następnie zaczął wchodzić. Kilka razy prawie się potknął, bo nadal się całowaliśmy, ale w końcu dotarliśmy do jego pokoju, w którym byłem już tyle razy, że nawet przestałem liczyć. Chłopak rzucił mnie na łóżko, po czym chwycił mnie za nadgarstki, które przytrzymywał nad moją głową.
- Jak by cię tu dzisiaj wykorzystać...- mruknął, pochylając się nade mną.- Mamy sylwestra, Kells, za półtorej godziny nowy rok. Ostatni seks w tym roku. Musi być wyjątkowy... Chcesz tego, prawda? Kogo jesteś?
- Twój - wyszeptałem, a on uśmiechnął się pod nosem.
Po chwili zszedł ze mnie i podszedł do swojej szafy, z której wyciągnął o wiele za dobrze znane mi pudełko. Trzymał tam różnego rodzaju zabawki i przyrządy, aby urozmaicić seks i skumulować przyjemność. Mówiłem, że mieliśmy różne fetysze, czyż nie?
W końcu otworzył pudełko i położył je obok mnie. Wyciągnął z niego kajdanki, zwykłe, srebrne, bo lubił widzieć blizny pozostałe po wżynającym się w skórę metalu.
- Rozbieraj się - powiedział stanowczo, a ja usiadłem na łóżku i ściągnąłem z siebie koszulkę oraz buty, spodnie i skarpetki. Następnie na podłodze znalazły się też moje bokserki.- Połóż się i daj mi nadgarstki.
Vic był bardzo dominujący w łóżku, a ja nie potrafiłem i nie mogłem się mu postawić. Czasem byłem traktowany jak najgorsza szmata, jedynie aby go zadowolić, ponieważ miewał różne fantazje. A jednak, lubiłem to, no i czego nie robiło się dla plotek? Dzisiaj jednak nie o to chodziło. Chodziło o seksualne wyżycie się po raz ostatni w tym roku.
Vic chwycił moje nadgarstki i umieścił je nad moją głową. Uwięził jeden z nich w kajdankach, które następnie zahaczył o jedną ze sztachetek w zagłówku łóżka, aby później zamknąć drugi nadgarstek. Tym sposobem byłem skazany tylko na niego.
- Cudownie - uśmiechnął się, nachylając się nade mną, po czym długo pocałował mnie w usta, aby następnie zejść swoimi w dół, w okolice moich obojczyków.
Doskonale wiedział, że to był mój czuły punkt, więc zaczął je ssać i kąsać, przez co jęknąłem i zagryzłem dolna wargę. Szatyn chwycił moje twarde już przyrodzenie i zaczął powoli poruszać po nim dłonią, a ja zamknąłem oczy i moja głowa opadła na poduszki.
- Jesteś taki twardy, Kells... Szkoda, że będę musiał cię teraz na chwilę zostawić.
- Co? - otworzyłem oczy i uniosłem brwi w górę. Jak to zostawić, jak to do kurwy nędzy zostawić? Przecież dopiero zaczęliśmy!
- Muszę po coś iść. Ale spokojnie, nie zostawię cię samego...
Sięgnął po pudełko, z którego wyciągnął kolejną rzecz. Tym razem był to sporych rozmiarów wibrator, największy w kolekcji Vica, bo miał chyba z dwadzieścia pięć centymetrów. Nie dość, że długi, to jeszcze gruby. Osobiście go nie lubiłem, bo wolałem mniejsze rozmiary, ale skoro Vic tak zarządził, musiałem to przyjąć.
- Zaraz wrócę. Tymczasem, zrelaksuj się. Otwórz usta.
Rozchyliłem wargi, a on wsunął zabawkę do moich ust. Zaczął nią poruszać, a ja próbowałem naślinić ją jak najbardziej, bo nie zapowiadało się na to, że Vic sięgnie po lubrykant.
- Tak, właśnie tak. Ssij, wyobraź sobie, że to ja i zrób mi dobrze, tak jak to umiesz... Twoje usta są stworzone do obciągania, skarbie... Wspaniale.
Wyciągnął wibrator z moich ust, po czym przycisnął jego końcówkę do mojego wejścia. Zaczął wpychać go powoli, na co zareagowałem przeciągłym jękiem. Był o wiele za duży, dlatego go nie lubiłem, ale Vic uwielbiał mnie torturować. Na początku zawsze czułem ból, ba, prawie przez cały czas czułem ból, rzadko kiedy przyjemność. Wolałem Vica. Wtedy było mi dobrze.
Gdy chłopak wsunął prawie cały wibrator, uśmiechnął się pod nosem i kilka razy nim poruszył. Syknąłem z bólu i zacisnąłem zęby.
- Za chwilę wrócę. Relaks, Kells, relaks.
Szatyn włączył urządzenie, a ja zaskomlałem głośno i miałem ochotę chwycić coś, cokolwiek, ale nie mogłem. Wibracje zawładnęły moim ciałem, a ja musiałem jakoś to przeżyć. Vic pocałował mnie w czoło, po czym zszedł z łóżka i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Zostałem sam, głośny i drgający oraz bezbronny i słaby.
- O matko - wydyszałem, mając nadzieję, że Vic szybko wróci, bo wolałem mieć w sobie jego, aniżeli wibrator. 
Może to i miało jakiś urok, ale nadal tego nie lubiłem. Poruszyłem nogą, co było błędem, bo zabawka nieco zmieniła swoje położenie i jakby weszła głębiej, jeśli to w ogóle było możliwe.
- N-nie, n-nie - jęknąłem.- K-kurwa!
Nie miałem pojęcia, ile tak leżałem, ale zaczynało być mi ciężko, bo nie potrafiłem dłużej wytrzymać. Nie dość, że byłem boleśnie twardy, to na dodatek w dupie wibrował mi dwudziestopięciocentymetrowy wibrator, a Vic mnie zostawił i nie wraca.
Po kilku kolejnych minutach drzwi do pokoju w końcu się otworzyły i pojawił się w nich Vic. W dłoniach trzymał cztery miseczki, które przygotował wcześniej, wraz z łyżkami. Zamknął drzwi nogą i podszedł do łóżka, po czym położył miski na etażerce. Następnie ściągnął buty i koszulkę i usadowił się pomiędzy moimi nogami.
- I jak, skarbie, było miło? - zapytał, chwytając końcówkę wibratora. Zaczął nim poruszać, a moje plecy wygięły się w łuk i głośno krzyknąłem.- Chyba tak. Koniec tego dobrego.
Powoli wyciągnął ze mnie wibrator, a ja odetchnąłem głośno, nawet nie próbując stabilizować mojego oddechu. Leżałem wyczerpany i spocony, a dobrze wiedziałem, że to dopiero początek.
- Mam coś dla ciebie - powiedział.- Dzisiaj pobawimy się trochę jedzeniem i ciepłem, co?
Czyli wrócę do domu poparzony, norma. Vic chwycił pierwszą miseczkę z budyniem, który nabrał na łyżkę. Miał idealną konsystencję, trochę leisty, ale nie całkiem płynny. Chłopak trzymał łyżkę nad moim brzuchem, na którym powoli tworzył szlaczki z budyniu. Nie był gorący, jedynie ciepły, więc odczuwałem przyjemność. Gdy połowa miski była na moim brzuchu, Vic sięgnął po kolejne naczynie, tym razem z bitą śmietaną, którą szybko rozsmarował na mojej klatce piersiowej. Następnie wziął kisiel, który był gorący, więc gdy spotkał się w moją skórą, syknąłem z bólu i zacisnąłem zęby.
- Cii, skarbie, zaraz przestanie boleć - powiedział Vic, polewając moje ciało płynnym kisielem. Nieco naniósł na moje usta, a ja spojrzałem na niego ostrzegawczo.- Spokojnie, jest bez cukru - uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w usta, usuwając z nich kisiel.- Widzisz, nawet nie musiałeś go jeść.
Następnie wziął czekoladę, która była jeszcze gorętsza od poprzedniej mazi, więc krzyknąłem, gdy poczułem, jak Vic pokrywa nią wolne miejsce na moim torsie oraz nieco mojego penisa.
- O matko, matko, matko - szeptałem, starając sie nie uronić ani jednej łzy, co było po prostu trudne.
- Twoja mama raczej nie chciałaby wiedzieć, co tu robimy - zachichotał Vic.
Wyciągnął z pudełka mniejszy wibrator, jeden z moich ulubionych, po czym sam zaczął go ssać. Na sam widok mógłbym dojść, ale pilnowałem się. Następnie położył znaczną część zabawki na moim brzuchu i przeturlał ją od podbrzusza do klatki piersiowej, aby pokryć go słodyczą. Zacząłem ciężko dyszeć, gdy poczułem, jak Vic wsuwa we mnie wibrator, po czym spokojnie zaczął nim poruszać. W tym samym czasie, jego usta zaczęły zbierać całe słodkie pokrycie mojego torsu. Zrobiło mi się niedobrze od takiej ilości cukru, ponieważ nie lubiłem i nie mogłem go jeść. Mimo to, głośno jęczałem, raz po raz krzyczałem, bo Vic coraz szybciej pracował wibratorem wewnątrz mnie. A warstwa słodkości powoli znikała z mojej skóry, z czego byłem zadowolony. Zrobiło mi się lepiej, już nie miałem odruchów wymiotnych, więc skupiłem się na korzystaniu z przyjemności dawanej mi przez Vica. Gdy byłem już czysty, chłopak nachylił się nad moim członkiem, którego oplótł ustami, a następnie zaczął zlizywać z niego czekoladę, aż w końcu byłem cały czysty. I do tego jaki podniecony. W końcu wyciągnął ze mnie wibrator, na którego brak zareagowałem cichym westchnięciem i rzucił go na ziemię. Po chwili ściągnął z siebie spodnie oraz bokserki i w końcu mogłem zobaczyć go w pełnej krasie. Sięgnął po kluczyki do kajdanek, szybko mnie uwolnił, a ja chwyciłem swoje nadgarstki i zacząłem je rozmasowywać.
- Mocno boli? - zapytał troskliwie, chwytając moje dłonie i oglądając moje nadgarstki.
Jakkolwiek Vic by ze mną postąpił, obojętnie jak brutalny by był, zawsze pytał, czy coś mnie boli i czy nie przesadza. Był cudowny pod tym względem, bo wiedziałem, że nie chciał, aby coś mi się stało.
- Trochę, zaraz przejdzie - powiedziałem, a Vic uśmiechnął się i długo pocałował mnie w usta.
Chwycił moje ramiona i poprowadził mnie na ziemię, na której stanęliśmy, a następnie popchnął w dół, abym uklęknął. Niemal od razu chwyciłem jego nabrzmiałe już przyrodzenie i kilka razy polizałem całą długość. Bez chwili wahania wziąłem go całego do ust i zdecydowanie zacząłem poruszać głową.
- T-tak, Kellin, Boże - jęknął, chwytając moją głowę. Zaczął pieprzyć moje usta, a ja musiałem przyjąć wszystko, co mi dawał.- Spójrz na mnie, obciągaro. Mhm, właśnie t-tak, t-tak, jesteś w-w tym do-dobry. Lubisz j-jak, huh, pie-pieprzę two-twoje usta?
W odpowiedzi jedynie zamruczałem, co spowodowało, że wysłałem przyjemne wibracje, na których czucie Vic jęknął głośniej i odchylił głowę do tyłu. Byle nie dochodził w moich ustach, bo smak spermy to była jedna z niewielu rzeczy, do których nadal nie potrafiłem się przekonać. Na szczęście Vic postanowił przestać się poruszać, a ja wyciągnąłem jego penisa z ust. Szatyn chwycił moje ramiona, a gdy znalazłem się na jego wysokości, żarliwie naparł na moje usta i popchnął na łóżko, na które obaj opadliśmy. Chciałem już go w sobie poczuć, chciałem, żeby we mnie doszedł, chciałem przeżyć te wszystkie wspaniałe chwile właśnie z nim.
- Okej, na czworakach - powiedział, a ja odwróciłem się do niego tyłem, oparty na kolanach i dłoniach.
Vic nigdy nie pozwalał mi się odwracać, więc i tym razem postanowiłem nie łamać jego reguł. Dzisiaj postawił chyba na dzień bez lubrykanta, bo nie słyszałem otwierania butelki, natomiast poczułem, jak jego końcówka została przyciśnięta do mojego tyłka, a następnie do niego wciśnięta. Jęknąłem przeciągle, a następnie głośno krzyknąłem, bo Vic wepchnął się we mnie jednym, zdecydowanym ruchem i nie dał czasu na przyzwyczajenie się. Poruszał się szybko, powodując, że nie mogłem przestać krzyczeć i jęczeć. Na pewno było słychać mnie na dole, nawet przez muzykę, mogłem się o to założyć. Ale co zrobić, skoro byłem głośny w łóżku? Vic to lubił. Mocno chwycił moje biodra i przy każdym pchnięciu wbijał w nie paznokcie. Byłem na samej krawędzi i potrzebowałem tylko dotyku, aby dojść. Na razie jednak nie zanosiło się na to, żeby Vic chciał, abym dosięgnął nieba. Chwycił moje ciemne włosy i mocno za nie pociągnął, abym się wyprostował i przylgnął swoimi plecami do jego brzucha. Bolało, ale to był przyjemny ból.
- Je-jesteś blisko, huh, Kells? - wydyszał do mojego ucha.- Zaraz dojdziesz, c-co? Lubisz, gdy m-mój penis wsuwa się i wysuwa z twojej ciasnej dupy, hm?
Odpowiedziałem mu jękiem, bo nie potrafiłem uformować jakiegokolwiek logicznego zdania. Przez tempo, które było zawrotne, trochę przez ból i, o matko jedyna, przez te wszechogarniającą przyjemność.
- Odpowiedz albo nie dam ci dojść.
- T-tak, Vic, t-tak - jęknąłem.- U-uwielbiam, g-gdy p-pieprzysz mnie od tyłu, huh, kurwa mać! Uwielbiam, gdy t-twój penis jest w-we m-mnie, uch.
Mogłem przysiąść, że Vic się uśmiechnął, bo moja odpowiedź go usatysfakcjonowała. Po chwili poczułem, jak obejmuje mnie w pasie i chwyta moje przyrodzenie, które zaczął pieścić dłonią.
- K-kurwa, ooch, t-tak - jęknąłem, prawie opadając na łóżko, ale na szczęście Vic mocno mnie trzymał i nie dał mi upaść.- Vic, Vic, Vic.
Z jego imieniem na ustach doszedłem prosto na jego rękę, swój brzuch i trochę na pościel. Po orgazmie byłem bardzo wrażliwy i seks raczej sprawiał mi ból, aniżeli przyjemność, więc teraz musiałem wytrzymać do końca. Zamknąłem oczy i zagryzłem dolną wargę. Ruchy Vica stały się mało rytmiczne i wiedziałem, że zaraz dojdzie.
- Kells, huh, o Boże - jęknął głośno, a ja poczułem, jak dochodzi wewnątrz mnie.
Opadłem na łóżko i zacząłem uspokajać oddech. Byłem wyczerpany, najchętniej od razu położyłbym się spać. Vic szybko ze mnie wyszedł, na co nieco się skrzywiłem, po czym położył się naprzeciwko mnie, a ja otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się słabo.
- W porządku? - zapytał, odgarniając kilka niesfornych kosmyków z mojej twarzy.
Pokiwałem jedynie głową, bo nie miałem siły na jakiekolwiek słowa. Vic krótko pocałował moje usta, a następnie czoło, po czym sięgnął do etażerki po chusteczki. Wyczyścił swoją dłoń, a później mój brzuch. Bardzo trudno mi się ubierało, ponieważ słaniałem się na nogach, ale z małą pomocą Vica w końcu byłem gotowy do wyjścia z pokoju. Jako że nie miałem siły iść samemu, Meksykanin chwycił moją rękę i poprowadził mnie po schodach w dół.
- Quinn, było cię słychać nawet w kuchni! - krzyknął jeden z chłopaków.
- Ja przynajmniej potrafię kogoś zaciągnąć do łóżka - uśmiechnąłem się do niego fałszywie, po czym kątem oka spojrzałem na wiszący na ścianie zegarek.
Dwie minuty pozostały do końca tego roku, więc pociągnąłem Vica za koszulkę, aby zwrócił na mnie uwagę.
- Dwie minuty - powiedziałem do niego, a on uśmiechnął się i zaprowadził mnie do salonu, gdzie było pełno ludzi.
Wszyscy trwali w gotowości i czekali na końcowe odliczanie. Ja i Vic stanęliśmy nieco z boku i czekaliśmy na dalszy rozwój  wydarzeń. I wtedy ktoś zaczął odliczać.
- Dziesięć!
- Dziewięć!
- Osiem!
- Siedem!
- Sześć!
- Pięć!
- Cztery!
- Trzy!
- Dwa!
"Jeden!" słyszałem jakby w oddali, bo skupiłem się na czymś innym. To Vic chwycił moją twarz w swoje dłonie i długo pocałował mnie w usta. Słyszałem wiwaty, krzyki, gwizdy, życzenia noworoczne. Nie wiem, nie zwracałem na to uwagi. Po prostu całowałem Vica, na zakończenie starego i rozpoczęcie nowego roku. W końcu się od siebie oderwaliśmy i uśmiechnęliśmy się szeroko.
- Szczęśliwego nowego roku - wyszeptałem.
- Szczęśliwego nowego roku, Kells - oparł swoje czoło o moje.- Jeśli nie wyślą cię po tym do psychologa jak ostatnio, możesz opisać to wszystko w noworocznym wydaniu twojej gazetki.
Opiszę. I jeśli mam trafić do psychologa, to tylko z nim.

20 komentarzy:

  1. OJAPIERDOLĘKURWAMAĆ.
    kobieto, czy ty masz zamiar nas wszystkich pozabijać? po przeczytaniu mam wrażenie, że sama jestem po podobnych przeżyciach, bo siedzę i dyszę XD muszę się pozbierać XD
    ok, kajdanki. ok, wibrator. kisiel/budyń/cośtamjeszcze? o matko! to. było. gorące. bardzo. a potem taka mała kurewka Kellin... ^y^
    osobiście, poza fragmentem ze zlizywaniem, końcówka jest świetna. ("pocałuj mnie o 23:59 i skończ o 00:01, to będzie najlepiej zakończony i rozpoczęty rok w moim życiu" wyobraziłam sobie ich zacną parkę w tej sytuacji i wymknęło mi się takie głośne aww :')
    nowe ff bazowane na shocie? can't wait!
    no, i szczęśliwego nowego roku, Dżogurt! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. O MOJ BOZE KISIEEELEEEEEEK 💕👯💕👯 JARAM SIE TAK BARDZO
    A co do samego shota to był zajebisty a ff na jego podstawie... Mmmmm can't wait 💕
    DO WSZYSTKOCH CZYTAJĄCYCH - NIE MUSICIE MI DZIĘKOWAĆ ZA NARCHNIECIE DŻOGURTA XD
    Dżogurt kocham cię normalnie; Kellin xoxo Gossip Girl XDDD no i oczywiście kisielek 💕
    Ah, taka podjarana jestem ze o matko XD bedzie teraz spam na tt c:

    @MayaThePirate 🍸

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne, omg, naprawdę cudowne. To jedzenie i w ogóle, Boże, Aduś, jesteś moją mistrzynią.

    OdpowiedzUsuń
  4. OH MY FUCKING GOOOOOOD !!!!! Co to było ?? ;oooooo umieram.. Kellin w tej mazi xD >>>>>>.
    Nie wiem co mam napisać... To było takie.. No... No wiesz ;d DŻOGURT MISTRZEEEEM ! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. OMFG. CO TY MASZ W GŁOWIE XD MÓWIŁAM JUŻ ZE CIE KOCHAM CNIE. TO BYŁO UROCZE ;-; W SENSIE TA KOŃCÓWKA ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. JEDNO WIELKIE JAPIERDOLEOMGKURWAJASNAKELLSVIKTURJAPIERDOLEHALP. Jezu, umarłam, borze, daj wiecej Dżogurt. Co Ty czynisz kobieto, moje feelsy, płacze, omg help.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG tak romantycznie na końcu że aż się poryczałam. a fragment:
    "- Kisiel ssie - stwierdziłem.
    - Ty ssiesz.
    - Tylko tobie."
    mnie rozwalił tak, że beke miałam przez jakieś 10 min XDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja psychika XDDD
    Kisiel i bita śmietana, aw xDDDD
    jesujesu, jak to ff na podstawie tego? omg nie mogę się doczekać już *o*
    końcówka uroocza, ten ich pocalunek, aw :')
    no Dżogurt, nieźle. nieźle XDDD

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG, na początku myślałam, że to będoo zwykłe seksy...a tu proszę bardzo, takie atrakcje..kajdanki, wibratory, czekolada, bita śmietana, kisiel, budyń.. Omgomgomg....I can't. po prostu... Dżogurt, rozpieszczasz nas XDD A końcówka jest taka jhsikahajajahakh...normalnie piszczałam jak ją czytałam XDD GENIALNE. NISKIE UKLONY W TWOJĄ STRONE. KC BARDZO, BARDZO, BARDZO <3 /@Huranicee

    OdpowiedzUsuń
  10. jak wytłumaczyć mamie, że dlaczego piszę? i robię 'awww'? <3
    Dżogurciku jesteś najsuper, Twój sposób pisania mnie inspiruje i totalnie go czuję.
    Dżogurt Królowa Kellica.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co chwilę miałam napady histerycznego śmiechu XDDDDDD

    Kellin z tym zapisywaniem wszystkiego hahahhahaha Jak to do niego pasuje xD

    Jeżeli będziesz pisać na podstawie tego, to ja już się nie mogę doczekać <3

    ASHSGFAGSSBDNFGHGDJIMH
    JESTEŚ PO PROSTU GENIALNA!!!
    @_cycky

    OdpowiedzUsuń
  12. omg omg omg najlepszy sylwestrowy szot ever XDDDDDDDDD
    KISIELE BUDYNIE I INNE CZEKOLADY OMG JAK JA TERAZ MAM NIE MIEC SKOJARZEŃ TO JEDZAC? XDDD
    ahahahahha <3 kocham

    OdpowiedzUsuń
  13. "Twoje usta są stworzone do obciągania, skarbie"
    popłakałam się

    OdpowiedzUsuń
  14. DZOGURCIKU, TO BYLO GENIALNE! *.*
    Umarlam od ilosci slodkosci i tekstow pieprzonych przez Vica. Ale tak, zajebisty shot, dobrze, ze teraz go dodalas, bo umarlabym czytajac go na sylwku.
    Ale seks seksem (swoja droga wibrator od ktorego Kellsa az dupa bolala to ciekawy watek xdddd) - to ogolem niezla historia! Kells plotkarz, zabawka Vica do pieprzenia. Ja tam chce wiecej ich fetyszy, poparzen, przywiazywania i wszystkiego innego, huh. Sam seks. ;D

    @Lynn_PL

    OdpowiedzUsuń
  15. OMFG WYSZŁO JESZCZE LEPIEJ NIŻ SIĘ SPODZIEWAŁAM OIOIOI *-*
    zdecydowanie pokazujesz tym szotem, że "czasem" jesteś zboczona.. teraz ci wierzę XD Kells plotkara omg rozwaliłaś mnie tym że masakra XDD i w ogóle jaki długi ten szot ooo *-*
    świetne seksy, kc dżogurt!
    @negative_hero

    OdpowiedzUsuń
  16. Help, co chwilę się śmiałam XDDDDDDD
    Kisiel ssie, wibrator, budyń...
    Genialny ten shot!!!!! I były seksy 8)
    Jeśli na podstawie tego ma być kolejne ff, to ja nie mogę się doczekać.
    kc Dżogurt za Twoje supcio pomysły!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezuz, jezuz, jezuz.
    To jest najwspanialsze i najlepsze. Normalnie śmiałam się jak głupia, w niektórych momentach XD
    Kisielek na ciele Kellsa..mniam XD
    Nie wiem dlaczego, ale do Kellina strasznie pasuje mi rola plotkary XD
    Vic, ty tygrysie! Wow wow, jakie ty masz zabawki... czy ty także używasz tego wielkiego wibratora czy tylko wciskach go w dupę Kellsa?
    Opowiadanie na podst. tego shota...TAAK JAK NAJBARDZIEJ. Nie moge się doczekać.
    Normalnie pokochałam Cię dzisiaj XD
    DŻOGURT JESTEŚ MISTRZEM!!!

    @hopeandforce

    OdpowiedzUsuń
  18. Znów zapomniałam skomentować po przeczytaniu za pierwszym razem, a więc komentuję po drugim razie XD
    Mistrzowski shot, Dżogurt. Nic więcej nie napiszę. Nie mogę się doczekać ff na jego podstawie. I 11 rozdziału obecnego ff c: //@blush244

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaa cudooo nie wiem co pisać wszystko naraz kisiel, budyn, czekolada aaaa. Vic i kellin omg big love <3 cudo wesołych także życzę

    OdpowiedzUsuń
  20. Jesteś kur.wa zajeb.ista <3

    OdpowiedzUsuń