Komentarze są fajne. Proszę o nie bardzo ładnie, bo mi na nich zależy :c
okej, pa.
_____________________________
Moja mama trochę ociągała się z pozwoleniem mi na pójście do Vica w weekend, ale po moim długim marudzeniu i jękach rozpaczy w końcu się zgodziła. Doskonale wiedziałem, dlaczego na początku była taka sceptyczna. Vic jest chłopakiem, Vic jest gejem, ja jestem chłopakiem, ja jestem gejem. Według niej geje nie powinni znajdować się w swoim bliskim otoczeniu, a przynajmniej ja w otoczeniu drugiego geja, czyli Vica. To było komiczne, bo miała dziwne nastawienie nawet do Adama, do którego poszedłem w środę. Natomiast gdy w czwartek postanowiłem spotkać się z Felice, nie miała nic przeciwko. Ba, wręcz wypychała mnie z domu, żebym już sobie poszedł. To było irytujące, bo myślałem, że nie będzie mnie już swatać z dziewczynami. Wszystkie jej próby kończył się klęską, a ona była zdruzgotana, bo nie udało jej się przeistoczyć swojego homoseksualnego syna w heteryka. Przez cały ten tydzień traktowała mnie nieco z dystansem, ale postanowiłem się tym nie przejmować, bo przecież byłem sobą i nie mogłem się zmienić.
okej, pa.
_____________________________
Moja mama trochę ociągała się z pozwoleniem mi na pójście do Vica w weekend, ale po moim długim marudzeniu i jękach rozpaczy w końcu się zgodziła. Doskonale wiedziałem, dlaczego na początku była taka sceptyczna. Vic jest chłopakiem, Vic jest gejem, ja jestem chłopakiem, ja jestem gejem. Według niej geje nie powinni znajdować się w swoim bliskim otoczeniu, a przynajmniej ja w otoczeniu drugiego geja, czyli Vica. To było komiczne, bo miała dziwne nastawienie nawet do Adama, do którego poszedłem w środę. Natomiast gdy w czwartek postanowiłem spotkać się z Felice, nie miała nic przeciwko. Ba, wręcz wypychała mnie z domu, żebym już sobie poszedł. To było irytujące, bo myślałem, że nie będzie mnie już swatać z dziewczynami. Wszystkie jej próby kończył się klęską, a ona była zdruzgotana, bo nie udało jej się przeistoczyć swojego homoseksualnego syna w heteryka. Przez cały ten tydzień traktowała mnie nieco z dystansem, ale postanowiłem się tym nie przejmować, bo przecież byłem sobą i nie mogłem się zmienić.
- Kiedy wrócisz? - zapytała mnie, gdy chwytałem telefon z kanapy i szykowałem się do wyjścia.
- Nie wiem. Pewnie jak skończą malować dom - odparłem sucho.
- Przecież ich dom jest ogromny, ile to potrwa?
- Nie mam pojęcia. Zatrudnili sporo ludzi, zdążą to dzisiaj zrobić.
- Ale do której?
- Nie wiem, do jasnej cholery! - krzyknąłem, a mama uniosła brew i cofnęła się nieco do tyłu.
Czułem się źle, krzycząc na nią, ale nie zrobiłem tego specjalnie. To raczej przez zdenerwowanie i irytację. Dałem jej jasna odpowiedź, a ona nadal drążyła temat. Gdzie tu był sens?
- Przepraszam - westchnąłem.- Po prostu nie wiem, okej? Napiszę ci smsa, jeśli się dowiem.
- W porządku - wyszeptała, a ja pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z domu.
Jak na koniec września było strasznie gorąco. Gotowałem się w swoich czarnych rurkach, ale co z tego, skoro zaraz i tak je z siebie ściągnę? Znając Vica i mnie, nie skończy się tylko na doglądaniu ekipy malującej, więc spodnie nie będą mi potrzebne.
Szedłem spokojnym krokiem, z dłońmi w kieszeniach i okularami przeciwsłonecznymi na nosie. Nie chciało mi się iść szybciej, było za gorąco. W pewnym momencie usłyszałem znajomy mi dziewczęcy głos. Był delikatny, trochę słaby, ale usłyszałem, jak wołał moje imię.
- Kellin, możesz chwilkę poczekać?
Odwróciłem się i zobaczyłem Bonnie z redakcji, która szybko do mnie podeszła i odgarnęła włosy za ucho. Nie miałem pojęcia, co tu robiła, ale postanowiłem w to nie wnikać. Niech załatwi co chce i da mi iść dalej, bo chciałem w końcu wskoczyć do basenu Vica i dać mu się przelecieć.
Dziewczyna spojrzała na mnie nieco przestraszonym wzrokiem, czyli jak zwykle, i wręczyła mi jakąś karteczkę. No pięknie.
- Znalazłam to w piątek w redakcji, na wierzchu jest napisane, że to do ciebie - powiedziała cicho.
Zmarszczyłem brwi i rozwinąłem karteczkę. Kolejny anonim. To robiło się naprawdę podejrzane. Na dodatek, w jaki sposób ktoś zostawił kartkę w redakcji, skoro tylko nasza ekipa i pani Moss miała do niej klucz? Zacząłem się denerwować, ale nie mogłem dać tego po sobie poznać. Podejrzewałem kogoś, ale nie mogłem być stuprocentowo pewny. Potrzebowałem więcej dowodów.
- Dzięki - mruknąłem, wsuwając kartkę do tylnej kieszeni spodni.- Swoją drogą, co tu robisz? Jak mnie znalazłaś?
- Uch, moja ciocia mieszka niedaleko i właśnie od niej wracam - powiedziała, a ja skrzyżowałem ręce na torsie i przeniosłem ciężar ciała na jedną nogę.- I noszę to od piątku, zobaczyłem cię i postanowiłam ci to dać. Umm... Tak z innej beczki... Nic ci się nie stało po tym, jak dostałeś piłką w głowę? - zapytała nieśmiało.
- Skąd o tym wiesz?
- Mój brat mi powiedział, to on cię trafił - zaczęła powoli, ale po chwili szybko dodała:- On bardzo cię przeprasza, to nie było celowe.
- Mhm, w porządku - skinąłem głową, nie do końca jej wierząc, ale tego nie skomentowałem.- Słuchaj, Bonnie, muszę lecieć do Vica i trochę się śpieszę. Dziękuję za kartkę. Do zobaczenia w szkole.
Bonnie spojrzała na mnie nieśmiało i pokiwała głową, po czym pożegnała się ze mną i poszła w drugą stronę. Nie do końca rozumiałem tę dziewczynę, bo była bardzo nieśmiałą i tajemnicza, ale nie chciałem zaprzątać sobie tym głowy. Nieco szybszym krokiem ruszyłem do Vica, bo chciałem się do niego przytulić i całować nie tylko jego usta, nie mówiąc już o innych czynnościach. Powinienem ograniczyć porno.
Gdy dotarłem do domu Fuentesów, zauważyłem, że na podjeździe stała mała ciężarówka. Kręcił się przy niej mężczyzna w średnim wieku. Nie miał na sobie koszulki, ale wcale mu się nie dziwiłem. Wyciągnął drabinę z paki, po czym poszedł za dom. Również postanowiłem się tam udać, a nuż widelec spotkam Vica. Minąłem elewację, którą malowało dwóch mężczyzn. Napisu już tu nie było, teraz nakładali nową farbę na tynk. Państwo Fuentes zamówili malowanie całego domu, a nie tylko jednej ściany, więc trochę im to zajmie.
Gdy znalazłem się na podwórku za domem, zobaczyłem Vica leżącego na jednym z leżaków. Nie miał na sobie koszulki, założył krótkie szorty i czapkę z daszkiem. Do tego na jego nosie tkwiły okulary przeciwsłoneczne, a w dłoni trzymał jadowicie czerwonego drinka z kostkami lodu i palemką. Nie miałem pojęcia, co robił, bo przecież w jego przypadku opalanie było bezsensowne. Pewnie zaczęło mu się nudzić, więc postanowił się zrelaksować. Przez chwilę postanowiłem nacieszyć oczy tym widokiem. Był idealny i na dodatek można powiedzieć, że mój, chociaż uważałbym z tym stwierdzeniem. Żaden z nas nigdy nie umówił się z drugim, że nie można wchodzić w inne związki podczas naszego. To było jednoznaczne z tym, że nasz związek był niczym i liczył się tylko seks. To było smutne, ale chyba powoli przyzwyczajałem się do tego, że Vic nigdy nie będzie identyfikował się jako mój chłopak.
Powoli do niego podszedłem i zasłoniłem sobą słońce, co sprawiło, że chłopak usiadł prosto i zadarł głowę, aby na mnie spojrzeć.
- Opalam się, zejdź ze słońca - powiedział, upijając łyk swojego napoju.
- Ty się opalacz? - uniosłem brew w górę, siadając na jego udach.- Jesteś Latynosem, ty się opalasz?
- A może lubię?
- To po prostu nielogiczne, Vic.
Chłopak wzruszył ramionami i naparł ustami na moje. Takie przywitanie podobało mi się bardziej niż to ze słońcem. Całując się z nim, zrzuciłem z siebie buty. Gdy się od siebie oderwaliśmy, Vic podstawił mi swój napój pod nos.
- Chcesz? - zapytał, a ja powąchałem zawartość szklanki.
- Co to jest?
- Martini, truskawki, pyszne - uśmiechnął się i upił kilka łyków.
- No to nie - pokręciłem głową.- Nie mogę alkoholu.
- Nawet z sokiem?
- Nie.
- Ech, żałuj. To jest pyszne - wypił jeszcze trochę, po czym odłożył szklankę na bok.
- I jak idzie praca? - zapytałem, postanawiając zmienić temat.
- W porządku. Przód domu już zrobili, teraz malują boczne elewacje, a na koniec przyjdą tutaj - odparł.- Dosyć sprawnie im to idzie, ale i tak zanim przyjdą na tyły minie jeszcze dobra godzina.
Zagryzłem dolną wargę i ściągnąłem okulary z nosa, po czym odłożyłem je na bok. Skoro pracują przy elewacjach, a tutaj będą za jakąś godzinę, możemy to wykorzystać. To nic, że mogli bez problemu nas zobaczyć, jeśli nieco by się odchylili, ale czy w ogóle się tym przejmowałem? Miałem ochotę na seks, nie chciało mi się iść do środka, więc trudno, trochę gejowskiego kochania im nie zaszkodzi. Zresztą, zobaczą, jeśli będą chcieli. Jeśli nie, to nie zobaczą, bo człowiek widzi to co chce.
Moje usta zaczęły muskać szyję Vica, na której się zassałem i zostawiłem na niej sporej wielkości malinkę. To samo zrobiłem na jego obojczyku i ramieniu. Uwielbiałem go naznaczać, bo to mój teren, nawet jeśli w rzeczywistości tak nie było. Później znów znalazłem się na poziomie jego twarzy i ściągnąłem okulary z jego nosa, odkrywając przy tym jego czekoladowe oczy. Musnąłem jego nos swoim i znowu go pocałowałem. Tym razem poczułem, jak Vic włącza się do zabawy. Zaczął podwijać moją koszulkę do góry, odkrywając moje blade ciało. Oderwaliśmy się od siebie tylko dlatego, żeby ściągnąć ze mnie koszulkę, po czym znów się do siebie przyssaliśmy. Tym razem nie był to szybki i dynamiczny pocałunek. Nie chciało nam się - może to przez ten upał? Całowaliśmy się leniwie, powoli i spokojnie, ale przy tym bardzo mokro i może dla niektórych nieco gorsząco. Zwinne palce Vica poradziły sobie z moim rozporkiem, a ja uniosłem tyłek, aby móc zsunąć z siebie rurki. W końcu siedziałem na nim tylko w bokserkach. Po chwili poczułem, jak Vic wstaje z leżaka, mocno trzymając mnie za pośladki, żebym nie upadł. Nie miałem pojęcia, dokąd szedł, bo za bardzo skupiałem się na jego ustach i języku. Cóż, może to był błąd i powinienem ogarniać, co dzieje się wokół mnie? Dosłownie sekundę później poczułem, jak Vic mnie puszcza, a ja wydałem z siebie wysoki pisk i uderzyłem w letnią taflę basenu. Zanurzyłem się cały, po czym zacząłem machać nogami, aby znaleźć się na powierzchni. Gdy w końcu przebiłem się przez taflę, zaczerpnąłem powietrza i potrząsnąłem głową, aby kropelki wody z moich włosów wylądowały na stojącym na brzegu i śmiejącym się do rozpuku Vicu.
- To nie jest śmieszne! - zawołałem, podpływając do ścianki i chwytając ją dłońmi, nadal pozostając w wodzie.- Ten drink ci zaszkodził, czy co?
- Uważaj teraz, Kell - uśmiechnął się, po czym ściągnął z siebie czapkę i, o mój Boże najsłodszy, szorty, pod którymi nic więcej nie miał.
Pobiegł przed siebie i wskoczył do basenu nago, po czym do mnie podpłynął i chwycił ściankę po obu stronach mojej głowy. Zarzuciłem ręce na jego kark i uśmiechnąłem się zadziornie, po czym mocno go pocałowałem. Poczułem, jak Vic ściąga ze mnie bokserki, aby następnie wyrzucić je na brzeg.
- W basenie? - mruknąłem prosto w jego usta, a on pokręcił głową.
- Wolałbym przy, bo tutaj będę miał nieco skrępowane ruchy - odparł, a ja pokiwałem głową i odwróciłem się, aby podeprzeć się na rękach i wyjść z basenu.
Położyłem się na wyłożonej tu posadzce i z uśmiechem patrzyłem na Vica, który wychodził z wody. Znajdowaliśmy się zaraz przy basenie, więc jeśli wpadniemy, to będzie przykro. Włożyłem jedną dłoń do wody i rozszerzyłem nogi, czekając na Vica. Gdy chłopak się nade mną nachylił i poczułem jego końcówkę przy moim tyłku, usłyszałem jakiś szelest. To chyba były krzewy, nie byłem pewien, ale brzmiało, jakby ktoś się tu skradał. Oparłem się na łokciach i rozejrzałem wokół, ale niczego nie zauważyłem.
- Coś się stało? - zapytał Vic.
- Nie - mruknąłem.- Po prostu coś mi się wydawało... No nic, pieprz mnie.
Szatyn uśmiechnął się grzesznie, po czym jednym zdecydowanym ruchem we mnie wszedł. Odchyliłem głowę do tyłu i wydałem z siebie długi jęk. Jego mokre ciało przylgnęło do mojego, a biodra poruszały się w szybkim tempie. Nie patyczkował się, po prostu mocno mnie pieprzył, a ja wydawałem z siebie niezliczoną ilość jęków. Malarze na pewno nie byli zadowoleni z tego, co słyszeli, ale nie potrafiłem tego kontrolować, tym bardziej, że Vic nie zabronił mi siedzieć cicho. Skoro mnie nie zakneblował ani nie związał, wywnioskowałem, że dzisiaj po prostu mogę oddać się euforii i reagować na dawaną mi przyjemność w wybrany przez siebie sposób.
- O k-kurwa - wydyszałem, obejmując szyję chłopaka, który poruszał się jeszcze szybciej.
W pewnym momencie ponownie usłyszałem coś w krzakach i chwyciłem ramiona Vica, w które wbiłem paznokcie.
- S-stop, stop - szepnąłem, a Vic przestał się poruszać i spojrzał na mnie pytająco.- Ktoś tam chodzi.
- Pamiętaj, że robotnicy malują dom, to pewnie oni.
- Nie, to nie z tej strony.
- Masz jakąś paranoję? - zmarszczył brwi i znów zaczął się poruszać, a ja zaskomlałem cicho i mocniej go do siebie przytuliłem.
Nie miałem pojęcia, co to mogło być, ale postanowiłem się tym nie przejmować i korzystać z seksu. Potrzebowałem chwili relaksu i mocnego orgazmu.
Vic chwycił moją nogę pod kolanem i zmienił miejsce, które uderzał wewnątrz mnie. Z moich ust wyrwał się głośny krzyk i byłem pewien, że po tym malarze musieli się zorientować, że gejowska para uprawia seks przy basenie. Cóż, życie zaskakiwało.
Vic zamruczał i przeciągle jęknął, a jego ruchy nie były już takie rytmiczne. Wiedziałem, że był blisko, więc zacząłem poruszać biodrami, aby nie pozostawać do końca biernym. Wtedy chłopak zamknął oczy, otworzył usta i odchylił głowę do tyłu, po czym doszedł wewnątrz mnie. Ja chwyciłem swojego penisa, po którym szybko poruszałem dłonią, aby również sięgnąć nieba. Gdy Vic powoli dochodził do siebie i ze mnie wyszedł, ja wystrzeliłem na swoją klatkę piersiową, a nieco spermy znalazło się na mojej brodzie i policzku. Nie przejmowałem się tym. Najważniejsze, że doszedłem i było mi dobrze.
Vic położył się obok mnie i zgarnął palcem nasienie z mojej twarzy, po czym oblizał go do czysta i uśmiechnął się lekko.
- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz połykać - mruknął, po czym pocałował mnie w usta. Następnie jego wargi zeszły na moja klatkę piersiową i brzuch, aby wyczyścić bałagan.- Sperma dobrze wpływa na zęby, chroni je przed próchnicą.
Położyłem dłoń na jego głowie i zacząłem bawić się jego włosami, podczas gdy on całował mój tors. W sumie nie wiedziałem, dlaczego nie połykałem. Nie potrafiłem się przemów, ale nie miałem pojęcia dlaczego. Może kiedyś zacznę to robić, kto wie. Na razie jednak Vic musi przyzwyczaić się do czyszczenia się chusteczkami.
- Chodź, ubierzmy się - powiedział, wstając z ziemi i sięgając po swoje szorty, które na siebie założył.
Ja zrobiłem to samo, nieco wolniej, bo musiałem odzyskać siły po seksie i orgazmie. W końcu byłem cały ubrany i gotowy na dalsze atrakcje tego dnia. Malarze musieli pomalować jeszcze całą tylną elewację i wcale bym się nie zdziwił, gdyby czekali, aż skończymy się pieprzyć, bo to było dla nich niekomfortowe.
- Chcesz coś do picia? - zapytał Vic, a ja pokiwałem głową.- Chodź do środka, coś wymyślimy. Zero alkoholu, kulturalna zabawa bez procentów.
Zaśmiałem się dźwięcznie i poszedłem za nim do domu. Znaleźliśmy się w kuchni, gdzie usiadłem na blacie i czekałem na to, co zaproponuje mi Vic. Szatyn otworzył lodówkę i wyciągnął z niej duży dzbanek. Była w nim przezroczysta ciecz, plasterki cytryn i kostki lodu.
- Jeśli to słodzona lemoniada, to podziękuję - powiedziałem, a Vic uśmiechnął się uroczo i pokręcił głową. Z szafki wyciągnął dwie szklanki, do których nalazł, jak pewnie prawidłowo wywnioskowałem, wodę.
- Wiem, że poważnie podchodzisz do choroby, więc proszę, woda.
Uśmiechnąłem się do niego i zamoczyłem usta w wodzie, którą wypiłem w kilka sekund. Cóż, byłem spragniony, na dworze doskwierał upał, a na dodatek wcześniejsze zabawy z Victorem nieco mnie zmęczyły.
W kuchni było o wiele chłodniej niż na dworze, więc chwilę tu siedzieliśmy i rozmawialiśmy zupełnie o niczym. Były to głównie jakieś pierdoły, trochę plotek, które mogłem zamieścić w gazetce i tym podobne. W pewnym momencie w pomieszczeniu pojawił się młody mężczyzna ubrudzony farbą.
- Możemy zabrać się za tył, czy... Będziecie jeszcze...
- Malujcie - powiedział Vic, a ja próbowałem zatrzymać śmiech, który chciał się ze mnie wydostać.
Wiedziałem, że tak będzie, ale to było raczej śmieszne, aniżeli niewygodne i żenujące. Gdy mężczyzna wyszedł z kuchni, wybuchnąłem śmiechem i chwyciłem się za brzuch, który zaczął mnie trochę boleć. Vic również się zaśmiał, po czym podszedł do mnie i stanął pomiędzy moimi nogami, chwytając mnie w pasie.
- Chyba byli trochę zawstydzeni - mruknął prosto w moje usta. Jego wargi ocierały się o moje, a ja położyłem dłonie na jego nagich ramionach.
- Dostali darmowe porno. To ich problem, że tego nie wykorzystali.
- A ty chcesz wykorzystać?
- Co masz na myśli?
- Runda druga?
Dziwiłem się, że jeszcze mogłem chodzić. Podczas rundy drugiej Vic nie okazał mi ani krztyny litości i skłamałbym, gdybym powiedział, że mnie nie bolało. Na dodatek trwałem w dosyć niewygodnej pozycji, bo leżałem na blacie i co chwilę coś wbijało się w mój brzuch albo biodra. Mimo to było cudownie. Uwielbiałem takie zbliżenia, kochałem, gdy Vic stawał się brutalny i ostry. Na dodatek malarze chyba widzieli nas przez okno, co sprawiło, ze nasz seks stał się jeszcze gorętszy.
Do domu szedłem wolnym tempem, bo nie byłem w stanie przyspieszyć. Vic dostał niezłego kopa energii i teraz ja go odczuwałem. Nie zaproponował mi podwózki, a ja nie chciałem się narzucać, więc wracałem sam. Nie wiedziałem, dlaczego tak po prostu wypchnął mnie z domu, mówiąc "robi się późno, chyba na ciebie czas", ale trochę mnie to zraniło. To pokazywało, że nie byłem niczym innym jak tylko zabawką do pieprzenia, i tyle. Mój humor od razu się zepsuł i do domu doszedłem nieco smutny, ze zranionym wyrazem twarzy. Nie miałem przy sobie kluczy, więc zapukałem do drzwi i czekałem, aż ktoś mi otworzy. Na podjeździe nie było samochodu, więc miałem nadzieję, że ktoś będzie w domu. Zaczęło się ściemniać, nie chciałem czekać do nocy, aż ktoś wróci. Po kilku chwilach spotkałem się w postacią Toma, który po prostu otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka. Nieco kulejącym krokiem poszedłem do salonu, gdzie krzywiąc się usiadłem na kanapie.
- Coś nie tak? - zapytał, wchodząc do pomieszczenia. Wzruszyłem ramionami i podparłem podbródek na dłoniach.
- Wyruchali mnie, to wszystko - odparłem spokojnie.
- Oni?
- Nie, tylko jeden, ale za to jak za dwóch.
Tom poruszył brwiami i podszedł do jednego z blatów kuchennych, z którego coś wziął. Następnie znalazł się przy mnie i wręczył mi karteczkę z moim imieniem. O nie, tylko nie żadne karteczki. Zaczęło mnie to naprawdę irytować i męczyć. Rozwinąłem papierek i przetarłem twarz dłonią, gdy przeczytałem, co było tam napisane.
- Życie jebie w dupę, a ciebie tym bardziej, pedale - odezwał się Tom i parsknął śmiechem.- Dostajesz pogróżki? Huh, dajesz się im?
- Zamknij się - warknąłem, zgniatając kartkę i chowając ją do kieszeni spodni.
- Uważaj na to, co mówisz.
- To przestań się ze mnie nabijać! - krzyknąłem, wstając z kanapy.
- Pojechałem po twojej dumie? - prychnął.- Nie potrafisz przyjąć ani słowa krytyki.
- Nie znasz mnie, więc się kurwa nie wypowiadaj - syknąłem.- To moje prywatne sprawy, a tobie nic do tego.
- Jestem twoim ojcem, więc...
- Nie jesteś moim ojcem! - wrzasnąłem, a on uniósł brew i nieco się cofnął.- Nie byłeś moim ojcem, nie jesteś i nigdy nie będziesz. Mam jednego ojca, ty nim nie jesteś i nawet się tak nie nazywaj. Możesz być ojcem dla Kailey i Kim, ale nie dla mnie. Mój ojciec siedzi w New Jersey, to jest mój ojciec, a nie ty.
- Twój ojciec ma cię gdzieś, dla twojej informacji.
- A ja mam gdzieś ciebie, najwyraźniej to po nim odziedziczyłem.
Podszedłem do niego i mocno go popchnąłem, przez co uderzył w ścianę, z której spadło jedno ze zdjęć. Przedstawiało jego i mamę w dniu ich ślubu kilka lat temu. Miałem to gdzieś. To się dla mnie nie liczyło. To nie była moja rodzina. Nie chciałem jej i chyba wolałem mieszkać z moim biologicznym ojcem, niż z tym obcym człowiekiem. Byłem czymś, a nie kimś. To bolało, ale czy nie powinienem się do tego przyzwyczaić?
Chłopak wzruszył ramionami i naparł ustami na moje. Takie przywitanie podobało mi się bardziej niż to ze słońcem. Całując się z nim, zrzuciłem z siebie buty. Gdy się od siebie oderwaliśmy, Vic podstawił mi swój napój pod nos.
- Chcesz? - zapytał, a ja powąchałem zawartość szklanki.
- Co to jest?
- Martini, truskawki, pyszne - uśmiechnął się i upił kilka łyków.
- No to nie - pokręciłem głową.- Nie mogę alkoholu.
- Nawet z sokiem?
- Nie.
- Ech, żałuj. To jest pyszne - wypił jeszcze trochę, po czym odłożył szklankę na bok.
- I jak idzie praca? - zapytałem, postanawiając zmienić temat.
- W porządku. Przód domu już zrobili, teraz malują boczne elewacje, a na koniec przyjdą tutaj - odparł.- Dosyć sprawnie im to idzie, ale i tak zanim przyjdą na tyły minie jeszcze dobra godzina.
Zagryzłem dolną wargę i ściągnąłem okulary z nosa, po czym odłożyłem je na bok. Skoro pracują przy elewacjach, a tutaj będą za jakąś godzinę, możemy to wykorzystać. To nic, że mogli bez problemu nas zobaczyć, jeśli nieco by się odchylili, ale czy w ogóle się tym przejmowałem? Miałem ochotę na seks, nie chciało mi się iść do środka, więc trudno, trochę gejowskiego kochania im nie zaszkodzi. Zresztą, zobaczą, jeśli będą chcieli. Jeśli nie, to nie zobaczą, bo człowiek widzi to co chce.
Moje usta zaczęły muskać szyję Vica, na której się zassałem i zostawiłem na niej sporej wielkości malinkę. To samo zrobiłem na jego obojczyku i ramieniu. Uwielbiałem go naznaczać, bo to mój teren, nawet jeśli w rzeczywistości tak nie było. Później znów znalazłem się na poziomie jego twarzy i ściągnąłem okulary z jego nosa, odkrywając przy tym jego czekoladowe oczy. Musnąłem jego nos swoim i znowu go pocałowałem. Tym razem poczułem, jak Vic włącza się do zabawy. Zaczął podwijać moją koszulkę do góry, odkrywając moje blade ciało. Oderwaliśmy się od siebie tylko dlatego, żeby ściągnąć ze mnie koszulkę, po czym znów się do siebie przyssaliśmy. Tym razem nie był to szybki i dynamiczny pocałunek. Nie chciało nam się - może to przez ten upał? Całowaliśmy się leniwie, powoli i spokojnie, ale przy tym bardzo mokro i może dla niektórych nieco gorsząco. Zwinne palce Vica poradziły sobie z moim rozporkiem, a ja uniosłem tyłek, aby móc zsunąć z siebie rurki. W końcu siedziałem na nim tylko w bokserkach. Po chwili poczułem, jak Vic wstaje z leżaka, mocno trzymając mnie za pośladki, żebym nie upadł. Nie miałem pojęcia, dokąd szedł, bo za bardzo skupiałem się na jego ustach i języku. Cóż, może to był błąd i powinienem ogarniać, co dzieje się wokół mnie? Dosłownie sekundę później poczułem, jak Vic mnie puszcza, a ja wydałem z siebie wysoki pisk i uderzyłem w letnią taflę basenu. Zanurzyłem się cały, po czym zacząłem machać nogami, aby znaleźć się na powierzchni. Gdy w końcu przebiłem się przez taflę, zaczerpnąłem powietrza i potrząsnąłem głową, aby kropelki wody z moich włosów wylądowały na stojącym na brzegu i śmiejącym się do rozpuku Vicu.
- To nie jest śmieszne! - zawołałem, podpływając do ścianki i chwytając ją dłońmi, nadal pozostając w wodzie.- Ten drink ci zaszkodził, czy co?
- Uważaj teraz, Kell - uśmiechnął się, po czym ściągnął z siebie czapkę i, o mój Boże najsłodszy, szorty, pod którymi nic więcej nie miał.
Pobiegł przed siebie i wskoczył do basenu nago, po czym do mnie podpłynął i chwycił ściankę po obu stronach mojej głowy. Zarzuciłem ręce na jego kark i uśmiechnąłem się zadziornie, po czym mocno go pocałowałem. Poczułem, jak Vic ściąga ze mnie bokserki, aby następnie wyrzucić je na brzeg.
- W basenie? - mruknąłem prosto w jego usta, a on pokręcił głową.
- Wolałbym przy, bo tutaj będę miał nieco skrępowane ruchy - odparł, a ja pokiwałem głową i odwróciłem się, aby podeprzeć się na rękach i wyjść z basenu.
Położyłem się na wyłożonej tu posadzce i z uśmiechem patrzyłem na Vica, który wychodził z wody. Znajdowaliśmy się zaraz przy basenie, więc jeśli wpadniemy, to będzie przykro. Włożyłem jedną dłoń do wody i rozszerzyłem nogi, czekając na Vica. Gdy chłopak się nade mną nachylił i poczułem jego końcówkę przy moim tyłku, usłyszałem jakiś szelest. To chyba były krzewy, nie byłem pewien, ale brzmiało, jakby ktoś się tu skradał. Oparłem się na łokciach i rozejrzałem wokół, ale niczego nie zauważyłem.
- Coś się stało? - zapytał Vic.
- Nie - mruknąłem.- Po prostu coś mi się wydawało... No nic, pieprz mnie.
Szatyn uśmiechnął się grzesznie, po czym jednym zdecydowanym ruchem we mnie wszedł. Odchyliłem głowę do tyłu i wydałem z siebie długi jęk. Jego mokre ciało przylgnęło do mojego, a biodra poruszały się w szybkim tempie. Nie patyczkował się, po prostu mocno mnie pieprzył, a ja wydawałem z siebie niezliczoną ilość jęków. Malarze na pewno nie byli zadowoleni z tego, co słyszeli, ale nie potrafiłem tego kontrolować, tym bardziej, że Vic nie zabronił mi siedzieć cicho. Skoro mnie nie zakneblował ani nie związał, wywnioskowałem, że dzisiaj po prostu mogę oddać się euforii i reagować na dawaną mi przyjemność w wybrany przez siebie sposób.
- O k-kurwa - wydyszałem, obejmując szyję chłopaka, który poruszał się jeszcze szybciej.
W pewnym momencie ponownie usłyszałem coś w krzakach i chwyciłem ramiona Vica, w które wbiłem paznokcie.
- S-stop, stop - szepnąłem, a Vic przestał się poruszać i spojrzał na mnie pytająco.- Ktoś tam chodzi.
- Pamiętaj, że robotnicy malują dom, to pewnie oni.
- Nie, to nie z tej strony.
- Masz jakąś paranoję? - zmarszczył brwi i znów zaczął się poruszać, a ja zaskomlałem cicho i mocniej go do siebie przytuliłem.
Nie miałem pojęcia, co to mogło być, ale postanowiłem się tym nie przejmować i korzystać z seksu. Potrzebowałem chwili relaksu i mocnego orgazmu.
Vic chwycił moją nogę pod kolanem i zmienił miejsce, które uderzał wewnątrz mnie. Z moich ust wyrwał się głośny krzyk i byłem pewien, że po tym malarze musieli się zorientować, że gejowska para uprawia seks przy basenie. Cóż, życie zaskakiwało.
Vic zamruczał i przeciągle jęknął, a jego ruchy nie były już takie rytmiczne. Wiedziałem, że był blisko, więc zacząłem poruszać biodrami, aby nie pozostawać do końca biernym. Wtedy chłopak zamknął oczy, otworzył usta i odchylił głowę do tyłu, po czym doszedł wewnątrz mnie. Ja chwyciłem swojego penisa, po którym szybko poruszałem dłonią, aby również sięgnąć nieba. Gdy Vic powoli dochodził do siebie i ze mnie wyszedł, ja wystrzeliłem na swoją klatkę piersiową, a nieco spermy znalazło się na mojej brodzie i policzku. Nie przejmowałem się tym. Najważniejsze, że doszedłem i było mi dobrze.
Vic położył się obok mnie i zgarnął palcem nasienie z mojej twarzy, po czym oblizał go do czysta i uśmiechnął się lekko.
- Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz połykać - mruknął, po czym pocałował mnie w usta. Następnie jego wargi zeszły na moja klatkę piersiową i brzuch, aby wyczyścić bałagan.- Sperma dobrze wpływa na zęby, chroni je przed próchnicą.
Położyłem dłoń na jego głowie i zacząłem bawić się jego włosami, podczas gdy on całował mój tors. W sumie nie wiedziałem, dlaczego nie połykałem. Nie potrafiłem się przemów, ale nie miałem pojęcia dlaczego. Może kiedyś zacznę to robić, kto wie. Na razie jednak Vic musi przyzwyczaić się do czyszczenia się chusteczkami.
- Chodź, ubierzmy się - powiedział, wstając z ziemi i sięgając po swoje szorty, które na siebie założył.
Ja zrobiłem to samo, nieco wolniej, bo musiałem odzyskać siły po seksie i orgazmie. W końcu byłem cały ubrany i gotowy na dalsze atrakcje tego dnia. Malarze musieli pomalować jeszcze całą tylną elewację i wcale bym się nie zdziwił, gdyby czekali, aż skończymy się pieprzyć, bo to było dla nich niekomfortowe.
- Chcesz coś do picia? - zapytał Vic, a ja pokiwałem głową.- Chodź do środka, coś wymyślimy. Zero alkoholu, kulturalna zabawa bez procentów.
Zaśmiałem się dźwięcznie i poszedłem za nim do domu. Znaleźliśmy się w kuchni, gdzie usiadłem na blacie i czekałem na to, co zaproponuje mi Vic. Szatyn otworzył lodówkę i wyciągnął z niej duży dzbanek. Była w nim przezroczysta ciecz, plasterki cytryn i kostki lodu.
- Jeśli to słodzona lemoniada, to podziękuję - powiedziałem, a Vic uśmiechnął się uroczo i pokręcił głową. Z szafki wyciągnął dwie szklanki, do których nalazł, jak pewnie prawidłowo wywnioskowałem, wodę.
- Wiem, że poważnie podchodzisz do choroby, więc proszę, woda.
Uśmiechnąłem się do niego i zamoczyłem usta w wodzie, którą wypiłem w kilka sekund. Cóż, byłem spragniony, na dworze doskwierał upał, a na dodatek wcześniejsze zabawy z Victorem nieco mnie zmęczyły.
W kuchni było o wiele chłodniej niż na dworze, więc chwilę tu siedzieliśmy i rozmawialiśmy zupełnie o niczym. Były to głównie jakieś pierdoły, trochę plotek, które mogłem zamieścić w gazetce i tym podobne. W pewnym momencie w pomieszczeniu pojawił się młody mężczyzna ubrudzony farbą.
- Możemy zabrać się za tył, czy... Będziecie jeszcze...
- Malujcie - powiedział Vic, a ja próbowałem zatrzymać śmiech, który chciał się ze mnie wydostać.
Wiedziałem, że tak będzie, ale to było raczej śmieszne, aniżeli niewygodne i żenujące. Gdy mężczyzna wyszedł z kuchni, wybuchnąłem śmiechem i chwyciłem się za brzuch, który zaczął mnie trochę boleć. Vic również się zaśmiał, po czym podszedł do mnie i stanął pomiędzy moimi nogami, chwytając mnie w pasie.
- Chyba byli trochę zawstydzeni - mruknął prosto w moje usta. Jego wargi ocierały się o moje, a ja położyłem dłonie na jego nagich ramionach.
- Dostali darmowe porno. To ich problem, że tego nie wykorzystali.
- A ty chcesz wykorzystać?
- Co masz na myśli?
- Runda druga?
Dziwiłem się, że jeszcze mogłem chodzić. Podczas rundy drugiej Vic nie okazał mi ani krztyny litości i skłamałbym, gdybym powiedział, że mnie nie bolało. Na dodatek trwałem w dosyć niewygodnej pozycji, bo leżałem na blacie i co chwilę coś wbijało się w mój brzuch albo biodra. Mimo to było cudownie. Uwielbiałem takie zbliżenia, kochałem, gdy Vic stawał się brutalny i ostry. Na dodatek malarze chyba widzieli nas przez okno, co sprawiło, ze nasz seks stał się jeszcze gorętszy.
Do domu szedłem wolnym tempem, bo nie byłem w stanie przyspieszyć. Vic dostał niezłego kopa energii i teraz ja go odczuwałem. Nie zaproponował mi podwózki, a ja nie chciałem się narzucać, więc wracałem sam. Nie wiedziałem, dlaczego tak po prostu wypchnął mnie z domu, mówiąc "robi się późno, chyba na ciebie czas", ale trochę mnie to zraniło. To pokazywało, że nie byłem niczym innym jak tylko zabawką do pieprzenia, i tyle. Mój humor od razu się zepsuł i do domu doszedłem nieco smutny, ze zranionym wyrazem twarzy. Nie miałem przy sobie kluczy, więc zapukałem do drzwi i czekałem, aż ktoś mi otworzy. Na podjeździe nie było samochodu, więc miałem nadzieję, że ktoś będzie w domu. Zaczęło się ściemniać, nie chciałem czekać do nocy, aż ktoś wróci. Po kilku chwilach spotkałem się w postacią Toma, który po prostu otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka. Nieco kulejącym krokiem poszedłem do salonu, gdzie krzywiąc się usiadłem na kanapie.
- Coś nie tak? - zapytał, wchodząc do pomieszczenia. Wzruszyłem ramionami i podparłem podbródek na dłoniach.
- Wyruchali mnie, to wszystko - odparłem spokojnie.
- Oni?
- Nie, tylko jeden, ale za to jak za dwóch.
Tom poruszył brwiami i podszedł do jednego z blatów kuchennych, z którego coś wziął. Następnie znalazł się przy mnie i wręczył mi karteczkę z moim imieniem. O nie, tylko nie żadne karteczki. Zaczęło mnie to naprawdę irytować i męczyć. Rozwinąłem papierek i przetarłem twarz dłonią, gdy przeczytałem, co było tam napisane.
- Życie jebie w dupę, a ciebie tym bardziej, pedale - odezwał się Tom i parsknął śmiechem.- Dostajesz pogróżki? Huh, dajesz się im?
- Zamknij się - warknąłem, zgniatając kartkę i chowając ją do kieszeni spodni.
- Uważaj na to, co mówisz.
- To przestań się ze mnie nabijać! - krzyknąłem, wstając z kanapy.
- Pojechałem po twojej dumie? - prychnął.- Nie potrafisz przyjąć ani słowa krytyki.
- Nie znasz mnie, więc się kurwa nie wypowiadaj - syknąłem.- To moje prywatne sprawy, a tobie nic do tego.
- Jestem twoim ojcem, więc...
- Nie jesteś moim ojcem! - wrzasnąłem, a on uniósł brew i nieco się cofnął.- Nie byłeś moim ojcem, nie jesteś i nigdy nie będziesz. Mam jednego ojca, ty nim nie jesteś i nawet się tak nie nazywaj. Możesz być ojcem dla Kailey i Kim, ale nie dla mnie. Mój ojciec siedzi w New Jersey, to jest mój ojciec, a nie ty.
- Twój ojciec ma cię gdzieś, dla twojej informacji.
- A ja mam gdzieś ciebie, najwyraźniej to po nim odziedziczyłem.
Podszedłem do niego i mocno go popchnąłem, przez co uderzył w ścianę, z której spadło jedno ze zdjęć. Przedstawiało jego i mamę w dniu ich ślubu kilka lat temu. Miałem to gdzieś. To się dla mnie nie liczyło. To nie była moja rodzina. Nie chciałem jej i chyba wolałem mieszkać z moim biologicznym ojcem, niż z tym obcym człowiekiem. Byłem czymś, a nie kimś. To bolało, ale czy nie powinienem się do tego przyzwyczaić?
pedałke coś ukrywa
OdpowiedzUsuńwyczuwam drame omg
ty tak nie szalej z tymi pogróżkami, bo zaraz jeszcze ktoś go dźgnie czy coś XD
no i asdfghjkl;fvksdogvsd
lol napisałam ze złego konta komentarz xdd
OdpowiedzUsuńnienawidzę Toma. ;_;
i czo ten Vic :C
btw akcja z basenem>>>
i przy basenie >>>>>
rozdział na ajisgfjbnfghiuhdkfhn *.*
z tą dziewczyną, ktora dała mu liścik, coś będzie, czuję to w kościach ;;
OdpowiedzUsuńwtf ten tom nagle się bawi w ojcostwo
poprzedni rozdział był taki idealny,to teraz musi być jakaś drama xD
następnynastępnynastępny ;w;
Jestem włoszko i mam cere ciemno w huj i też lubie sie opalać. XD vic to moja bratnia dusza ;___;
OdpowiedzUsuńSmutno mi kiedy kellinowi jest smutno :c
W sensie... mam wrażenie że jest mu przykro z powodu vica i chciałby żeby byli razem. Mam straszne podejrzenia co do ludzi od listów.
Biedni malarze. Z 2 strony chciałabym być na ich miejscu xD
po prostu... zajebiste fanfiction.
Świetny rozdział w sumie świetne całe opowiadanie! :> czekam na następny rozdział! <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kellicowy seks w Twoim wydaniu, Dzogurciku.
OdpowiedzUsuńI czyżby Vic coś ukrywał? Nie spodobało mi się to, że kazał iść Kellinowi i trochę mnie to zmartwiło XD czekam na kolejny ♥
Po raz kolejny prawie udusiłam się, krztusząc herbatą gdy zobaczyłam że jest nowy rozdział xD Zabić mnie chyba chcesz :c
OdpowiedzUsuńRozdział super, ta akcja przy basenie, ja pitole XD Biedni malarze XD A co ja gadam, biedni, chciałabym być na ich miejscu XD
I w ogóle, taki smut, bo Kells kocha Vica, a on nie okazuje mu żadnych uczuć ;c
A z tą dziewczyną na stóffe coś będzie, mnie się wydaję że ona jest zakochana w Kellinie :c Może właśnie ona wysyła mu te pogróżki, bo chce żeby skończył z Viciem i zwrócił uwagę na nią? Ale nie, to by było za proste jak na ciebie :D
Czuję dramę, znowu będą filsy zniszczone ;c
Ale Tom nie jest taki zły, w sumie. Ja myślę że on chciałby się zaopiekować Kellinem, ale on mu na to nie pozwala, bo ciągle myśli o swoim biologicznym ojcu i nie chce przyjąć sobie do wiadomości że on go nie kocha ;c Może właśnie dlatego Kellin nie chce tego przyjąć, bo się nie czuje w ogóle kochany i nie zniósłby gdyby się okazało że kolejna osoba ma go gdzieś? :c
Miałam chyba jeszcze coś napisać, ale nie wiem, rozpisałam się i zapomniałam xD
Czekam na kolejne rozdziały, na coraz bardziej niszczone filsy, szegszy, dramę i co tam nie wymyślisz, bo to pisze Dżogurt, a co Dżogurt nie napisze i tak jest piękne i wspaniałe, i się krztuszę moją herbatką jak to czytam ;c
Pozdrawiam! :D ♥
Bonnie taka tajemnicza
OdpowiedzUsuńViktur taki tajemniczy
Wszyscy tacy podejrzani
Hehehe.
A teraz na poważnie, lubię to ff zdecydowanie za to, że można zgadywać, kto jest tym, kto chce zniszczyć Kellina i co właściwie zrobi.
Jak zwykle perf.
O matko, aż mnie zatkało.
OdpowiedzUsuńIdk co napisać..
Jak zobaczyłam, że nowy rozdział, to pisnęłam, jak zwykle XD I dopiero teraz mogłam na spokojnie przeczytać. A raczej niespokojnie XDD
To co się działo przy basenie było takie asdfghjkl to jak Vic go wrzucił i potem sam wskoczył, gosh, cudeńko. Ten seks i malarze, omg. Było tak zabawnie i seksiasto.
Ale niestety zakończenie smutne...tak mi się przykro zrobiło, po tym zachowaniu Vic'a ;-; Pls, niech on tylko nie robi nic głupiego, pls.
I jeszcze ten Tom. Też mi się wydaje, że on nie jest, aż taki straszny, ale i tak Kells jest biedny. Najlepiej jakby ojciec do niego wrócił.
A i jeszcze ta Bonnie! To dopiero podejrzana osoba XD W dodatku ten jej brat...coś mi tu nie pasuje. Chłopak z dziewczyną zniszczyli elewację, Bonnie i jej brat...idk. No zobaczymy. Teraz to ja umrę z ciekawości, serio. Akcja w tym ff jest mistrzowska.
Ugh, pozostało czekać na kolejny rozdział. Umrę XD
/@blush244
Pisz kochana! Pisz
OdpowiedzUsuńKTO BYŁ W TYCH KRZAKACH?! KTO BYŁ W TYCH PIERDOLONYCH KRZAKACH?!!!
OdpowiedzUsuńOmg, ej Dżo zraniłaś mnie. Wczoraj :((((((( i dziś :( Liczyłam na seks w wodzie :( tego jeszcze nie było :( jak tak mogłaś :(
ej nie serio. KTO BYŁ W TYCH KRZAKACH?!
/Zraniona Torisia, która już sie z Tobą nie pszyjaźni :(
Szkoda mi Kellina. Serio. I czemu Viktur go praktycznie wyrzucił z domu, co? ;_;
OdpowiedzUsuńI ta Bonnie, dziwna dziewczyna. I czemu mam wrażenie, że niedługo w szkole wyciekną jakieś zdjęcia Kellina i Vic'a znad basenu? XD
Hej hej hej co ten Vic odpierdala, cooo? ;-----; Przecież on tak nie może ;-; No on go kocha, ja to czuje XDD
OdpowiedzUsuńSeksy przy basenie >>>>>>>
Jesuuu biedny cipowaty Kells ;---; no i jeszcze Tom, taki z niego chuj....Ej może go uśmiercisz? XDD Ogólnie to rozdział perf.........jak wszystkie. No no no, pisz Dżo. KC <3 /@Huranicee
Boże, kochana twoje opowiadania są świetne. Padam przed tobą na kolana i składam pokłony!
OdpowiedzUsuńzaraz zaraz zaraz...co ten Viktur tego Kellsa biednego za drzwi, czo on, czo to ma być. Zaczynam coś podejrzewać....
OdpowiedzUsuńasdfghjklkjhgfdsdfghjk perf rozdział
OdpowiedzUsuńtylko biedny Kelliś :c
Seksy w basenie >>>> moje życie
OdpowiedzUsuńJwdhdjdvgsiddudbdjjhb *O* szegszy przy basenie :o ouh :3 was tez to zastanawia kto byl w tych pieprzonych krzakach ? Ta dziewczyna jest podejrzana z tym "bratem" -,- obserwuje ich :D nie no ale tym malarzom zazdro jak cholera free porn i jeszcze w takim wykonaniu :o Dżogurcik perf.<3 / Naj fanka po prostu :*
OdpowiedzUsuńTom sie wydaje byc nie taki zły ; o Viktur cham : c umieram z ciekawosci jak to wszystko sie rozwinie, czekamy ! : D
OdpowiedzUsuńZnajoma poleciła mi twojego fanfica. Boże jest genialny. nie czytałam chyba nic lepszego do tej pory. ciągle jest to "napięcie" i nie wieje nudą. Jestem strasznie ciekawa dalszej historii Kellica. Boże boże boziuniu świętuniu. A teraz zabieram się za czytanie wszystkiego od początku po raz tysięczny/ Nao.
OdpowiedzUsuńawww asldjasdjd segzy w basenie, perf *----*
OdpowiedzUsuń"- Możemy zabrać się za tył, czy... Będziecie jeszcze..." LOL XDDDDDDDDD
Tom mnie wkurwił no pls, on przecie nie jest jego ojcem, niech spierdala w podskokach ;-;
cudne, Dżo :'3
G E N I A L N E <3333
OdpowiedzUsuńTo jest chyba jeden z najlepszych ff jakie ostatnio czytałam <3
___
A właśnie, siedzę sobie dzisiaj na fizyce. Pisałam kartkówkę i nagle słyszę zadanie "Zamień stopnie Celcjusza na stopnie Kelwina", a moja mina to "wtf, jakiego Kellina" XDDDD Serio, to pewnie Cię to mało obchodzi, ale pisze to tlyko tak przy okazji :3
Czekam na następny rozdział <3333333
Dlaczego chcesz przestać pisać? Jesteś pomysłowa i naprawde dobra w tym co robisz. Szkoda by było, gdybyś przestała. Ale wiedz, że bede tu zaglądać i czytać je po raz setny bo to przynosi szczęście.
OdpowiedzUsuńomg
OdpowiedzUsuńwyczuwam rodzinną drame. i pewnie jeszcze w szkole coś będzie, bo ten szelest liści, to na pewno ktoś podglądał.
boże to jest takie świetne.
czekam na następny rozdział, a jeśli ten ff się skończy to czekam na następny. jesteś za dobra w pisaniu kellica żeby przestać. <3
zazdroszczę malarzom.
OdpowiedzUsuńteż bym chciała darmowe gej porno :c