środa, 5 marca 2014

Rozdział III

Kolejny rozdział, cieszcie się.
Łaaaadnie proszę o komentarze, jestem pewna, że możecie fajnie komentować, bardzo mi na tym zależy :(
Przepraszam za błędy, ale nie chciało mi się sprawdzać, bo jestem zmęczona ;_;
_______________________
Umówiliśmy się na jedenastą wieczorem, ponieważ wtedy będę miał pewność, że moja rodzina będzie już spać. Musiałem bezszelestnie wyślizgnąć się z domu, aby nikogo nie obudzić, bo jeśli ktoś mnie przyłapie, będzie po mnie. Jeśli któraś z moich najmłodszych sióstr mnie zobaczy, jakoś dam radę się z nimi dogadać. Dałbym im jakiegoś cukierka czy coś w tym stylu. Gorzej będzie z Kailey i Kim. Niby rodzone siostry, a są najgorsze ze wszystkich i potrafiły wbić szpilę w plecy.
Rozłożyłem swoją kanapę, żeby myśleli, że niedługo kładę się spać, a następnie poszedłem do łazienki, gdzie zacząłem udawać, że szykuję się do spania. Przeczekałem tu też wieczorne krzątanie się mamy w kuchni, aż w końcu krzyknęła "dobranoc" i byłem pewny, że wszyscy znajdowali się już w swoich łóżkach. 
Wstrzyknąłem sobie insulinę na noc, bo przecież nie będę brał ze sobą strzykawki, po czym jeszcze raz przejrzałem się w lustrze i wyszedłem z łazienki. Na palcach przeszedłem do salonu, gdzie z torby wyciągnąłem klucze do domu, bo później jakoś musiałem do niego wejść. Nie miałem pojęcia, o której wrócę. Zabawy z Victorem trwały raz długo, raz krótko, ale miałem wrażenie, że tym razem spędzę z nim trochę więcej czasu. To nic, że jutro była szkoła, a ja musiałem napisać nowy artykuł. Najpierw należało zdobyć od niego informacje, więc to nie mogło czekać.
Cicho wyszedłem z domu i ostrożnie zamknąłem za sobą drzwi. Nie wydały prawie żadnego dźwięku, usłyszałem jedynie szczęk zamykającego się zamka. Zerknąłem za siebie, aby upewnić się, że wszystkie światła są zgaszone i gdy byłem już pewny, ruszyłem przed siebie. Vic nie mieszkał daleko, jego dom znajdował się w tej bogatszej części San Diego, która sąsiadowała z tą nieco biedniejszą, czyli moją. Dwadzieścia minut spacerkiem i powinienem być na miejscu, o ile nikt mnie nie napadnie albo nie napatoczę się na policję. Nie mogłem być już spisywany, bo inaczej sprawy zejdą na drogę sądową. Mama o wiele za często odbierała mnie nad ranem z aresztu.
Lampy uliczne oświetlały drogę, którą musiałem pokonać, ale znacznie lepiej szłoby mi się w świetle dziennym, aniżeli sztucznym. Od czasu do czasu mijał mnie jakiś samochód, a po drugiej stronie ulicy widziałem tylko jednego człowieka idącego w innym kierunku niż ja. Nie zwróciłem na niego większej uwagi, bo chciałem jak najszybciej znaleźć się u Vica i móc skorzystać z tego, co dla mnie przygotował.
W końcu zacząłem mijać te okazalsze domy, kilkupiętrowe, z wielkimi ogrodami i basenami, podwójnymi garażami oraz tym, o czym mogłem tylko pomarzyć. Ci ludzie mieli pieniądze, nie wiedzieli co z nimi zrobić, więc wkładali je w swoje piękne wille. Czasem im zazdrościłem, bo chciałem mieć chociaż własny pokój, a oni mieli aż nadmiar takich pomieszczeń. Dlaczego oni mogli korzystać z życia w lepszy sposób? Co takiego zrobili, że teraz mieszkają w pięknych posiadłościach? Czy tu chodziło tylko o pracę? Nie. Wielką rolę odgrywało szczęście i fart, którego zabrakło mojej rodzinie.
W końcu stanąłem przed kremowym domem z brązową dachówką. Przed budynkiem rosły piękne różane krzewy i gdyby było jasno, kwiaty przybrałyby wszystkie odcienie czerwieni. Oprócz tego był tu też mały staw, a w ogrodzie za domem znajdował się duży basen i oczko wodne, do którego kiedyś wpadłem. Tak, bardzo dobrze im się powodziło.
Wiedziałem, że rodziców Vica nie ma w domu, więc zadzwoniłem do drzwi i czekałem na jakikolwiek odzew. Usłyszałem kroki po drugiej stronie, aż w końcu zobaczyłem uśmiechniętego szatyna, który chwycił mnie za rękę i wciągnął do środka.
- Udało ci się dotrzeć - powiedział, zamykając za sobą drzwi.
- Tak, najwyżej dostanę po głowie jak wrócę. Jakoś mnie to nie martwi - wzruszyłem ramionami.- Sypialnia?
- Sypialnia.
Wolałem się upewnić, gdzie miałem pójść, bo Vic mógł wymyślić coś innego. Uwielbiał próbować nowych rzeczy i oczywiście zawsze wplątywał w to mnie.
Wszedłem na piętro domu i zacząłem iść w stronę pokoju Vica. Wiedziałem, gdzie miałem się udać. Znałem ten dom jak swój własny. Po drodze spotkałem Mike'a, który wyszedł z łazienki w samym ręczniku.
- Będziecie się pieprzyć? - zapytał po prostu, a ja pokiwałem głową.- To bądźcie cicho, nie muszę wiedzieć, jak mój brat robi ci dobrze.
- Po prostu ty nie potrafisz zrobić tak dobrze żadnej dziewczynie i nie chcesz poczuć się zazdrosny - powiedział Vic, który szedł za mną.
- Po prostu nie przepadam za gejowskim porno - mruknął młodszy z braci, po czym wszedł do swojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. My natomiast znaleźliśmy się w sypialni Vica.
Uwielbiałem to miejsce. Nie tylko dlatego, bo przeżywałem tu wspaniałe orgazmy i próbowałem wielu różnych nowych rzeczy, ale dlatego, bo to była jego sypialnia. Było tu wszystko, co lubił i co z nim kojarzyłem. Była gitara, plakaty, puchary i medale, laptop, bałagan w kącie, a nawet nasze zdjęcie. Nie miałem pojęcia, dlaczego trzymał je w ramce obok pucharu za mistrzostwo stanu, a gdy próbowałem o to zapytać, chłopak zmieniał temat. Najwyraźniej nigdy nie poznam odpowiedzi i na razie musiałem tworzyć w swojej głowie różne wersje tego, co chciałbym od niego usłyszeć.
- Posprzątałeś - parsknąłem śmiechem, a Vic stanął za mną i zaczął podwijać moją koszulkę do góry, aby móc ją ze mnie ściągnąć.
- Czego ja bym dla ciebie nie zrobił, Kells? - zamruczał prosto do mojego usta, a ja zadrżałem, gdy jego zimne palce dotknęły moich nagich już ramion.
Jego usta zaczęły muskać moją szyję, a ja nieco odchyliłem głowę, aby dać mu większe pole do popisu. Gdy już przyzwyczaiłem się do jego dotyku, nagle przestał mnie całować, na co zareagowałem cichym jęknięciem.
- Bądź cierpliwy, Kells, i nie odwracaj się do tyłu, bo spotkają cię niemiłe konsekwencje - powiedział, a ja nie ośmieliłem się spojrzeć przez ramię, bo nie chciałem zostać ukarany.
Słyszałem tylko, jak Vic otworzył szafę i uśmiechnąłem się do siebie, bo doskonale wiedziałem, co to oznaczało. Po chwili poczułem mocne ściśnięcie moich nadgarstków, które zostały owinięte grubym sznurem. Czułem ból, ale był on pozytywny i chciałem poczuć więcej, aby wyciągnąć z tego jak najwięcej przyjemności. Vic zacieśnił więzy i odwrócił mnie do siebie. Wtedy zobaczyłem, że w międzyczasie ściągnął z siebie całe ubranie i stał przede mną nagi. Uwielbiałem jego ciało, uwielbiałem go całego. Mógł mnie pieprzyć aż do końca świata i nigdy by mi się nie znudził.
- Dzisiaj nie masz rąk, Kells - powiedział, kładąc dłoń na moje ramię i pchając mnie w dół, abym zszedł na kolana.- I nie będziesz ich miał do końca naszego spotkania. Wiem, jak bardzo lubisz mnie dotykać, ale dzisiaj nie będziesz.
Moja twarz znajdowała się na poziomie jego powoli twardniejącego członka, którego oplotłem ustami i zdecydowanie zacząłem poruszać głową. Dwa obciągania w ciągu dnia, miał ze mną o wiele za dobrze. Spojrzałem na niego z dołu i zobaczyłem, że Vic odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy. Jego oddech przyspieszył i chłopak walczył sam ze sobą, aby nie wydać z siebie żadnego jęku. Seks oralny bez użycia rąk był o wiele trudniejszy, więc nic dziwnego, że nie mogłem wykonać swojej roboty tak dobrze jak wcześniej. Czułem, jak lina ociera się o moją skórę i wyobraziłem sobie te rany, które będą przypominać mi o cudownym seksie.
- W porządku - mruknął, chwytając mnie za włosy i odciągając od swojego penisa.- Wstań.
Stanąłem i ściągnąłem ze stóp Tomsy. Następnie Vic rozpiął rozporek moich spodni i zsunął je ze mnie wraz z bokserkami. Chwycił moje przyrodzenie i zaczął poruszać po nim dłonią w strasznie wolnym tempie. Zaskomlałem cicho, bo potrzebowałem czegoś więcej, ale on jak zwykle mnie nie słuchał. Ja sam nie mogłem się odezwać - takie mieliśmy zasady, to on tu rządził, a ja mu ulegałem. Mogłem coś powiedzieć dopiero wtedy, gdy mi pozwolił lub był na tyle pijany, że nie zwracał na to uwagi.
- Nie patrz na mnie takim wzrokiem, bo w ogóle przestanę cię dotykać - syknął i brutalnie wpił się w moje wargi, które tylko na to czekały.
Tempo pocałunku było cholernie szybkie i mocne. To nie była czułość czy namiętność - to była ostrość i brutalność, którą kochałem. Nie odrywając się od moich ust, Vic pchnął mnie na łóżko, a ja opadłem na swoje związane na plecach ręce, co spowodowało, że trochę zabolał mnie kręgosłup. Vic znalazł się pomiędzy moimi nogami i naparł swoimi biodrami na moje. Jęknąłem, gdy poczułem przyjemność po jego ruchu. Na dodatek chłopak zaczął ssać moją szyję i zostawiać po sobie malinki. Poruszył biodrami jeszcze kilka razy, przez co jęknąłem głośniej i stałem się zupełnie twardy. Twarz Vica znalazła się na poziomie mojej, a jego oddech delikatnie muskał moją skórę.
- Bądź dzisiaj głośny i krzycz moje imię, pozwalam ci - szepnął.- Chcę podroczyć się trochę z moim bratem.
Skinąłem głową i nawet nie zorientowałem się, gdy szatyn wsadził swoje palce pomiędzy moje wargi, przez co prawie się zakrztusiłem. Szybko jednak zacząłem je ssać, aby pokryć je jak największą ilością śliny. Gdy Vic był usatysfakcjonowany, wyciągnął palce z moich ust i skierował je w stronę dolnych partii mojego ciała. Poczułem, jak wprowadza we mnie jeden ze swoich palców, a zaraz potem drugi, bo wiedział, że przy tylko jednym nie mogłem niczego poczuć. Poruszał nimi, jednocześnie muskając ustami mój napletek, przez co zacząłem mruczeć z przyjemności. Po chwili dodał swój trzeci palec, a ja jęknąłem przeciągle i bardziej zgiąłem nogi w kolanach, lekko unosząc stopy z materaca. Usta Vica oplotły moją końcówkę i zaczęły ją ssać.
- Viiiiic - jęknąłem przeciągle, wcale nie aby zrobić na złość Mike'owi, tylko dlatego, bo było mi cholernie przyjemnie.
Vic wyciągnął ze mnie palce i sięgnął do etażerki przy łóżku, z której wyciągnął butelkę z lubrykantem.
- Na brzuch i tyłek do góry - oznajmił, a ja przewróciłem się na brzuch i odetchnąłem z ulgą, gdy poczułem, że sznur nie wbija mi się w kręgosłup.
Opierałem się na kolanach oraz części klatki piersiowej i głowie. Patrzyłem przed siebie i czekałem na moment, w którym Vic w końcu we mnie wejdzie. Usłyszałem jego jęk, więc wiedziałem, że pewnie pokrywa się lubrykantem, a chwilę później poczułem jego końcówkę przy swoim tyłku. Chłopak nigdy nie był delikatny, więc wszedł we mnie jednym mocnym ruchem, na który zareagowałem głośnym krzykiem bardziej z bólu aniżeli przyjemności. Nie czekał, aż się przyzwyczaję, bo wiedział, że nie muszę. Zaczął poruszać się w szybkim tempie, a ja nie potrafiłem przestać jęczeć. Nadal czułem trochę bólu, ale ustępował on wielkiej satysfakcji. Moja głowa przesuwała się na materacu do przodu i do tyłu, powodując ocieranie się mojego policzka o pościel, co trochę piekło, ale nie narzekałem. Słyszałem pomruki i jęki Vica, który chwycił moje biodra i wbił w nie paznokcie, na co cicho syknąłem.
- D-dobrze ci, co, Kells? - wydyszał.- Jestem l-lepszy ni-niż twoi byli, prawda?
On naprawdę ciągle rozpamiętywał naszą wcześniejszą rozmowę? Ten człowiek i jego ego naprawdę mnie rozbrajało. Był zapatrzony w siebie i pewny tego, że zachowywał się wspaniale. Nie ujmowałem mu, oczywiście, ale czasem mógł zachować nieco dystansu do siebie.
- T-tak, Vic, ooooooch! - jęknąłem głośno, zaciskając powieki.- Mocniej, V-Vic, pieprz mnie mocniej!
Chłopak przyspieszył i gdy poczułem tę nagłą kumulację przyjemności, krzyknąłem głośno i pchnąłem biodra w jego stronę, aby głębiej go w sobie poczuć.
- Jesteś taki bezradny - mruknął, przenosząc dłonie na moje ramiona i przy tym bardziej wbijając mnie w materac.- Cały mój.
Jęknąłem w odpowiedzi i chciałem poprosić go o chociaż trochę dotyku, bo właśnie tego w tym momencie potrzebowałem. Chciałem już dojść, chciałem, żeby on doszedł i w końcu chciałem ustabilizować swój oddech. Zaczął doskwierać mi ból, bo trwałem w dość niewygodnej pozycji i byłem dziwnie wygięty.
- Uch, Kells, zaraz... Oooch, Kellin! - jęknął głośno i doszedł wewnątrz mnie.
Poruszył się jeszcze kilka razy, aż w końcu wyszedł ze mnie i opadł na łóżko obok mnie. Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem, a on uśmiechnął się pod nosem i przewrócił mnie z powrotem na plecy. Wziął mojego penisa do ust i szybko poruszał głową. Nie musiałem długo czekać, aby dosięgnąć nieba, bo po kilkunastu sekundach wystrzeliłem w jego usta, głośno przy tym jęcząc. Vic nie był mną i połknął to, co miał w buzi, po czym dał mi szybkiego buziaka i zabrał się za rozwiązywanie supła. W końcu moje nadgarstki były wolne, a ja spojrzałem na nie i pokazałem je chłopakowi.
- Patrz, co zrobiłeś - powiedziałem, a on pocałował każdy z moich nadgarstków oraz policzek.
- Policzek też miałeś czerwony, to przez pościel - uśmiechnął się lekko, po czym wstał z łóżka i ubrał na siebie tylko bokserki.
Ja ubrałem się cały, a moje nogi nadal nieco się trzęsły. Po seksie zawsze musiałem chwilę odpocząć, żeby nie osunąć się na ziemię i nie zemdleć. Może to trochę śmieszne, ale najwyraźniej orgazm i seks analny działał inaczej na każdego człowieka.
- I co z tą Nicole? - zapytałem, siadając po turecku na łóżku.
- Nicole nie jest w ciąży - odparł spokojnie, kładąc się obok mnie.
- To kogo było to zdjęcie, które wypadło z jej zeszytu?
- Melanie. To Melanie jest w ciąży, ojcem jest Owen, ale o tym nie wiem, bo nie są razem. Śmiesznie, co?
- O matko - zaśmiałem się.
Cóż, tego się nie spodziewałem, ale mogłem być pewny prawdziwości tych informacji, bo Vic nigdy mnie nie okłamał i mogłem mu zaufać.
- Skąd wiesz, że Owen jest ojcem?
- Oboje byli pijani, na imprezie u Nicole przespali się ze sobą, a jako że do tamtego czasu Melanie była dziewicą, to Owen jest ojcem - powiedział spokojnie.
- Cudownie - uśmiechnąłem się i nachyliłem nad nim, aby długo go pocałować.- Dziękuję.
- To ja dziękuję. Lubię twój tyłek.
Po tym jak dowiedziałem się jeszcze kilku rzeczy, Vic postanowił odwieźć mnie do domu. Wyszliśmy z jego pokoju i znów trafiliśmy na Mike'a, który wystawił głowę ze swojej sypialni.
- Jesteście obrzydliwi! - krzyknął i trzasnął drzwiami.
Vic uśmiechnął się dumnie i chwyciwszy mnie za rękę, zeszliśmy schodami na parter. Tam weszliśmy do pomieszczenia gospodarczego, które miało połączenie z garażem, gdzie znajdował się samochód szatyna. Wsiedliśmy do niego i wyjechaliśmy z garażu.
- Wysadź mnie trochę wcześniej, nie bezpośrednio przed moim domem - powiedziałem, a ten skinął głową.
Miałem nadzieję, że nikt nie wstał i nie zobaczył, że mnie nie ma. Normalnie miałbym przekichane, ale gdy miałem szlaban... Prawdopodobnie umarłem. Było grubo po pierwszej, środek nocy, powinni spać.
W końcu dotarliśmy na moją ulicę. Na pożegnanie czule pocałowałem Vica w jego spierzchnięte od wcześniejszych pocałunków wargi, po czym wyszedłem z samochodu i ruszyłem do domu. Światła był zgaszone, to dobry znak. Wsunąłem klucz do zamka i wszedłem do środka. Nikogo tu nie było, więc poszło lepiej niż się spodziewałem. Udałem się do salonu i wtedy zapaliła się lampa. Kurwa.
Spojrzałem na mamę, która siedziała na jednym z foteli. Za nią stał Tom, trzymający dłonie na oparciu. Byli zdenerwowani, ba, wyglądali, jakby chcieli się na mnie rzucić. Cóż, mieli do tego pełne prawo, czyż nie? Byłem bezczelnym i nieupilnowanym nastolatkiem. Zasługiwałem na karę, którą i tak się nie przejmę.
- Gdzie byłeś? - mama zapytała ostro, a ja schowałem klucze do torby i wzruszyłem ramionami.- Pytam się, gdzie byłeś?!
- Cii, złotko, bo obudzisz dziewczynki - powiedział Tom nieco spokojniejszym tonem, ale mogłem usłyszeć w nim złość i irytację.- Odpowiedz swojej matce, gdzie byłeś.
- Na spacerze - odparłem spokojnie, ściągając z siebie koszulkę i rzucając ją na bok. Byłem zmęczony, obolały, chciałem spać, więc zaraz to zrobię.
- W środku nocy? - syknęła mama.- Mogłeś wyjść na taras i zaczerpnąć trochę powietrza, cokolwiek, więc nie kłam mi w żywe oczy, że poszedłeś sobie na spacer! Gdzie do cholery jasnej byłeś?!
- Już mówiłem, na spacerze - powiedziałem bez większych nerwów, ściągając z siebie spodnie. Położyłem się na materacu i przykryłem kołdrą.- Mogę iść spać?
- Nie, spójrz na mnie - warknęła kobieta, a ja oparłem głowę na łokciu i wlepiłem w nią spojrzenie.- Masz szlaban, co oznacza zero wychodzenia z domu oprócz szkoły, a ty nie dość, że wyszedłeś, to na dodatek w środku nocy! Mogło coś ci się stać! Ktoś mógł cię porwać, pobić, zgwałcić!
- Mamo, nie przesadzaj. Żyję, widzisz? Żyję.
- Nie dość, że twoja matka się o ciebie martwi, to na dodatek ty nie potrafisz uszanować jej postanowień - odezwał się Tom.- Trochę pokory!
- Nikt cię nie prosił o zdanie - warknąłem, a mama westchnęła ciężko i przetarła twarz dłonią.
- I co ja mam teraz z tobą zrobić? - wyszeptała.
- Dać mi pójść spać?
Kobieta wstała z fotela i chwyciła Toma za ramię, po czym oboje zaczęli iść w stronę sypialni.
- Muszę się z tym przespać. Zawodzisz mnie, Kellin. Już nic do ciebie nie dociera, nie wiem, jakim językiem mam do ciebie mówić, abyś w końcu mnie posłuchał - powiedziała cicho.- Idź spać, porozmawiamy jutro.
Skinąłem głową i wyłączyłem lampkę, po czym położyłem się i cicho parsknąłem śmiechem. Nie powinienem tego robić, ale taki już byłem i nie potrafiłem się zmienić. Może gdyby nie skupiali się jedynie na moich siostrach, a we mnie zauważali zalety, byłoby lepiej. Cóż, nie miał mnie kto wychować. Gdybym miał ojca, pewnie nauczyłby mnie, jak mam dobrze się zachowywać, co robić, a czego nie. Nawrzeszczałby na mnie, jeśli zrobiłbym coś głupiego, ale przynajmniej coś by do mnie dotarło. Mama była zbyt słaba, a Tom nie mógł nazywać się moim ojcem, więc był dla mnie nikim.
Rano atmosfera była napięta. Mama miała dzień wolny, jak zwykle w piątki, więc Tom sam zawiózł najmłodsze siostry do ich szkół. Żadna z dziewcząt chyba nie wiedziała o tym, co wydarzyło się w nocy, ale mogłem się założyć, że Kailey i Kim na pewno wtedy nie spały i słyszały kłótnię. Oczywiście przy mamie nic nie powiedzą. Zaczną się ze mnie śmiać, gdy będziemy w szkole.
Kailey i Kim wyszły z domu nieco wcześniej, bo mama je o to poprosiła. Chciała porozmawiać ze mną na osobności, to było do przewidzenia. Siedziałem na blacie kuchennym, ona na krześle. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w zupełnej ciszy, aż w końcu odezwała się słabym głosem.
- Co mam zrobić, żebyś w końcu zaczął się zachowywać?
Wzruszyłem ramionami i pochyliłem głowę. Włosy opadły mi na oczy, ale nie przejmowałem się odgarnięciem ich na bok. Można powiedzieć, że czułem się głupio, bo nie lubiłem, gdy mama mówiła do mnie tym tonem. Była zawiedziona, a ja, wbrew pozorom, chciałbym ją czymś usatysfakcjonować, aby w końcu była ze mnie dumna.
- Szlabany nic nie dają, kary nic nie dają, krzyki też nic nie dają, więc co mam zrobić? Mam zacząć cię bić, żeby w końcu coś do ciebie dotarło?
Uniosłem brwi i spojrzałem na nią niepewnie. Odgarnąłem włosy na bok i pokręciłem głową. Nie chciałem, aby posuwała się do aż tak drastycznych metod. Czasem dostawałem w tył głowy lub w policzek, ale to nie było nic groźnego ani krzywdzącego.
- Więc co mam zrobić? - zapytała cicho, patrząc na mnie oczami identycznymi jak moje.- Nie wiem, mam wysłać cię do jakiegoś ośrodka dla młodzieży z problemami? Jakie są twoje problemy, Kellin? Jest ci aż tak źle, że musisz się buntować?
Nie miałem problemów. To po prostu mój charakter i miałem potrzebę robienia wszystkim na przekór. Znowu nie odpowiedziałem. Nie chciałem powiedzieć czegoś, co jeszcze bardziej by mnie pogrążyło.
- Jakie masz ze mną problemy? Z Tomem, ze swoimi siostrami, jakie masz z nami problemy?
Przełknąłem głośno ślinę i spojrzałem na nią szklistymi oczami, po czym pokręciłem głową i zakryłem usta dłonią. Rzadko kiedy płakałem, a jeśli już, to właśnie w takich sytuacjach, podczas omawiania spraw rodzinnych lub tematów dotyczących mojej orientacji seksualnej. Wbrew pozorom, to było dla mnie trudne,  często sam nie wiedziałem, co miałem powiedzieć. W gardle stawały mi słowa, które chciały wydostać się na zewnątrz, ale nie mogły, bo zagłuszał je mój żałosny płacz.
- Długo nad tym myślałam, rozmawiałam z Tomem i oboje stwierdziliśmy, że damy ci ostatnią szansę - powiedziała spokojnie.- Jeśli ją zmarnujesz i znowu coś przeskrobiesz, będę musiała skontaktować się z twoim psychologiem szkolnym, bo ja sama nic już nie wskóram. Nie potrafię, Kellin, jestem twoją matką, a nie potrafię nad tobą zapanować.
Nienawidziłem psychologa. Byłem tam już, nie chcę tam wracać, bo nie miałem zamiaru odpowiadać na niewygodne pytania. Psycholog to obca osoba, nie zna moich problemów, jeśli mu o nich nie powiem, a ja nie miałem takiego zamiaru.
- Nie chcę iść do psychologa - wydukałem.
- Więc może to czas, abyś w końcu zmienił swoje zachowanie. Leć do szkoły, spóźnisz się.
Pokiwałem głową i zeskoczyłem z blatu, po czym chwyciłem swoją torbę i bez słowa wyszedłem z domu.

17 komentarzy:

  1. ŁOMATKO!!!!!!!!1111
    MY TU O GEJASZKACH, A SEKSY WYSZŁY TAKIE PERF, ŻE AŻ MIAŁAM MOTYLKI W BRZUCHU BFHIDENBFIWNBFIE
    DŻOGURCIKU IDK CO POWIEDZIEĆ, JESTEŚ SUPER, KOCHAM CIEBIE I TWÓJ SPOSÓB PISANIA
    #TORIAKAPSYCHOFANKA

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, serio. Ten rozdział to jedyna dobra rzecz jaka mi sie dzisiaj przytrafiła. Biedny Mike xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Mike XD
    Seksy takie peefekt⊙ ω ⊙

    OdpowiedzUsuń
  4. omg dżogurt to było wow

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierze akjfdkljfkwafwr są seksy jest impreza.
    Kochaaaaaaaaaaaaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Płaczący Kellin? Coś mi tu nie pasuje XD
    Asdfghjkl, aj kent, filsy tak bardzo, kellic taki cudowny, czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
  7. ach te brutalne seksy >>>>>>
    ciekawi mnie tak samo jak Kellina, to zdjęcie u Vic'a. cały rozdział był jak zwykle perf.
    i Mike jak zwykle najbardziej mnie rozśmiesza, aj kent XD
    /@blush244

    OdpowiedzUsuń
  8. Awww, Dżogurt Kellin taki niegrzeczny i w ogóle, oby tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahahah żal mi Mike'a :D taki biedny XD hahahah szekszy perf <3 A płaczący Kells ? Jeju Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jej, ten rozdział taki fajny... Seksy takie troche KINKY ale nie zeby mi to przeszkadzało, skądże znowu c: wyczuwam troche dramy bo mama Kellina mu daje ostatnią szanse a on jest jaki jest wiec pewnie cos nabroi za chwile XD

    OdpowiedzUsuń
  11. SEEEEEEGZY!
    Ughhh... było gorąco XDD
    Taki biedny Mike ;-;
    Jestem ciekawa co bedzie z Kellinem...idk co jeszcze napisać..ale pewnie niedługo bedzie jakaś drama. Nic czekam na kolejny XDD /@Huranicee

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzisz, problem z Twoimi rozdzialami jest taki, ze za szybko sie koncza ;-; peeeerf, pisz dalej bo uwielbiam to czytac C:
    @CallMeAmyxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Czuje,ze ten Kellic jeszcze mocno nas zaskoczy :3 Pisz dalej, bo jesteś genialna : ***
    ~Black

    OdpowiedzUsuń
  14. myślałam, zę to Vic będzie ojcem tego dziecka, ale............. czego ja oczekuję, taka drama na poczatku ;_____;
    mniejsza, rozdział jak zwykle zajebisty, nadrabiałam od początku bo niestety nie miałam internetów, więc nie byłam na bieżąco </3
    i jak mam być szczera podoba mi się taki "rebel kellin" XD
    Dżogurt, jesteś moim miszczem!

    OdpowiedzUsuń
  15. Dżogurt kiedy nastepny rodział ?! Nie możemy sie doczekać <3 na pewno bedzie jakaś drama ^^ No tak wracając do tematu rodział zajebisty z resztą jak wszystkie :3 kocham te twoje seksy :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana, super rozdział.
    Ja potrzebuje następnego ^^

    OdpowiedzUsuń