poniedziałek, 27 stycznia 2014

17.

Żem nie poszła do szkoły, to dodaję rozdzialik.
Komentarze sprawiają, że jestem szczęśliwa.
Smut ;)
Proszę.
_________________________
Temat Welly i zazdrości był zakończony. Po moim małym wybuchu, dziewczyna już nawet z nami nie siedziała, bo chyba nie mogła znieść tych piorunów, które ciskałem z oczu w jej stronę. Michelle zerwała z Mikem, który wydawał się tym trochę przygnębiony. Zrobiło mi się go żal, bo zależało mu na niej, ale popełnił błąd, za który musiał teraz zapłacić. Próbował z nią rozmawiać, przepraszał, mówił, że to był tylko uścisk, ale Michelle nie chciała tego słuchać. Moim zdaniem trochę przesadzała. Chłopak nawet następnego dnia postanowił spróbować o nią powalczyć, ale bez skutku. Mike został bez dziewczyny.
Mój związek z Victorem to była całkiem inna historia. Żadnych sprzeczek, zero gniewu, tylko prawdziwe uczucie, uśmiechy, pocałunki, radość. Nie mogliśmy zachowywać się jak para przy innych, ale gdy tylko mieliśmy taką możliwość, wykorzystywaliśmy ją. Tym sposobem na mojej szyi pojawiło się kilka malinek, których nie potrafiłem zakryć i tu pojawił się problem. Przecież nie będę chodził w szaliku podczas prawie trzydziestostopniowego upału, bo uznają mnie za idiotę. Moje włosy nie były na tyle długie, abym mógł zakryć nimi kawałem skóry. Reasumując, byłem w ciemnej dupie, bo ludzie zaczęli patrzeć na ślady, aby później między sobą szeptać, jednocześnie na mnie zerkając. Oczywiście wszystko widziałem i na początku próbowałem to olać, ale w końcu zrobiło mi się głupio i postanowiłem odejść od tego zamieszania. Jak już mówiłem, wszyscy wiedzieli, że byłem gejem. O Vicu prawie nikt.
- Dlaczego siedzisz tu sam? - usłyszałem za sobą głos Matty'ego.
Poszedłem na małą polanę, gdzie siedziałem sam, wsłuchując się w śpiew ptaków i szumiące drzewa. Musiałem się uspokoić i zrelaksować, więc potrzebowałem towarzystwa natury, która odgrywała rolę mojego najlepszego przyjaciela. Pomagała mi ciszą, na której mi zależało. Chciałem odpowiadać na nią tym samym. Milczenie jest złotem, a las rozumie to zdanie, więc zaproponuje ci złoto. Dlatego tu przyszedłem. Chciałem stać się nieco bogatszy.
- Co masz na myśli w słowie sam? - zapytałem cicho.
- Głównie to, że nie ma przy tobie Vica - odparł, siadając obok mnie po turecku.- Coś się stało? Pokłóciliście się? Coś ci zrobił? Ty mu coś zrobiłeś?
- Nic się nie stało. Musiałem uciec od zgiełku plotek. Nie chcę, żeby inni dowiedzieli się o moim związku z Victorem.
- Ty nie chcesz? - zmarszczył brwi.
- On nie chce. Mi jest to raczej obojętne, bo i tak wszyscy wiedzą, że jestem gejem. O Vicu nie wiedzą, a jemu zależy, żeby zachować to w tajemnicy. Te malinki na szyi wcale mi nie pomagają. No i te jego spojrzenia podczas śniadania. Już sam nie wiem, czego on tak naprawdę chce.
- Chce ciebie, to oczywiste, więc może wysyła do ciebie takie sygnały, aby inni się domyślili, że jesteście razem, ale chce, żebyś to ty powiedział innym, a nie on?
- On tego nie chce, przecież by mi powiedział, że ta sprawa jest już zamknięta - westchnąłem, kładąc się na plecach.
Zacząłem wpatrywać się w zieloną koronę drzew, przez którą przedzierały się promienie słoneczne i docierały do polany. Nastała cisza przerywana naszymi oddechami. Matty myślał, bo długo się nie ozywał. Znałem go już ładne parę lat, wiedziałem o nim wiele rzeczy i potrafiłem powiedzieć, kiedy się skupiał. Miał wtedy lekko zmarszczone brwi i często poprawiał okulary. Tak było również tym razem.
- A według mnie chce - odezwał się w końcu spokojnie.- Zachowuje się spontanicznie przy nas i przy swoich przyjaciołach, zostawił ci malinki na szyi, a przecież jesteś cholernie blady, więc to logiczne, że będzie je dobrze widać. Ciągle na ciebie patrzy. Oczy mu się błyszczą, Kellin, jeśli on nie jest tobą zauroczony, to na pewno się w tobie zakochał.
Podparłem podbródek na dłoni i zamknąłem oczy. Rozważałem możliwość jego zakochania się we mnie, ale wydało mi się to dość absurdalne. To o wiele za szybko, aby się we mnie zakochał. Z drugiej strony, ten sposób, z jakim mnie traktował, był cudowny i nie byłem pewien, czy robiłby to samo, gdyby czegoś do mnie nie czuł. Nie nadawałem się do takich rzeczy. To było trudne do przeanalizowania, więc czekałem na rozwój wydarzeń.
- Może. Nie wiem.
- Wydaje mi się, że dostaniesz odpowiedzi na wiele swoich pytań już dzisiaj wieczorem, bo organizujemy sobie kemping. 
- Serio? - uniosłem brew w górę i usiadłem na ziemi.- Czemu nic nie wiem?
- Bo sobie poszedłeś, a my w tym czasie rozmawialiśmy z opiekunami. Powiedzieli, że musi być kulturalnie i się zgodzili. Namioty są dwu- i trzyosobowe. Bierzemy dwuosobowy? - zapytał.
Pokiwałem twierdząco głową. Nie chciałem, żeby Matty;emu było przykro, więc nie powiedziałem mu, że wolałbym spędzić noc z Victorem. Zresztą, to na pewno byłoby nierealne, a ja już wystarczająco zaniedbałem mojego przyjaciela, więc postanowiłem spędzić noc właśnie z nim, gadając o wszystkim i o niczym i robiąc różne głupie rzeczy. W końcu byłem dobrym kumplem, a przynajmniej starałem się takim być.
Jak się okazało i wcale mnie nie zdziwiło, w kempingu brali udział tylko najstarsi obozowicze. Rozbijaliśmy namioty na jednej z dużych polan w lesie, niedaleko obozu, aby w razie czego mieć możliwość szybkiego powrotu do domków. Załatwiłem z Mattym dwuosobowy namiot, który wbrew pozorom był nawet duży i mogłaby zmieścić się tu jeszcze jedna osoba, ale nie chciałem większego towarzystwa.
Wszyscy znajdowali się na polanie, aby rozbić namioty. Byliśmy już po obiadokolacji, wystarczyło postawić namiot, wrócić do obozu po wszystkie potrzebne rzeczy i znów przyjść na polanę. Przytrzymywałem namiot, gdy Matty wbijał kołki w ziemię. Zauważyłem, że z uśmiechem spogląda na mnie nikt inny jak Vic. Chłopak dotknął palcami swojej szyi, po czym wskazał na swoje usta i zagryzł dolną wargę. On mnie kiedyś wykończy, przysięgam. Posłałem mu karcące spojrzenie i pokręciłem głową. Nie będzie robił mi kolejnych malinek, nie będzie mnie gryzł, ani nie będzie mnie ssał na różne sposoby. Zmusiłem się jednak na lekki uśmiech i oczywiście nie zdziwił mnie fakt, że po chwili znów stałem się czerwony jak burak. Może miałem jakieś problemy z organizmem, nie miałem pojęcia, ale zaczęło mnie irytować. 
Matty w końcu zamocował liny i namiot stał przed nami w całej okazałości. Teraz wystarczyło przynieść koce i śpiwory oraz jakieś inne pierdoły. Obaj ruszyliśmy wąską ścieżką prowadzącą do obozy, aby wziąć nasz ekwipunek.
- Co znów zrobił, że jesteś cały czerwony? - zapytał chłopak.
- On nie musi nic robić, żebym się rumienił - westchnąłem szczerze.- Ale tym razem po prostu nawiązał do malinek, które po sobie zostawił.
- Są dosyć okazałe, musi nieźle ssać.
Zatrzymałem się i spojrzałem na niego z rozbawieniem w oczach. Matty dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, co powiedział, po czym otworzył szerzej oczy i zaśmiał się krótko. Lubiłem pozytywnego Matty'ego, bo to oznaczało, że nie mieliśmy do czynienia z większymi problemami. Rudowłosy miał to do siebie, że martwił się nieco na zapas, ale w tym momencie nie widziałem zatroskania.
- O matko, przepraszam - wyszczerzył się do mnie.
- Za co mnie przepraszasz? Stwierdziłeś fakt - zaśmiałem się i zaczęliśmy iść dalej.- Ale tak, masz rację. Vic dobrze ssie.
- Przeżyłbym bez tej informacji.
Dotarliśmy do obozu, poszliśmy do naszego domku i zabraliśmy plecaki, które wcześniej przygotowaliśmy. Gdy upewniliśmy się, że wszystko mamy i nie będzie potrzeby wracania tutaj, aby wziąć zapomniane rzeczy, w spokojnym tempie wróciliśmy na polanę, gdzie krzątało się już wielu chłopaków. Nie mieliśmy większych planów na ten wieczór. Najwyraźniej każdy robił co chciałem, żadnej grupowej celebracji, co bardzo mi pasowało, bo nie chciałem znów być sponiewierany po alkoholu. O jeden raz za dużo.
Weszliśmy do namiotu i położyliśmy plecaki przy ściankach. Było tu dużo miejsca, nie musiałem się schylać, gdy siedziałem. Podczas spania również będzie wygodnie. Rozłożyliśmy koce, śpiwory i poduszki, po czym ustawiliśmy niewielką lampkę na baterię w rogu namiotu. Mieliśmy jakieś jedzenie, będzie przyjemnie.
Wyszliśmy z namiotu, aby zobaczyć, czy inni robią coś, co by nas zainteresowało. Każda grupa zajmowała się czymś innym, nie wiedzieliśmy, do kogo moglibyśmy się przyłączyć. W końcu zobaczyliśmy Justina, Jacka i Gabe'a, którzy siedzieli nieco na uboczu, więc postanowiliśmy się do nich przysiąść. Nieopodal nas siedzieli Meksykanie, wśród których Vic miał gitarę i grał spokojną melodię. Po chwili zaczął śpiewać, a ja nie potrafiłem oderwać od niego wzroku i zmusić swoich uszu do niesłuchania jego cudownego głosu. Po kilku sekundach dołączył się do niego Jaime, który umiał dobrze śpiewać i nieco się zdziwiłem, bo o tym nie wiedziałem. Chyba wpatrywałem się w szatyna o wiele za długo, bo z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Olivera.
- Ej, Fuentes, pedał się na ciebie gapi!
Wyprostowałem się i szybko odwróciłem wzrok, udając, że wcale tego nie robiłem. Nikt nie mógł się dowiedzieć. Vic zagrał jakąś szybką melodię na gitarze, po czym chwycił struny, aby przestały drżęć i wydawać z siebie jakiekolwiek dźwięki.
- Wow, szczęściarz ze mnie - parsknął śmiechem, a inni mu zawtórowali.
Nie gniewałem się. Wiedziałem, że robi to tylko dlatego, aby się nie zdradzić. Nadal nie chciał wychodzić z szafy i otwarcie mówić o swojej seksualności. Szczerze mówiąc, gdyby kilka lat temu chłopaki nie odkryły mojej orientacji, też bym pewnie siedział cicho i się z tym nie obnosił. Nie, żebym teraz to robił. Po prostu byłem w innej sytuacji niż Vic. Jego lubili wszyscy, a ja przyjąłem miano wyrzutka. Vic nie chciał być takim nieudacznikiem jak ja.
Na dworze siedzieliśmy jeszcze przez dłuższy czas. Rozmawiałem głównie z przyjaciółmi, raz po raz zerkając na Vica. Starałem się tego nie robić, naprawdę się starałem, ale to było silniejsze ode mnie. W końcu się ściemniło i rozeszliśmy się do namiotów. Zapiąłem zamek i włączyłem lampkę. Matty otworzył paczkę z jakimiś chrupkami, a ja chwyciłem dwa i je zjadłem.
- Powiedz mi, dlaczego ostatnio jesteś taki szczęśliwy? - zapytałem, układając się wygodnie na kocu.
- Co masz na myśli?
- Nie denerwujesz się na Vica. Na mnie tez nie. Nie martwisz się. To ciekawe.
- Po prostu - wzruszył ramionami.- To nie czas na marudzenie.
- A może to zauroczenie, co? - uśmiechnąłem się dosyć jednoznacznie.- Jak Brittany?
Matty uśmiechnął się do siebie i poprawił okulary na nosie. Rumienił się, widziałem to nawet w tym słabym świetle. Zakochał się. Na pewno się zakochał.
- Brittany jest wspaniałą dziewczyną. Wymieniliśmy się numerami telefonów, mam nadzieję, że po obozie uda nam się spotkać.
- Tego ci... O matko, co to było?! - pisnąłem, gdy zobaczyłem jakiś cień za materiałem namiotu, a po chwili dziwnie brzmiące dźwięki, jakby ktoś się tu skradał.
Matty przystawił palec do ust, a ja podciągnąłem kolana pod brodę i oplotłem nogi rękoma. Po chwili usłyszeliśmy, jak ktoś szamocze się przy zamku namiotu, aż w końcu go otwiera i pojawia się w środku...
- Matko boska, Vic, co to do cholery jasnej robisz? - odetchnąłem i przewróciłem teatralnie oczami.
- Przyszedłem - uśmiechnął się, siadając obok mnie.- Mam propozycję, bardziej do Matty'ego. Mógłbym spędzić noc z Kellinem? - zapytał, a ja spojrzałem na szatyna i zmarszczyłem brwi.
Chciał spędzić ze mną noc? Proszę bardzo! Matty przez jakiś czas pozostawał nieco sceptyczny, bo chyba nie chciało mu się wychodzić z namiotu i mnie tu zostawiać, ale Vic był przekonywujący i potrafił manipulować ludźmi.
- Wasi przyjaciele mają duży namiot, Matty, zmieścisz się.
- Chyba nie mam innego wyboru - mruknął.- W porządku. Miłej nocy.
Uśmiechnął się lekko i wyszedł z namiotu. Vic zapiął zamek, po czym odwrócił się do mnie i od razu pocałował mnie w usta. Nie czekałem i oddałem pocałunek, umieszczając dłonie na jego karku i bawiąc się jego włosami. Cały dzień nie mieliśmy okazji spędzić ze sobą nawet chwili, więc potrzebowałem tej bliskości. W końcu oderwaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza.
- O wiele mi lepiej - uśmiechnął się i położył na jednym ze śpiworów.
Ja ułożyłem się na drugim. Leżeliśmy na bokach, aby móc na siebie patrzeć. Byliśmy tak blisko siebie, że czułem jego oddech na mojej skórze. Nasze nocy prawie się stykały, a oczy wymieniały się uczuciowymi spojrzeniami.
- Nudziło ci się u ciebie w namiocie? - zapytałem spokojnie.
- Trochę. Smutny Mike to głupi Mike, nie chciało mi się z nim siedzieć. Mam nadzieję, że Matty nie będzie miał mi za złe, że go wygoniłem?
- Raczej nie. Jest ostatnio w dobrym humorze.
- To dobrze. Musze się tobą nacieszyć.
Z tymi słowami przewrócił mnie na plecy i nachylił się nade mną, po czym namiętnie wpił się w moje wargi. To nie był czuły i spokojny pocałunek. Chciał wyciągnąć z tego jak najwięcej, podobnie jak ja, więc dałem mu się zdominować. Raz po raz odrywaliśmy się od siebie, aby zaczerpnąć powietrza, ale przerwy te trwał dosłownie dwie sekundy. Vic chwycił końce mojej koszulki i zaczął podwijać ją do góry. Oderwałem się od niego i złapałem jego dłonie. Musiałem nad tym pomyśleć. Może i uprawialiśmy już seks, z którego prawie nic nie pamiętałem, ale moje podejście do tych spraw było dość sceptyczne. To Vic, Kellin, debilu. Nic ci nie zrobi. Już uprawialiście seks. Nie będzie cię do niczego zmuszał, jeśli tego nie chcesz.
No właśnie, to Vic. Był ważny, był kochany i chyba właśnie tego chciałem.
Zauważył chwilę zawahania, więc zszedł ze mnie i położył się obok na boku, podpierając głowę na ręce. Uśmiechał się lekko i patrzył na mnie z rozbawieniem. Pewnie mój opór zaczynał go nudzić i postanowił przeistoczyć to wszystko w żart. Podobało mi się to podejście do sprawy, bo nie miał do mnie pretensji, ale bądźmy poważni. Chciałem rozważyć wszystkie za i przeciw, chociaż z każdą chwilą widziałem coraz więcej zalet.
- No i co mi teraz powiesz, co? - zapytał ze śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne - burknąłem.
- Uprawialiśmy już seks. W dosyć głupich okolicznościach, ale uprawialiśmy. Czego się boisz?
- Że to odbije się jakoś na mojej psychice. Że jak będziemy uprawiać seks jako para, coś sknocę i spojrzysz na mnie w mało przychylny sposób.
- Jej, Kellin, nawet tak nie myśl - westchnął, siadając prosto i chwytając moje dłonie w swoje.- Dla mnie jesteś idealny, więc po seksie nie spojrzę na ciebie w inny sposób. W co najwyżej lepszy. Zresztą, gdybym miał jakiś problem, to bym nawet nie próbował się do ciebie dobrać.
Pokiwałem głową, po czym usiadłem na nim okrakiem i łapczywie wpiłem się w jego usta. Vic poprawił mnie na sobie i całkowicie się wyprostował. Ściągnąłem z niego koszulkę, którą rzuciłem za siebie, po czym zabrałem się za rozpinanie jego rozporka. Wsunąłem dłoń do jego bokserek i zacząłem masować jego nabrzmiałą męskość, na co ten oderwał się ode mnie i wydał z siebie cichy jęk. Odchylił głowę do tyłu, dając mi przy tym dostęp do swojej szyi, którą zaczął całować i delikatnie kąsać. Chciałem, żeby dobrze zapamiętał tę noc, nawet jeśli nigdy nie robiłem takich rzeczy jak teraz. To było nowe, ale raczej przyjemne. Poczułem, jak Vic ściąga ze mnie koszulkę i tym razem mu nie przeszkodziłem. Następnie rozpiął rozporek, a ja oderwałem się od niego i nieco uniosłem, aby mógł ściągnąć ze mnie rurki. Wyciągnąłem dłoń z jego bokserek i zszedłem z niego, aby odrzucić spodnie na bok i dać mu szansę na ściągnięcie swoich. Ponownie się pocałowaliśmy i tym razem zabraliśmy się za pozbywanie się bokserek. Vic był już twardy, ja również zaczynałem się podniecać i chciałem już to poczuć. Nie po pijaku, nie pod wpływem. Potrzebowałem prawdziwych odczuć, które wiedziałem, że on mi da. Odda mi siebie, ja oddam się jemu. To był mój plan na tę noc.
Chłopak zahaczył palce o gumkę moich bokserek, po czym zaczął je zsuwać, a ja uniosłem biodra, aby mu to ułatwić. Po chwili i on był już nagi. Chwycił mnie w pasie i ponownie posadził na swoich kolanach, abym usiadł na nim okrakiem. Jego palce muskały każdy kawałem mojego ciała, specjalnie omijając penisa, abym stwardniał jeszcze bardziej. Delikatnie dotykał moje policzku, usta, szyję, ramiona, obojczyki, brzuch, uda, kolana, a ja nie mogłem już wytrzymać. Potrzebowałem jego dotyku tylko w jednym miejscu. Chwyciłem jego dłoń i nakierowałem na swoje przyrodzenie. Szatyn uśmiechnął się i pocałował mnie w usta, zaczynając poruszać ręką w spokojny sposób, który sprawiał mi wiele przyjemności. Ja chwyciłem jego męskość i również zdecydowanie ją gładziłem. Nasze usta ocierały się o siebie przy każdym jęku, który wydostawał się spomiędzy naszych warg. To było cudowne i nie chciałem przestawać, ale zdawałem sobie sprawę, że nieuchronnie zbliżamy się do punktu kulminacyjnego.
- O-okej, Kell, starczy - wydyszał, a ja puściłem jego penisa.- Sięgnij po moje spodnie, w tylnej kieszeni jest mała butelka z lubrykantem.
- Czy ty specjalni przyszedłeś tutaj, aby uprawiać ze mną seks? - spojrzałem na niego kątem oka, gdy wychyliłem się po jego spodnie, z których kieszeni wyciągnąłem niewielki lubrykant.
- Nie. Ale przezorny zawsze ubezpieczony.
Uśmiechnąłem się lekko i wróciłem do poprzedniej pozycji. Nadal siedziałem na nim okrakiem, jego przyrodzenie ocierało się o moje, a ja otworzyłem buteleczkę i chwyciłem jego dłoń, na którą wylałem nieco żelu. Mogłem go nim pokryć, ale najpierw niech trochę mnie przygotuje, a dopiero później osobiście zajmie się moim tyłkiem. Vic pokrył palce lubrykantem i pocałował mnie w usta, abym nie skupiał się na tym, co robił tam na dole. Dbał o to, abym się zrelaksował. Poczułem, jak wsuwa we mnie palec i sapnąłem ciężko, próbując oderwać się od ust chłopaka, ale ten chwycił moje policzki wolną dłonią i przeciągnął pocałunek. Musiałem się zrelaksować. Jego palec poruszał się spokojnie,z  sekundy na sekundę podkręcając tempo. Po chwili poczułem jak do pierwszego dołącza drugi palec i nie mogłem dalej całować Vica, bo wydałem z siebie cichy jęk. Szatyn dodał tez trzeci palec i to trochę zabolało, więc zagryzłem dolną wargę. Nie było źle, myślałem, że będę krzyczał z bólu, czy coś w tym rodzaju, ale musiałem przyznać, że po jakimś czasie zaczęło mi to sprawiać przyjemność. W końcu Vic wyciągnął ze mnie palce i pokrył lubrykantem swoją męskość, wyraźnie sprawiając sobie przy tym przyjemność.
- Mam się położyć? - zapytałem cicho.
- Nie musisz. Możesz na mnie siedzieć i to kontrolować. Będzie ci łatwiej, bo nie będę w stanie zrobić niczego, co by ci nie pasowało.
- Umm... Vic?
- Tak?
Nastała chwila ciszy, a ja spojrzałem na jego penisa, a następnie na uśmiechniętą pogodnie twarz.
- Czy możemy uznać, że to będzie nasz pierwszy raz?
- Oczywiście, że tak. Tamto się nie liczy. I tak mało co pamiętam.
Pocałowałem go w usta, po czym uniosłem się nieco, aby móc zanurzyć w sobie jego przyrodzenie. Vic chwycił moje biodra i nakierował mnie na swojego penisa, a ja trzymałem dłonie na jego ramionach. Powoli zacząłem się obniżać i gdy poczułem, że jego męskość zaczyna we mnie wchodzić, wydałem z siebie długi i głośny jęk oraz wbiłem paznokcie w jego skórę. W końcu usiadłem i miałem go całego w sobie. Oplotłem szyję chłopaka ramionami i mocno się w niego wtuliłem, przyzwyczajając się do uczucia pełności. Vic zaczął delikatnie masować skórę w okolicach moich bioder, co sprawiło, że się rozluźniłem i ból, który pojawił się na początku, już prawie zniknął.
- Jest dobrze? - zapytał.
- Tak - szepnąłem do jego ucha.- Teraz co?
- Teraz zacznij poruszać się w górę i w dół. Wybierz sobie tempo, ale nie zaczynaj za szybko i gwałtownie, bo będzie cię boleć.
Pokiwałem głową i wyprostowałem się, po czym oparłem swoje czoło o jego i powoli zacząłem poruszać się w górę i w dół. Rozchyliłem wargi i spojrzałem prosto w oczy chłopaka, który uśmiechnął się lekko. Jego dłonie nadal pozostały na moich biodrach i pomagały mi się poruszać. Może i czułem trochę bólu, ale po jakimś czasie był już prawie niewyczuwalny i zaczął ustępować przyjemności. Vic oddychał głęboko, raz po raz całując moje usta. Tak wolne tempo chyba nie do końca go satysfakcjonowało, więc postanowiłem przyspieszyć, co pozytywnie go zdziwiło. Jęknąłem głośno i zagryzłem dolną wargę, zamykając przy tym oczy. Było mi coraz przyjemniej i chciałem więcej.
- Huh, Vic - jęknąłem i poczułem, jak chłopak kładzie się na plecach i ciągnie mnie za sobą.
Przylegałem do jego klatki piersiowej, moje nogi znajdowały się po dwóch stronach jego ciała, a on mocno chwycił mnie za plecy, abym przestał się ruszać. Najwyraźniej teraz zacznie się prawdziwy seks. Jego biodra zaczęły poruszać się w górę i tym samym jego penis bardziej się we mnie wpychał. Zareagowałem krótkim krzykiem, bo tempo było szybsze, a i przyjemność zaczęła się kumulować. Dwa ruchy na jedną sekundę, a gdy zacząłem jęczeć z przyjemności i błagać go o zrobienie czegokolwiek, co zwiększyłoby te doznania, częstotliwość jego ruchów znacznie się zwiększyła. Nasze usta i języki połączyły się w namiętnym i nieco mokrym pocałunku. Raz po raz któryś z nas wydawał z siebie głośniejszy jęk, aż w końcu robiliśmy to jednocześnie, Vic nieco ciszej, a ja głośniej. Ciemnie kosmyki moich włosów zaczęły przyklejać się do mojego czoła, a na skroniach szatyna pojawiły się małe kropelki potu.
- V-Viiiic - wydyszałem.- Zr-zrób coś.
Chłopak zaczął trącać jakiś punkt wewnątrz mnie, który sprawił, że byłem dosłownie na krawędzi własnej wytrzymałości. Następnie kazał mi się podnieść, aby mógł chwycić mojego penisa i zaczął szybko poruszać po nim dłonią. Jego ruchy stały się mnie rytmiczne, więc to ja postanowiłem się teraz poruszać.
- Uch, Vic, kurwa, o Boże, Vic, Vic, Vic, Viic, huh - zamknąłem oczy, odchyliłem głowę do tyłu i doszedłem na jego dłoń i brzuch.
- J-jesteś taki cudowny, och, K-Kellin - jęknął i poczułem, jak dochodzi wewnątrz mnie.
Siedziałem na nim jeszcze krótką chwilę, po czym zszedłem z niego i opadłem na śpiwór obok. Obaj ciężko dyszeliśmy i patrzyliśmy na siebie świecącymi oczami, uśmiechając się przy tym. Było downie. Nie mogłem uwierzyć w to, że tak długo się opierałem i traciłem możliwość czucia takiej przyjemności. Vic sprawił, że było to niesamowite, bo było właśnie z nim.
- I jak? - zapytał cicho.
- Wspaniale - uśmiechnąłem się szerzej i czule pocałowałem go w usta.
Następnie usiadłem prosto i chwyciłem swoje bokserki, które na siebie nałożyłem. Nie mogłem zbyt długo siedzieć nago. Nie miałem dystansu do swojego ciała.
- Masz tu może chusteczki?
Wtedy wpadłem na pewien pomysł. Skoro dzisiaj był dzień, a w sumie to noc prawdziwych pierwszych razów, to to wykorzystajmy.
- Nie będą ci potrzebne - oznajmiłem spokojnie, po czym nachyliłem się nad jego brzuchem i zacząłem zlizywać z niego swoje nasienie.
Wiedziałem, że Vic był cholernie zdziwiony, ale raczej w pozytywny sposób. Oczyściłem jego brzuch i tors, po czym chwyciłem jego dłoń i zassałem się na miejscach, gdzie znajdowała się moja sperma. Gdy wszystko było już czyste, spojrzałem mu w oczy i połknąłem białą substancję znajdującą się w moich ustach. Vic uniósł brwi i otworzył usta, po czym uśmiechnął się krótko i czule mnie pocałował.
- To było seksowne. Nie brzydziłeś się? - zapytał ze śmiechem, zakładając na siebie bokserki i koszulkę.
- Kiedyś musiałem spróbować. Swoją drogą, to nawet nie jest takie okropne.
- No widzisz. Wszystko co związane z seksem nie jest takie okropne.
Pokiwałem głową i ubrałem koszulkę, po czym położyłem się obok chłopaka i przykryłem nas kocem. Nie chciałem wchodzić do osobnego śpiwora, bo to by oznaczało, że byłbym odgrodzony od Vica. Położyłem głowę na jego torsie, a jedną ręką chwyciłem go w pasie. Wsłuchiwałem się w spokojne bicie jego serca. Ziewnąłem. Zmęczenie brało w górę.
- Chodźmy spać, jesteś zmęczony - stwierdził, a ja pokiwałem głową i mocniej się w niego wtuliłem.- Słodkich snów. Jesteś cudowny. Dobranoc, skarbie.
Uśmiechnąłem się i niemal od razu wpadłem w objęcia Morfeusza.

14 komentarzy:

  1. Dosyć dawno nie komentowałam, ale teraz to zrobię.
    To było po prostu przeurocze. Jak go instruował to już w ogóle miałam ogromny uśmiech na twarzy. Cudowne, naprawdę. Ale wiesz, ja cały czas mam wrażenie, że teraz doprowadzasz do tego, że rzygamy tęczą, a zaraz walniesz taką dramę i zapamiętamy, że ADZIE SIĘ NIE WIERZY. Bo ty zawsze odwalisz coś takiego i potem masz pogróżki od szalonych shiperek, że cię na krokwi powieszą.
    Życzę ogromu czasu na pisanie następnych rozdziałów i tyle samo weny.
    xoxo, rare_shit

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, Dżogurciku, to było takie awwwwwwwwww, że aż mi brak słów. Kellin, mimo, że tak nieśmiały, to słodki i jezu. Jak sie go pytał, czy to może być ich pierwszy raz, to aż wymsknęło mi się 'awwwwwwwwwwwwwwwwww'
    Jak Ty to robisz, że jesteś królową Kellica? ;c
    Halo, gdzie nasza drama, czekam na dramę, która mi złamie serducho.
    Kochamy Cię mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. OMGOMGOMG UMIERAM? Ten rozdział jest niesamowity. Tak mi sie ryj cieszy... Kellin taki mega uroczy... Vic taki czuły AWWWWWWWW ;-; No i właśnie na takie seksy czekałam od samego początku tego ff. Teraz to już napewno nie będę mogła sie skupić na nauce XDD Tak sie zastanawiam co może być w następnym rozdziale...pewnie wszyscy sie dowiedzą że Vic jest gejem, idk. Wszystkiego można sie po Tobie spodziewać XDD Ale wiesz...chciałabym żeby byli mimo wszystko w tym ff razem ... No nic.. Czekam na następny rozdział. Pisz, pisz, pisz i nie przestawaj ;D KC<3 /@Huranicee

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie mam jedno: ile osób ich słyszało? ;D Zapomnieli gdzie są? Vic zapomniał? Vic w ogóle nie uważa już? Niee, to by było zbyt piękne. Może (pewnie) coś czuje, ale i tak ostatecznie zrobi tak, żeby wygrać zakład. Drama musi być, nie?

    I tego, czasem nie mam czasu skomentować, ale jestem i czytam na bieżąco.

    @Lynn_PL

    OdpowiedzUsuń
  5. awwwwwww ile słodyczy ;-; ale wyczuwam dramę, także eh ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. awwwwwwwwwwwwwwwweh ;; cute as fuck ;;
    ps. smutny Mike to nie jest głupi Mike, głupi to jest Victor :(

    OdpowiedzUsuń
  7. vic jako instruktor sexu,trochę puaczę XDDD
    "VIC NIEŹLE SSIE"

    OdpowiedzUsuń
  8. Komentuję mimo że nie mam dzisiaj nastroju, ale chcę, żebyś była szczęśliwa i chcę nowego rozdziału. Najpierw muszę pochwalić, że rozdział jest bardzo długi. Jest ślicznie, pięknie, zabawnie, ale strasznie boję się dramy w 18 rozdziale ;-; idk, ale chyba za bardzo przeżywam te dramy. tyle ode mnie.
    //blush244

    OdpowiedzUsuń
  9. ok, będzie drama, już to widzę <3
    kocham dramy
    szczególnie te Dzogurtowe
    jak zwykle umarłam ze szczęścia
    no bo plzzzzzzzzzzz
    czekam na 18
    @NoOtheHope

    OdpowiedzUsuń
  10. ily dżogurt, w końcu u nich wszystko dobrze awwwwwwwww czy tylko ja tak długo na to czekałam?

    OdpowiedzUsuń
  11. Adzia, omg jakie cudooooowne!
    awwww, i asdfklaksdjhf, no jeju;-;
    Vic taki uroczy, Kells taki uroczy, taki cudny Kellic :"3
    świetne, przecudne, i w ogóle, no wiesz. perf.
    dawaj już tą dramę, bo nie wytrzymam ;______; kc bardzo

    OdpowiedzUsuń
  12. KEMPING pierwsza myśl będą seksy i miałam racje
    OMG DŻOGURT CO TY ROBISZ Z MYM ŻYCIEM
    DFHUISGUIS;ODS

    OdpowiedzUsuń
  13. "Vic dobrze ssie" pls XDDDDDDD
    cO ZA PROGRESS, KELLIN DORASTA
    ok nie brzydzi się tak bardzo spermy ale nadal jest cipom XDD
    spoko smut, czekam na drame XDD
    @negative_hero

    OdpowiedzUsuń
  14. moj MÓZG
    Umarłam.

    OdpowiedzUsuń