piątek, 17 stycznia 2014

15.

Hai. Przepraszam, że dodaję dopiero dzisiaj, ale w tygodniu nie miałam kiedy :c
Komentujemy i takie tam c:
Endżoj.
__________________________
- Tylko podciąć?
- Na razie tak. Umm, Vic? Poszedłbyś po coś do picia do jakiegoś całodobowego?
Siedziałem na fotelu fryzjerskim przez dużym lustrem. Zaczynałem zarastać i nijak nie potrafiłem ogarnąć swoich włosów, więc postanowiłem wykorzystać moment, w którym byliśmy w mieście i pójść do fryzjera. Miałem trochę pieniędzy, starczyło na strzyżenie, więc razem z Victorem wstąpiłem do otartego salonu. Chłopak siedział na kanapie i przeglądał jakieś magazyny, czekając, aż fryzjer wykona swoją robotę. Jako że chciałem zrobić z włosami coś innego, ale jednocześnie zdziwić Vica i zrobić mu niespodziankę, musiałem się go stąd pozbyć, więc wysłałem go do sklepu. Szatyn skinął głową, wstał z sofy i wyszedł z budynku. Wtedy spojrzałem na fryzjera, który chwycił nożyczki.
- Mógłby pan trochę podciąć końcówki, a potem wygolić jeden bok? - zapytałem.
- Mógłbym. Który?
- Lewy. Tak mniej więcej do tego miejsca - pokazałem mu dłonią granicę, a mężczyzna skinął głową i rozpoczął swoją pracę. 
Z końcówkami poradził sobie szybko, odłożył nożyczki i sięgnął po maszynkę. Zacząłem się denerwować, co może pomyśleć o mnie Vic, ale potrzebowałem zmian, nie tylko wyglądu, ale też osobowości i zachowań. Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze, tracące ciemne kosmyki włosów po lewej stronie głowy. Powinno być dobrze. Jeśli Vicowi będzie się podobać, będę zadowolony. Nie chciałem, żeby patrzył na mnie w jakiś inny sposób.
Fryzjer jeszcze kilka razy musnął maszynką moje włosy, wtarł w nie jakąś odżywkę, aż w końcu otrzepał mnie z kosmyków i spojrzał na mnie pytająco. Przejrzałem się w lustrze, odwracając głowę, aby zobaczyć wygolony bok, po czym uśmiechnąłem się i pokiwałem głową.
- Cudownie - powiedziałem, wstając z fotela.
Podeszliśmy do lady, gdzie znajdowała się kasa. Zapłaciłem i wyszedłem z salonu, szukając Vica, który miał przecież iść jedynie do sklepu po jakieś picie. W końcu go zauważyłem. Szedł w moja stronę z dwiema butelkami piwa. Alkohol, znowu alkohol...
Gdy stanął obok mnie, zmarszczył brwi i chwycił mój podbródek, aby odwrócić moją głowę. Zaczął skanować wzrokiem mój bok, po czym rozchylił usta i uśmiechnął się lekko.
- Matko boska, Kellin - zaśmiał się, a ja uniosłem brew w górę.- Co żeś zrobił?
- Nie podoba ci się? - zapytałem niewinnie.
- Wręcz przeciwnie. Jest naprawdę fajnie. Tak... Inaczej. Zadziornie, a jednak teraz wyglądasz bardzo pedalsko - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałem.
- Jakby nie patrzeć, jestem pedałem.
- Moim pedałem - mruknął, krótko całując mnie w usta, po czym wręczył mi puszkę z piwem.- Miało być picie, przyniosłem picie.
- Nie wiem, czy alkohol to dobry pomysł - powiedziałem z przekąsem.
- To tylko jedno piwo. Do niczego dzisiaj nie dojdzie, obiecuję.
Skinąłem głową, po czym otworzyłem puszkę i upiłem z niej dwa łyki. Publiczne picie alkoholu było chyba zakazane, tym bardziej, że my w ogóle nie mogliśmy do pić, ale nie przejmowaliśmy się tym. Gdy Vic otworzył swoją puszkę, chwyciliśmy się za wolne ręce i poszliśmy przed siebie, raz po raz upijając trochę piwa w puszki. Spacerowaliśmy po całym mieście, raz po raz zatrzymując się, aby się pocałować. Zachowywaliśmy się jak najzwyklejsza para. Czułem się, jakby Vic był moim chłopakiem, do którego żywiłem prawdziwe, silne uczucie. To drugie się zgadzało, to pierwsze niekoniecznie. Nie chciałem pytać o to, czy zostanie moim chłopakiem, bo bałem się, że mnie wyśmieje, dlatego też czekałem na jego ruch. Miałem jednak wrażenie, że nie spieszyło mu się z pytaniem mnie o chodzenie. Wiedziałem, że te nasze relacje nie trwały długo, bo tylko dwa tygodnie, ale zdążyłem się do niego zbliżyć i mu zaufać. Rzadko kiedy ufałem ludziom. Vic był wyjątkowy.
- Która jest godzina? - zapytał, a ja wyciągnąłem telefon z kieszeni.
- Druga trzydzieści osiem - odparłem, patrząc na podświetlony wyświetlacz, po czym schowałem komórkę.- Może lepiej zacznijmy iść na parking? Jeśli się spóźnimy, odjadą bez nas, a ja nie chcę iść tylu kilometrów, bo nie mam siły.
- Poniósłbym cię, jesteś lekki jak piórko - uśmiechnął się Vic, całując mnie w policzek, a ja byłem wdzięczny, że otaczała nas ciemność, bo inaczej zauważyłby mój pąsowy rumieniec.
Przed dotarciem na parking pamiętaliśmy, aby puścić swoje dłonie, bo nie chcieliśmy, aby ktokolwiek o coś nas podejrzewał. Trudno było mi się oderwać od Vica. Chciałem go całować, dotykać, trzymać za rękę, po prostu go czuć. Z kilkoma spojrzeniami utkwionymi w tobie było to trudne, jeśli nie chcieliśmy się ujawniać.
- Kurwa mać, Quinn - zawołał Matt, który stał z kilkoma chłopakami przy vanie.
Uśmiechnąłem się pod nosem i przeczesałem włosy palcami, po czym szybko oceniłem sytuację. Wszyscy patrzyli na mnie z szeroko otwartymi oczami i ustami, co bardzo mnie śmieszyło, bo przecież byłem tylko u fryzjera. Cieszyłem się, że jakoś zareagowali, nawet jeśli nie byłem pewny, czy reakcja ta była pozytywna czy negatywna. Tak czy siak, będą musieli się przyzwyczaić, bo nie wiem, ile czasu minie, aż wrócę do starej fryzury.
Gdy Vic odszedł do swojego brata, obok mnie pojawił się Matty. Był wściekły. Nie miałem pojęcia, czy chodziło mu o moje włosy, czy o to, że zostawiłem go samego i poszedłem z Victorem, ale złość z niego kipiała. Bałem się zapytać, o co mu chodzi, bo zrobi scenę przy innych i to ja oberwę, jak zwykle. Kochałem go jak brata, ale czasem przesadzał i musiał nauczyć się tolerować moje postępowanie. Zignorowałem go. Byłem zmęczony, nie miałem siły na wyjaśnienia. Marzyłem tylko o ciepłym łóżku, najlepiej z Victorem pod kołdrą, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że to niemożliwe. Na razie.
Vic
W drodze powrotnej co jakiś czas zerkałem na Kellina, który siedział przy oknie, opierając o nie głowę. Był zmęczony, ale wcale się mu nie dziwiłem - ja też chciałem się jak najszybciej położyć. Na dodatek, do ucha ciągle szeptał mu coś zdenerwowany Matty, ale brunet zupełnie go ignorował. Na pewno chodziło o mnie i zacząłem się tym przejmować, tym bardziej po tym, co powiedział mi dzisiaj Kellin. Matty o czymś wiedział. Wiedział, że w pewnym sensie wykorzystywałem Kellina, nawet jeśli teraz moje intencje był zupełnie inne, ale coś mi się tu nie zgadzało. Przecież nie planowałem tylko zaliczyć Quinna, a tu nagle powstaje plotka, że to właśnie był mój cel. Jeśli Matty wie o zakładzie, jestem w czarnej dupie. Najwyraźniej nie dogadał się z Kellinem i ten źle to wszystko odebrał. Chłopak nie wiedział o zakładzie, dzięki Bogu, ale jego głupi przyjaciel mógł mu w każdej chwili o nim powiedzieć. Dlatego też musiałem dmuchać na zimne i upewnić się, że mam wszystko pod kontrolą. Nie chciałem niszczyć tego, co udało mi się stworzyć z Kellinem, ale nie chciałem też przegrywać zakładu. Cóż, teoretycznie już go wygrałem, ale źle się czułem, okłamując chłopaka, bo bardzo go polubiłem i nawet zrobiło mi się go żal, gdy tak przejął się tym seksem po pijaku. Chciałem go wyściskać i nie puszczać, ale musiałem się pilnować. 
W końcu dotarliśmy na miejsce, wysiedliśmy z vana, podziękowaliśmy Josha i zaczęliśmy iść w stronę obozu. Ja miałem nieco inne plany. Gdy upewniłem się, że szedłem za Mattym, chwyciłem go za kark i pociągnąłem za sobą między drzewa. Było tu trochę przerażająco, bo głucha cisza i przenikliwa ciemność sprawiały, że czułem się jak w jakimś horrorze. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i włączyłem latarkę, po czym oświetliłem przerażoną twarz chłopaka. Uśmiechnąłem się kpiąco. Czas wyjaśnić sobie parę spraw.
- Ile wiesz? - zapytałem.
- C-co wiem? - wydukał, a ja przewróciłem oczami.
- Co wiesz? Co słyszałeś, gdy mówiłem o Kellinie? Co mu powiedziałeś?
- Myślisz, że ci powiem? - prychnął, powoli odzyskując pewność siebie.- Jesteś okropnym potworem, potrafisz tylko wykorzystywać ludzi, a nic im nie dajesz.
Okej, to zabolało, bo przecież nie byłem taki zły. Może i czasem przesadzałem, ale nie identyfikowałbym się jako zły człowiek. Byłem dobry dla najbliższy i to mi wystarczyło. Nic więcej nie potrzebowałem.
- Skoro jestem taki okropny, to dlaczego to mi Kellin powiedział o tym, co go martwi? Dlaczego to mi wyjawił swoje sekrety? Dlaczego to ja go uspokajałem, gdy miał atak paniki? Dlaczego ja przy nim byłem? Gdzie byłeś? Jesteś jego przyjacielem, a on przychodził do mnie, bo co? Bo w tobie nie widzi oparcia? Dlatego to ja stałem się jego pocieszycielem?
- Przestań - syknął.- Omamiłeś go. Jesteś pieprzonym manipulatorem, a to wszystko przez ten zakład, bo gdyby nie on, po prostu od czasu do czasu byś się z nim droczył.
- Skąd wiesz, że się nie zmieniłem?
- Ty się nie zmieniasz. Nie potrafisz.
Przetarłem twarz dłonią i miałem wrażenie, że zaraz walnę w coś ręką, nogą, czymkolwiek. Najchętniej Matty'ego. On mnie nie znał. Nie wiedział, co myślałem o Kellinie. Nie wiedział, co do niego czułem, a ja... Ja do cholery coś do niego czułem, tylko musiałem ukrywać się za maską, aby nie dać uciec tym uczuciom. Zmieniłem się. Tylko Kellin to zauważył i to sprawiło, że jest wyjątkowy. Był dla mnie ważny.
- Nie znasz mnie - wyszeptałem.- Na początku zakładu może i pochodziłem do tego sceptycznie, chciałem szybko go w sobie rozkochać, a potem zostawić, ale z czasem zacząłem się do niego przywiązywać. On potrzebuje kogoś, kto da mu całego siebie. Matty - westchnąłem, patrząc mu prosto w oczy.- Jesteś jego przyjacielem. Znasz go. Wiesz, że jest uczuciowy. Daj mu wypuścić te uczucia i komuś je oddać.
- Tobie? - chłopak uniósł brew w górę.
- Tak, Matty, mi. Nie będę ci gadać, że mi na nim zależy, nie będę kazał ci w to wierzyć, ale tak jest. Bardzo go lubię, chcę to wykorzystać i stworzyć coś pięknego, a nie chciałbym niczego zniszczyć. Tak więc z ręką na sercu proszę cię, nie mów mu o zakładzie - załamał mi się głos.
Matty zmarszczył brwi. Myślał, rozważał, widziałem to. Miałem świadomość, że mnie nie lubił i nie chciał, abym zbliżył się do Kellina, a mimo to powinien mnie zrozumieć.
- Tylko że Kellin już wie.
- Wcale nie.
- Jak to nie, skoro z nim o tym rozmawiałem? Powiedział, że go wykorzystałeś i zostawiłeś. Że ci ufał i nie wie co robić.
Podrapałem się w tył głowy i zagryzłem dolną wargę. Powiedzieć mu, że spałem z Kellinem? Zaraz się na mnie rzuci, cholera... Raz kozie śmierć. Musiałem wszystko wyjaśnić, aby Kellin był stuprocentowo mój i tylko mój.
- On mówił o czymś innym i ty mówiłeś o czymś innym - stwierdziłem.- Najwyraźniej się nie dogadaliście. Rozmawiałem z nim na inny temat, a nie o zakładzie, więc on nie ma o tym pojęcia.
- Więc o co mu chodziło, gdy mi mówił, że go wykorzystałeś i zostawiłeś? - Matty zmarszczył brwi.
- Uprawialiśmy seks, potem wróciłem do swojego domku, bo musiałem się wyspać.
- O matko - chłopak zakrył twarz dłonią, po czym poprawił okulary na nosie i nieco się skrzywił.- No i co z tym seksem?
- Byliśmy pijani, ledwo co to pamiętam, a Kellinowi zależało, aby przeżyć swój pierwszy raz na trzeźwo, z uczuciem. Cóż, trochę to zepsuliśmy i dlatego był na mnie zły.
Matty wyglądał, jakby nie chciał już o tym słyszeć, ale go rozumiałem. Nie lubił słuchać o gejowskim seksie, to zrozumiałe, skoro był heteroseksualny i nie interesował się tymi sprawami. Zresztą, dziwiłem się, że w ogóle mnie wysłuchał. Równie dobrze mógł mi przywalić i pobiec do Kellina, aby powiedzieć mu o zakładzie i jednocześnie pogrzebać moje szanse na rozwój związku z Kellinem. Związek związkiem, nie byliśmy razem, ale chciałbym go o to zapytać. Bałem się jednak, że mi odmówi. On sam pewnie nie był na to przygotowany, dlatego postanowiłem czekać, tylko nie wiedziałem jak długo. Do końca obozu? Za długo...
- Więc... Nie powiesz mu? - zapytałem spokojnie, ze słyszalną nadzieją w głosie, bo chciałem, aby Matty uległ i trzymał buzię na kłódkę.
- W porządku, nie powiem - westchnął po chwili, a ja uśmiechnąłem się promiennie.- Ale jeśli go zranisz, to osobiście obetnę ci penisa.
- Oj Mullins, Mullins, nie panikuj - zaśmiałem się ciepło.- Nic mu się nie stanie. Kellinowi, jak i mojemu penisowi.
Kellin
Nazajutrz śmiałem się w twarz  tym osobom, które miały kolejnego kaca. Wypiłem tylko piwo i nic mi nie było, podczas gdy inni nie mogli wyjść z łóżka lub z kabiny toaletowej (i ja to później sprzątałem, uch). Matty również był trzeźwy, podobnie jak reszta chłopaków z mojego domku, którzy widząc moją nową fryzurę, wydali z siebie bliżej niezidentyfikowany okrzyk. Koniec końców, usłyszałem raczej komplementy, aniżeli negatywne opinie. Gdy poszliśmy na śniadanie, opiekunowie od razu mnie zapytali, kto mnie ostrzygł, więc wymyśliłem historyjkę, że Gabe jest dobrym fryzjerem, nawet jeśli na takiego nie wygląda. Nie mogło się wydać, że byliśmy w mieście, bo będziemy mieć kłopoty.
Byłem w świetnym humorze. Zjadłem całe śniadanie, co rzadko się zdarzało, uśmiechnąłem się do Vica, który patrzył na mnie przez prawie cały czas trwania posiłku, a nawet spokojnie porozmawiałem z Mattym, który sprawiał wrażenie, że też się cieszył. Nie był niezadowolony, niczego nie komentował, nie powiedział nic negatywnego na temat Vica... To było dziwne, ale bardzo przeze mnie pożądane, dlatego też cieszyłem, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej. Może ten seks nie był taki zły w skutkach... To jednak nie zmienia faktu, że chciałbym go pamiętać.
Po śniadaniu opiekunowie powiedzieli nam, że kilku z nas musi zostać w obozie, aby zająć się maluchami, podczas gdy reszta popłynęła na dłuższą wycieczkę kajakową. Dzieci nie miały wystarczająco dużo siły, aby wiosłować samemu, dlatego musiały zostać. Jako że wszyscy opiekunowie musieli popłynąć, zapytali nas, kto byłby chętny, aby zostać w obozie. Nie chciałem płynąć, wolałem posiedzieć na plaży i wystawić twarz do słońca, dlatego też zgłosiłem się na ochotnika. Wtedy niemal od razu rękę podniósł Vic, na co uśmiechnąłem się pod nosem i założyłem włosy za ucho. W obozie zostali jeszcze jack i Alex, a reszta popłynęła na spływ kajakowy.
Siedzieliśmy z małymi na plaży, aby mogli się wykąpać i podbudować budowle z piasku, podczas gdy my rozłożyliśmy koce i relaksowaliśmy się. Jak zwykle siedziałem w szortach do kolan, podczas gdy reszta ubrana była jedynie w bokserki kąpielówki. Mieliśmy kilka butelek z piciem, jakieś chipsy i owoce, tak do przegryzania. Chwyciłem winogrono i rozgryzłem połowę. Czułem na sobie wzrok Vica, ale nie mogłem wykonać żadnego ruchu, bo obok nas siedzieli Alex i Jack.
- W sumie to jak to z wami jest? - zapytał nagle Vic, chwytając butelkę z wodą i odkręcając ją. Upił łyk, po czym spojrzał pytająco na chłopaków, którzy zerknęli na siebie uśmiechnęli się podejrzanie.
- A jak ma być? - zapytał Jack, błądząc palcami po nagim udzie Alexa. Okej, to jest dość jednoznaczne.
- Jesteście pieprzonymi homosiami, wiedziałem! - zaśmiał się Vic, a ja poprawiłem okulary przeciwsłoneczne na nosie i uśmiechnąłem się lekko.- No okej, lubicie w dupę, a jesteście razem?
Alex nachylił się nad Jackiem i czule pocałował go w usta, po czym oderwał się od niego z uśmiechem i uniósł brew, patrząc na Vica, który wyszczerzył się do nich i poprawił daszek swojej czapki spoczywającej na jego głowie.
- I widzicie, nikt was nie szczuje - stwierdził.- Chociaż Quinna też już nieco mniej, co, laczku?
Nie obraziłem się na laczka, bo wiedziałem, że przy innych nie mogliśmy się wychylać, więc jedynie wzruszyłem ramionami i zjadłem kolejne winogrono. Po chwili z płaczem przybiegł do nas jakiś blond-włosy chłopiec, który bez pytania wdrapał się na moje kolana i objął mnie w pasie, płacząc w mój nagi tors. Vic zmarszczył brwi i spojrzał na mnie pytająco, a ja wzruszyłem ramionami i przytuliłem do siebie malucha.
- Co się stało? - zapytałem cicho, głaszcząc jego jasną główkę.
- T-Tom pow-powiedział, że n-nie m-moge się z nim ba-bawić, bo je-jestem gorszy - wydukał.
- To ty się pobaw w dziecięcego psychologa, a my idziemy do jeziora - powiedział Alex, po czym chwycił dłoń Jacka i pociągnął go w stronę wody.
Ja natomiast skupiłem się na chłopcu i najwyraźniej Vic również się nim zainteresował, ponieważ usiadł obok mnie. Nasze ramiona się stykały, a mi zrobiło się o wiele lepiej, gdy poczułem jego dotyk.
- Dlaczego tak powiedział? Niby dlaczego jesteś gorszy?
- B-bo n-nie mam... N-nie ma-mam taty.
Westchnąłem ciężko i zacząłem go lekko kołysać, aby maluch się uspokoił. Rozumiałem go, tak bardzo go rozumiałem, więc wszedł na kolana dobrzej osoby.
- Jak masz na imię? - zapytałem spokojnie.
- Christian.
- No więc, Christianie, powiem ci coś - zacząłem, a chłopiec otarł łzy z oczu i popatrzył na mnie z ciekawością.- To, że nie masz taty, nie oznacza, że jesteś gorszy. Najważniejsze jest to, żebyś był sobą i dobrze czuł się taki, jaki jesteś. Założę się, że bardzo lubisz się śmiać i uśmiechać. Uśmiechnij się dla mnie, co? - zaproponowałem, sam się uśmiechając, a Christian odwzajemnił uśmiech.- Widzisz, o wiele lepiej. I wiesz co ci powiem? Tak w sekrecie? Ja też nie mam taty.
- Co się z nim stało? - zapytał cicho.
- Umarł, gdy byłem młodszy - odpowiedziałem i poczułem, jak Vic oplata moje ramię swoim, dając mi do zrozumienia, że przy mnie był. Byłem mu za to wdzięczny.- Ale mam za to kochaną mamę, mam fajnych dziadków, mam przyjaciół, mam...
- Ma uroczego chłopaka - wtrącił się Vic, a ja spojrzałem na niego z otwartymi ustami.
- Victorze! - zganiłem go, a on uśmiechnął się niewinnie i pocałował mnie w policzek. Co do...
- I wszystko jest dobrze? - zapytał Christian.
- Tak. Musiałem oswoić się z wieloma rzeczami, też nie chcieli się ze mną bawić, musiałem jakoś sobie radzić. I widzisz, poradziłem sobie, dlatego wiem, że ty też to zrobisz. Głowa do góry, pobaw się z kimś innym.
Christian pokiwał głowa, po czym uśmiechnął się, wstał z moich kolan i pohasał do innej grupy dzieci. Ja postanowiłem zająć się Victorem, bo pozwolił sobie na kilka rzeczy, których się nie spodziewałem.
- Wytłumaczysz mi to? - zapytałem poważnie, a Vic przybliżył się do mnie jeszcze bardziej i posadził mnie na swoim udzie. Zgrywał niepoinformowanego. Ja mu zaraz dam tak się ze mną bawić.- No mów!
- Nie wiem, o co ci chodzi - mruknął, całując moją szyję.
- Nie mam chłopaka.
- Będziesz moim chłopakiem?
Prawie zakrztusiłem się powietrzem, gdy to powiedział. Uniósł głowę i spojrzał prosto w moje oczy. Chciał tego. Widziałem to spojrzenie, jakim na mnie patrzył. Zresztą, ja obdarowywałem got akim samym. To chyba sen. Niech mnie ktoś uszczypnie.
- Zgódź się - usłyszałem za sobą głos Jacka, przez co podskoczyłem na udzie Vica. Coraz mniej rzeczy rozumiałem.
- Czy ty wiesz, że... - zacząłem, ale nie dokończyłem.
- Że coś między wami jest? Tak. Że Vic jest gejem? Tego nie wiedziałem, jedynie przypuszczaliśmy to z Alexem, a nasze podejrzenia się sprawdziły. Zresztą, widziałem, jak pieprzyliście się przy ognisku - zakryłem usta dłonią i zamknąłem oczy.- Tak czy siak, powodzenia na nowej drodze życia - uśmiechnął się, po czym chwycił kiść winogron i wrócił do jeziora.
Ponownie spojrzałem na Vica, który gładził moje udo. I co mu miałem do jasnej cholery powiedzieć? Jack nas widział. Coraz więcej osób wiedziało o tym, że Vic był gejem, a on zdawał się tym nie przejmować. Chciałem z nim, ale jednocześnie nie chciałem. To najgorsze co może być.
- Chcesz ze mną chodzić czy nie? - zapytał ponownie.
- Ja...
- Jack ci podpowiedział. Ja zrobiłbym to, co ci poradził.
Za dużo manipulacji, za dużo tego wszystkiego. Nie potrafiłem ułożyć sobie tego wszystkiego w głowie w logiczny sposób. A jednak, ciągnęło mnie do tego. Musiałem wykorzystać okazję. Chciałem go. Musiałem powiedzieć...
- Tak - szepnąłem, a Vic uśmiechnął się i chwycił moją twarz w swoje dłonie.- Będę twoim chłopakiem.
Vic zaśmiał się wesoło, po czym pocałował mnie w usta, a następnie w czubek nosa i czoło. Po chwili znów zajął się ustami. 
To pierwszy taki mój pocałunek. Pierwszy pocałunek z moim nowym chłopakiem.
_____________
+ u mnie fryzjer jest otwarty nocą, deal with it XD

26 komentarzy:

  1. Czytam jako pierwsza, bo od 2 minut tylko odświeżałam <33333333333
    Oczywiście popłakałam się przy fragmencie z Christianem, ok.
    Potem popłakałam sie, kiedy w końcu oficjalnie zostali parą.
    OMG, Dżogurciku, jak ja Cię kocham
    Dziękuję za ten fragment z tatą Kellina, poprawiłaś mi humor.
    + WIEDZIAŁAM, ŻE JAKOŚ WYKORZYSTASZ NOWĄ FRYZURĘ KELLSA WIEDZIAŁAM! OMG
    Ale czy zakłady fryzjerskie są otwarte nocą? idk
    Tyle od Tori. Kocham Cię Dżogurciku, ok

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA OMFG ŻE CO!!!!!!!!!!! OMGOMGOMGOMGOMGOMGOMGOMGOMGOMG POMOCY

    OdpowiedzUsuń
  3. So much love♥ świetny, dziękuję za poprawienie humoru xx olixpop

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA, MOJE FILSY, OMGOMGOMG ;-; KELLIN W NOWEJ FRYZURCEE, VIC PODSUMOWUJĄC JEGO WYGLĄD, JACK I ALEX. .AWWWWW ZA DUŻO TEGO....NIE MOGĘ ODDYCHAĆ Z TEGO SZCZĘŚCIA. I JESZCZE TEN CHŁOPIEC....I VIC I KELLIN ...ONI SĄ RAZEM TAK NAPRAWDĘ JESUUU, JESUUU. PRZEPRASZAM, ŻE TEN KOMENTARZ JEST TAKI 'DZIWNY'? ..ALE NIE POTRAFIĘ NAPISAĆ NIC INNEGO PO PRZECZYTANIU. DŻOGURT MISTRZ. BOSSZEEEE... KC<3 /@Huranicee

    OdpowiedzUsuń
  5. J-J-JALEX !!!!!!!
    RYCZE JAK BÓBR,TEN ROZDZIAŁ JEST PERF I WGL TEN JACK JAK NAMAWIA KELLINA ŻEBY SIĘ ZGODZIŁ JA JEZU SOBS

    OdpowiedzUsuń
  6. OOOOOOOOOMG, OMG, OMG, OMG, OMG ;3 co to było? XD Tak bardzo świetne... No i jeszcze Jalex. UMIERAM <33

    OdpowiedzUsuń
  7. TO JEST TAKIE PERF. KOCHAM VIKTURA BOZE. ON JEST TAKI KOCHANY I KELLS TEZ TAKI I TA NOWA FRYZURKA SEXY I WGL <3
    KC DŻOGURCIK
    @Mars_Weirdo

    OdpowiedzUsuń
  8. POZDRAWIAM Z PODŁOGI, HELP TO TAKIE PIĘKNE, RYCZING KCKCKC

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiedzialam, że wspomnisz o nowej fryzurze haha XD omg christian, omg jalex oMG vic i kells parą!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Awwww jak uroczo!! Wiedziałam,że Vic coś czuje,no wiedziałam :D
    Teraz tylko najważniejsze,żeby Kellin nie dowiedział się o zakładzie np. od przyjaciół Vic'a. Wgl tak czułam,że ktoś widział ich seksy. No bo to niemożliwe,że nie XD
    Ach, cudowny ten rozdział. Mam nadzieję, że niedługo jakiś smut.
    //@blush244

    OdpowiedzUsuń
  11. OMGOMGOMGOMGOMGOMG DŻALEKS OMGOMGOMG!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślałam że 14 był słodki ten to jest jedna wielka tęcza <3 <3
    Cudownie i jeszcze Jalex :3

    OdpowiedzUsuń
  13. O jesus są razem, asdjnkwhdasm <3
    awh, Kells w nowej fryzurce XDDD
    urocze no, Vic taki fajnyy, omg skjhdgjksalkjd no i Jalex, no perf rozdzial :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dotąd chyba mój ulubiony rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  15. to było piękne :')

    przy "- Ma uroczego chłopaka - wtrącił się Vic" po prostu się rozpłynęłam, a potem to już wgl tonełam w słodyczy <3

    no i nowa fryzura Kellina XDD w sumie to się nie spodziewałam

    // MotherHeill c:

    OdpowiedzUsuń
  16. can we create something beautiful and destroy it :3 agshajabsjf jalex i kellic w jednym
    chyba najlepszy rozdział do tej pory
    kc Dżogurcik ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. - jakby nie patrzeć jestem pedałem
    - moim pedałem
    XDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  18. Czułam, że zrobisz coś w związku z tym, że Kellin zmienił fryzurę. To nie mogło przejść bez echa XDD

    Jednakże cały rozdział to jedno wielkie i długie AWWWWWWWWWWW...

    OdpowiedzUsuń
  19. aaaaa to jest takie hzgfcdbgswezufcakhbcikga ♥♥
    i to wszystko jest takie gvbwhbvnkfbvbg
    wiecie o co mi chodzi

    OdpowiedzUsuń
  20. rozpływam się ze słodyczy, aww.
    tak bardzo kocham wszystko co się rusza po przeczytaniu tego rozdziału, aww.
    dzięki Dżo, aww.
    ;__________________________________________________________________;
    @NoOtherHope

    OdpowiedzUsuń
  21. Jakieś dziesięć razy w ciągu tego rozdziału zrobilam głośno "awww", nawet tak Kellin scial wlosy, idk.
    Koniec jest cudowny, naprawdę. Czekam na rozwinięcie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Omg. Tak bardzo słodkie <3 co chwilę albo się śmiałam jak nienormalna, albo awwwciałam XD czekam na next'a <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Nigdy mi się nie chce komentować, ale przez Twoje ff obudziłam już trzy razy całą rodzinę, a teraz piszczę w poduszkę i nie dlatego, że kellic tylko jalex, (btw weź napisz jalexa :ccc) tak czy inaczej jak ja kocham tę pipe, oczywiście tylko stworzoną przez Ciebie.
    Fryzjer 24/24 czuję się jak w Rosji, te seksy przy ognisku </3
    Dobra nie ogarniam co pisze, kocham Cię, to jest zbyt zajebiste, epickie, wspaniale omg

    OdpowiedzUsuń
  24. Internet powinien być od 50 punktów IQ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. siedzą takie małe blond idiotkoFanki i czytaja to cholerne gówno mój Dziubek od miesiąca to czyta i raz się śmieję jak Rosja ze świata albo płaczę jakby jej babcia umarła 2 dwni przed dostaniem renty i muszę ja pocieszać KOBIETY POMYŚLCIE O FACETACH TO JEST NIE NIE NORMANLNE I CHORE czyta to pojebstwo i jeszcze potem mi pierdoli i wysyła zdjęcia nawet nie wiem który to Vic a który kellin dla mnie to dwa pierdolone Cioty które nie powinny istnieć w tym protektoracie
      "zabij się " to jedyne co mogę im poradzić
      Dziubek jezeli to czytasz błagam cie mnie to chuj obchodzi przestać to czytac i tak to przeżywać
      Kocham cie Moje DC

      Usuń