sobota, 9 listopada 2013

I bet you never had a friday night like this

Kilka osób prosiło, żebym przeniosła mojego shota z twitlongera na bloga, a jako że skończyłam tamto ff, mogę to wrzucić nie zakłócając jakiegokolwiek porządku.
No i wiecie jak jest... Seks, seks, seks, trochę przemocy, przekleństw, seks, seks, no.
Ach, no i... Myślę, że niedługo zaczniemy nowe opowiadanie ;)
_________________________________
Wolno sączyłem swojego drinka, siedząc w boksie w jednym z gejowskich klubów. Klub znajdował się w dość nieprzyjemnej okolicy, ale wyrobił sobie opinię i przychodziło do niego wielu mężczyzn z miasta i okolic. Siedziałem tu tylko z jednego powodu: chciałem kogoś przelecieć, a potem się ulotnić. Minęło już sporo czasu odkąd z kimś spałem i nie wytrzymałbym kolejnej samotnej nocy, jadąc jedynie na ręcznym. Dlatego lustrowałem otoczenie, szukając jakiegoś seksownego kąska. Miałem ochotę na coś ostrego, chciałem dominować, dlatego potrzebowałem kogoś niewinnego, kto wyglądał tak, jakby przy jednym uścisku mógł się skruszyć. W pewnym momencie, moje spojrzenie padło na bladego i szczupłego bruneta, który tańczył na stole przed grupą starszych mężczyzn. Małe show najwyraźniej im się podobało, bo praktycznie walczyli sami ze sobą, żeby nie przelecieć tego chłopaka tu, na stole. Widać było, że był jeszcze młody, pewnie nie skończył jeszcze szkoły. Miał na sobie obcisłe rurki i luźną koszulkę na szerokich ramiączkach, którą po chwili zerwał z niego jeden z mężczyzn. Chłopak nie wyglądał na pijanego, więc wywnioskowałem, że pewnie tu pracował. Uśmiechnąłem się pod nosem i wypiłem drinka do końca, po czym podniosłem się z kanapy i powoli ruszyłem w stronę stolika, na który patrzyłem jeszcze minutę temu. Stanąłem przed chłopakiem, który skończył swoją pracę. Mężczyźni zaczęli rzucać mu pod nogi kilka banknotów, na co ten szybko się po nie schylił, chwycił je i zszedł ze stolika. Już chciał odchodzić, gdy zagrodziłem mu drogę i chwyciłem go za ramię. Ten spojrzał na mnie swoimi niewinnymi, dużymi i niebieskimi oczami, a ja pochyliłem się nad jego uchem.
- Dajesz za darmo czy może będę musiał wyciągnąć portfel? - wyszeptałem i poczułem, jak chłopak lekko drży.
- Nie uprawiam seksu... - mruknął, spuszczając wzrok.
- Sto dolarów?
- Mówiłem, że...
- Trzysta?
- Nie, ja...
- Pięćset? Nie daj się długo prosić.
Brunet westchnął głośno i pokiwał wolno głową, a ja uśmiechnąłem się triumfalnie i pociągnąłem go w stronę bocznych drzwi, które prowadziły do korytarza z kilkoma pokojami. Właściciele klubu dobrze to wszystko przemyśleli. Weszliśmy do jednego z wolnych pokoi i szybko zamknąłem za nami drzwi, do których następnie przycisnąłem chłopaka i mocno, wręcz brutalnie wpiłem się w jego usta. Dłonią przytrzymywałem go za szyję, ale nie za mocno, żeby go przypadkiem nie udusić. Miałem zamiar go jeszcze dzisiaj wykorzystać. Do pocałunku dołączyły nasze języki, które ocierały się o siebie, przez co wszystko stało się raczej wilgotne. Szybko zacząłem dominować. Stawałem się coraz twardszy i czułem erekcję chłopaka ocierającą się o moje udo. Oderwałem się od niego i oblizałem swoje spierzchnięte od pocałunku usta. Chwyciłem jego ciemne włosy i pociągnąłem go w dół, na kolana.
- Ssij - rozkazałem, a on drżącymi rękami zaczął rozpinać rozporek moich spodni, które po chwili opadły na podłogę. Nogami odrzuciłem je na bok. Po chwili chłopak pozbył się również moich bokserek, które spoczęły na spodniach. Chłopak spojrzał na mnie swoimi niewinnymi oczami i już chciał chwytać moje przyrodzenie dłonią, gdy pokręciłem głową, ściągając z siebie koszulkę.
- Ustami szmato, ustami.
Brunet zamrugał kilka razy, po czym opuścił dłonie i zbliżył twarz do mojego nabrzmiałego członka. Wiedziałem, że bez używania rąk będzie mu trudniej, ale to on ma się starać, nie ja. W końcu oplótł wargami mój napletek i zaczął zniżać się w dół. Z każdą chwilą poruszał się coraz szybciej, z zamkniętymi oczami, skupiając się na swojej pracy.
- Patrz na mnie, gdy to robisz - syknąłem, a jego jasne, niewinne spojrzenie spoczęło na mnie.
Wyglądał tak seksownie, patrząc na mnie z dołu, z moim penisem w jego ustach. Chwyciłem jego włosy i sam nadałem mu tempo. Po chwili zatrzymałem jego głowę i sam zacząłem pieprzyć jego usta, nie zważając na to, czy robiłem to za mocno. Chłopak parę razy się zadławił i mogłem zauważyć łzy w jego oczach. Próbował zaczerpnąć powietrza, którego mu brakowało, ale nie potrafił tego zrobić. W końcu się od niego odsunąłem, a on zaczął głośno oddychać. Jego klatka piersiowa szybko się poruszała, a on otarł łzy ze swoich oczu. Chwyciłem go za włosy i podniosłem z klęczek, żeby następnie rzucić go na łóżko.
- Nie rycz, pizdo - mruknąłem.- Faceci nie płaczą. Przyznaj, lubisz obciągać, co? Lubisz być małą, obciagającą mi suką?
Chłopak zaskomlał cicho, gdy zacząłem ściągać z niego spodnie.
- Odpowiedz mi - powiedziałem ostro.
- T-tak.
- Tak, proszę...?
- Tak, proszę pana.
Uśmiechnąłem się pod nosem i pozbawiłem go spodni i bokserek. Nie był najgorszy, w zupełności mi wystarczył. Zbliżyłem się do szafki stojącej obok łóżka i zacząłem szukać w niej prezerwatyw i lubrykanta. Wow, właściciele naprawdę wszystko przemyśleli. Chwyciłem małą buteleczkę i opakowanie z kondomem, po czym wróciłem do chłopaka i pochyliłem się nad jego szyją, którą zacząłem całować, lizać i kąsać. Brunet jęknął cicho i odchylił głowę do tyłu, dając mi do siebie większy dostęp. Po chwili oderwałem się od niego i usiadłem na łóżku.
- Na czworaka, tyłem, ruchy, ruchy - rozkazałem, a on od razu mnie posłuchał.
Po chwili był już wypięty w moją stronę. Uklęknąłem za nim i palcami przejechałem wzdłuż jego kręgosłupa, przyprawiając go o dreszcze, aż w końcu mocno uderzyłem otwartą dłonią w jego pośladek, zostawiając po sobie czerwony ślad. Chłopak krzyknął krótko i obrócił głowę, żeby móc na mnie spojrzeć.
- Nie odwracaj się, szmato - warknąłem do niego i uderzyłem jeszcze jeden raz w to samo miejsce. Ten znów krzyknął i jego plecy wygięły się w niewielki łuk. Odsunąłem się od niego, chwyciłem opakowanie z prezerwatywą, otworzyłem je i nałożyłem ją na siebie. Następnie wylałem na dłoń trochę lubrykanta i naniosłem go na swoje przyrodzenie, mrucząc przy tym z przyjemności.
- Chcesz, żebym cię pieprzył, mała kurwo? - zapytałem go, przyciskając swoją końcówkę do jego wejścia.
- T-tak, proszę pana.
- Oczywiście, że chcesz. Jesteś małą suką, suki dostają to ostro, mocno i szybko. Jesteś moją małą kurwą. Jesteś, prawda? Chcesz, żebym pieprzył cię w dupę tak długo, aż będziesz płakał i błagał mnie, żebym przestał?
Ten tylko pokiwał głową, ale mnie to nie usatysfakcjonowało.
- Powiedz to.
- J-jestem kurwą i chcę, żeby ostro mnie pan pieprzył.
- Ładnie - uśmiechnąłem się grzesznie, po czym za jednym razem w niego wszedłem, na co on zareagował głośnym krzykiem. Nie traciłem czasu i szybko poruszałem się w jego wnętrzu. Raz po raz mocno uderzałem jego pośladki, które teraz były szkarłatne. Chłopak jęczał i krzyczał, był niesamowicie głośny w łóżku i jeśli ktoś zajmował pokój obok nas, na pewno go słyszał.- Lubisz, g-gdy cię tak pieprzę, c-co? - wydyszałem, bo wbrew pozorom, takie ruszanie biodrami było męczące, a na dodatek czułem się cholernie dobrze.- Lubisz brać w swoją ciasną, o mój Boże, dupę?
- Uhuh - jęknął jedynie, a ja chwyciłem garść jego ciemnych włosów w pięść i pociągnąłem go do góry, żeby jego plecy opierały się o moją klatkę piersiową.
- Lubisz to czy nie?
- T-tak, huh, l-lubię, p-proszę... Kurwa mać!
- No, no - zacmokałem i pokręciłem głową na boki.- Nieładnie tak przeklinać. Jesteś jeszcze małym dzieciakiem. Rodzice wiedzą, co robisz w nocy? Wiedzą, że jesteś szmatą i kurwą?
Poruszałem się w nim jeszcze ostrzej, a on nie był w stanie wydusić z siebie niczego innego, jak tylko jęków i krzyków. Ja sam zacząłem mruczeć i jęczeć. Przyjemność, którą czułem, była nie do opisania.
- Odpowiedz mi! - krzyknąłem, a on zaskomlał cicho i zamknął oczy.
- N-nie, proszę p-pana...
- Co nie?
- N-nie wiedzą, ugh, że j-jestem k-kurwą, p-proszę pana. Oooooch!
- I znowu, huh, ładnie.
Gwałtownie z niego wyszedłem i odwróciłem, po czym pchnąłem na łóżko, żeby położył się na plecach. Nachyliłem się nad nim i ponownie szybko w niego wszedłem. Ułożyłem dłonie po bokach jego głowy i zacisnąłem palce na pościeli.
- Ooch, taaaak, kurwa jasna, jesteś taki ciasny... Mmm, t-tak - jęknąłem.- Jesteś ciasny, co? Ile osób pieprzyło twoją jebaną dupę?
- P-pięć...
Uniosłem dłoń i mocno uderzyłem go w twarz, na co on syknął z bólu i zacisnął zęby. W jego oczach pojawiły się łzy. Znów go uderzyłem, tym razem mocniej i w drugi policzek.
- Nie becz - warknąłem.- Jeśli zobaczę jeszcze jedną łzę, dostaniesz mocniej.
Poruszałem się w nim jeszcze przez kilka chwil. Chłopak już nie płakał, bo najwyraźniej nie chciał dostać, a nawet chwycił się za swoje przyrodzenie i zaczął poruszać po nim dłonią. Po chwili z głośnym jękiem doszedł na swój brzuch i odchylił głowę do tyłu. Wtedy się zdenerwowałem.
- Pozwoliłem ci dojść?! - krzyknąłem w jego twarz, a on spojrzał na mnie ze strachem.- Nie pozwoliłem, mała szmato!
Uderzyłem go w twarz, o wiele mocniej, niż poprzednim razem, po czym wyszedłem z niego i ściągnąłem z siebie prezerwatywę. Pociągnąłem go za włosy na podłogę, stanąłem przed nim i zacząłem poruszać ręką po swoim penisie.
- Otwórz usta.
Brunet rozchylił wargi i patrzył na mnie tym niewinnym spojrzeniem, czekając aż dojdę. Ruchy mojego nadgarstka przyspieszyły, a ja jęknąłem przeciągle i poczułem kumulujące się w okolicach podbrzusza ciepło. W końcu doszedłem i wystrzeliłem prosto na bruneta. Moje nasienie znalazło się w jego ustach, na policzkach, czole, a trochę było nawet w jego ciemnych włosach. Zagryzłem dolną wargę i spojrzałem na chłopaka, który opadł na podłogę z wycieńczenia. Był obnażony z wszelkiej godności. Ciężko oddychał, skulił się jak dziecko i odwrócił ode mnie wzrok, chowając twarz w ramionach. Widziałem, że drżał. Chyba zaczął płakać.
- Nie rycz - mruknąłem, sięgając po swoje ubrania.
Gdy byłem już ubrany, wyciągnąłem z kieszeni portfel i zostawiłem na łóżku odliczoną kwotę. Obiecałem? Obiecałem. Jeszcze raz spojrzałem na bruneta, który szybko przemieścił się do łóżka i chwycił pieniądze. W pewnym momencie zrobiło mi się go żal... Nie, wcale nie. Żarcik taki.
- Powiesz mi chociaż, jak masz na imię? - zapytałem, powoli kierując się do wyjścia.
- K-Kellin - wyszeptał.
- A więc Kellin - uśmiechnąłem się pod nosem.- Możesz zacząć mnie oczekiwać w przyszłym tygodniu.

4 komentarze:

  1. czytam to po raz enty i chyba mi się nie znudzi, nigdy ;___;
    tak w ogóle dopiero teraz ogarnęłam, ze mój i Agaty oneshoot z Kellicem nosi taki sam tytuł, mam nadzieję, ze Ci to nie przeszkadza, to nie było celowe ;___;

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje że przeniosłaś bo tamta stronka mi niedziałała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, wiem, że prawdopodobnie tego nie przeczytasz, ale chce Ci cos przekazac. Cierpie na chad, od bardzo dawna, juz wtedy, gdy pisalas to opowiadanie przezywalam epizod depresji i wiesz.. uratowalas mnie, tak mysle. Za kazdym razem, od tamtej chwili, gdy poczuje sie zle, wracam do ich muzyki i do tego opowiadania. Za kazdym razem po jego przeczytaniu, w szczegolnosci obu zakonczen, czuje, ze jest jeszcze jakas nadzieja, czuje, ze moj promyczek moze sie jeszcze pojawic. Dziekuje.

    OdpowiedzUsuń